Elizeusz pragnął namaszczenia, które posiadał Eliasz, pożądał go bardziej niż cokolwiek innego na świecie. W 2 Księdze Królewskiej 2:1-10 czytamy o tym, jak Eliasz testował Elizeusza w tej kwestii. Najpierw powiedział Elizeuszowi, aby pozostał w Gilgal, podczas gdy on sam będzie kontynuował podróż. Elizeusz jednak nie chciał opuścić Eliasza. Eliasz przeprowadził zatem Elizeusza przez kolejne 15 mil na zachód do Betel, a następnie 12 mil z powrotem do Jerycha i na koniec 5 mil na wschód do Jordanu, testując wytrwałość i gorliwość Elizeusza na każdym etapie drogi.
Ucz mnie bliskości
całym sobą dziś pragnę Ciebie
okaż mi łaskę
a położę się miłością u stóp Twoich
mój Boże
chcę słyszeć Twój głos
chcę rozkoszować się ciszą
i milczeniem
Wtedy Jezus rzekł do uczniów swoich: Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną. Bo kto by chciał życie swoje zachować, utraci je, a kto by utracił życie swoje dla mnie, odnajdzie je. Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za duszę swoją? (Mat. 16,24-26).
Słowami Ewangelii Mateusza Pan Jezus Chrystus zachęca nas abyśmy poszli za Nim (towarzyszyli mu) i naśladowali Go. Ta pełna miłości zachęta do bliskiej z Nim społeczności uwarunkowana jest wolną wolą każdego z nas. Uczniami Jezusa zostajemy tylko w akcie dobrowolnego oddania siebie i swojego życia do dyspozycji Zbawiciela.
Biblia naucza, że jesteśmy usprawiedliwieni krwią Jezusa Chrystusa (Rz. 5:9). Kiedy Bóg nas oczyszcza, jednocześnie nas usprawiedliwia. To słowo “usprawiedliwieni” oznacza: “Tak jakbym nigdy w życiu nie zgrzeszył i tak, jakbym był całkowicie sprawiedliwy”. Jak wspaniale! Możemy wyobrazić sobie nasze grzechy jako zbiór słów zapisanych na tablicy. Teraz, tablica ta została wyczyszczona mokrą szmatką. Kiedy patrzysz teraz na tę tablicę, co widzisz? Nic. To tak, jakby nigdy nic na niej nie napisano. W ten sposób krew Jezusa oczyszcza nas – dokładnie i całkowicie.
Zaiste, myśmy wonnością Chrystusową dla Boga wśród tych, którzy są zbawieni i tych, którzy są potępieni; dla jednych jest to woń śmierci ku śmierci, dla drugich woń życia ku życiu. A do tego któż jest zdatny? (2Kor. 2,15-16)
Jaki duchowy zapach towarzyszy mi każdego dnia?
Jeśli Zbawiciel ucztuje nieustannie w moim sercu, winien to być zapach nadziei i miłości. To woń Chrystusa powinna poprzedzać moje myśli, rozmowy i dzieła moich rąk. Ten szczególny zapach Jezusa ujawnia kim naprawdę jestem i do kogo należę.
Zaiste, myśmy wonnością Chrystusową dla Boga wśród tych, którzy są zbawieni i tych, którzy są potępieni; dla jednych jest to woń śmierci ku śmierci, dla drugich woń życia ku życiu. A do tego któż jest zdatny? (2Kor. 2, 15-16).
Tym, którzy dają się gubić, Słowa Ewangelii niosą zapach śmierci. Tego trupiego zapachu, nie można w żaden sposób ukryć. Ten zapach jest wyczuwalny w każdym słowie, a każda decyzja jest nim obleczona. Nie pomagają najlepsze nawet kosmetyki i najmodniejsze perfumy; a wszelkie najnowsze kolekcje mody, nie są w stanie zminimalizować woni śmierci. „Cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za duszę swoją”, powiedział Zbawiciel (Mat. 16,26).
Tymoteusz był młody w swoim kościele w Efezie, a było tam wielu starszych ludzi. Dlatego Paweł mówi mu, aby nie pozwalał nikomu patrzeć na siebie z góry z powodu młodego wieku (1 Tym. 4:12). Młody kaznodzieja może czuć się onieśmielony przez starszych ludzi w swoim kościele, szczególnie jeśli niektórzy z nich są bogatymi i wpływowymi ludźmi. Paweł wzywa Tymoteusza do niedopuszczenia, aby inni go zastraszali, oraz zachęca do dawania im przykładu swoją pobożną mową, zachowaniem, okazywaną im miłością, nieugiętą wiarą podczas każdej próby i czystością, w której żyje.
Lite drewno
i nieokiełznana brutalność żołdaków
to zwyczajne narzędzie śmierci
w służbie światłego imperium
Oto Człowiek
przyschła i żywa zarazem krew
Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. (Mat. 11, 29)
Człowiek chodzący w jednym jarzmie z Jezusem uzyskuje przywilej słuchania słów Zbawiciela i karmi swoją duszę słowem pochodzącym wprost z nieba. Ten niebiański pokarm wymaga jednak od nas otwartego serca i pełnego pokory uniżenia. Słowo, które kieruje do nas Pan, często napotyka barierę pychy i rozpala serce ogniem buntu. Dzieje się tak z powodu konfrontacji życia, które przychodzi z nieba, i śmierci, która jest owocem grzechu. Nasza przemieniana natura potrzebuje nowego i uległego serca, aby w pełni przyjąć Słowa Życia.
Co jest największym problemem, z którym się zmagamy na co dzień? Największym problemem, z którym zmaga się każda osoba dążąca do pobożności, jest pokonywanie pokusy do grzechu.
W Liście do Hebrajczyków 4:15 czytamy, że Jezus był ” doświadczony we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu. “. Właśnie dlatego może się z nami w tej kwestii utożsamiać. Odczuwał każdą pokusę, dokładnie w taki sam sposób, w jaki również my ją odczuwamy. W przeciwnym razie nie zostałoby napisane, że był ” doświadczony we wszystkim, podobnie jak my “. Gdy szatan Go kusił, Jezus odczuwał tę pokusę, ale odpowiadał jej: “Nie”.