Łagodność i dobroć Jezusa
dnia 6 września 2017
Jedną z cech miłości jest łagodność. Jezus ze wszystkimi ludźmi obchodził się w delikatny sposób, a w szczególności z tymi, którzy zostali sponiewierani przez życie. Jezus w szczególny sposób kochał tych, którzy pogrążyli się głęboko w grzechu. Przyszedł, aby pomóc takim ludziom, ponieważ przez wszystkich innych zostali oni już odrzuceni. Kobieta przyłapana na cudzołóstwie, złoczyńca na krzyżu, odrzuceni przestępcy; Jezus poszedł, aby ich podnieść i zachęcić. Ujrzał również dobre rzeczy w tych słabych, grzesznych ludziach i każdemu z nich życzył jak najlepiej. Jezus był takim typem człowieka, z którym każdy pragnął spędzać czas, ponieważ był wyrozumiały, serdeczny i łagodny. Kim byli ludzie, którzy unikali Jezusa? Ci, którzy byli dumni, hipokryci, jak również ci, którzy mieli jakiś utajniony grzech, o który bali się, że Jezus go ujawni.
Czytamy w Ewangelii Mateusza 12:20 „Trzciny nadłamanej nie dołamie, a lnu tlejącego nie zagasi, dopóki nie doprowadzi do zwycięstwa sprawiedliwości.”. Trzcina jest bardzo małą rzeczą. Ze względu na to, że trzcina jest tania, jeżeli byłaby połamana, bądź zmiażdżona, większość ludzi by ją wyrzuciła i wybrała inną. Jednak Jezus by tak nie postąpił. A len tlący się bardzo delikatnie, Jezus rozdmuchałby do powstania płomieni. O tym tu mowa. Nie ugasiłby tlejącego się lnu. Jeżeli jesteś jak nadłamana trzcina – słaby, twoje życie się rozlatuje, Jezus dba o ciebie. Może z powrotem postawić cię na Jego doskonałej drodze zaplanowanej dla twojego życia, nawet jeżeli jesteś jak nadłamana trzcina, len tlejący lub już mający się ku zgaszeniu.
Jezus zauważał w ludziach dobre rzeczy. Zawsze liczył na najlepsze. Jego miłość nie była sentymentalna. Szukał najwyższego dobra. Dlatego zganił Piotra mocnymi słowami napominającymi. Nie wolno ci ganić ludzi, jeżeli ich nie miłujesz. Kiedy Jakub i Jan szukali sposobu w jaki mogliby zasiąść w miejscu chwały, Jezus zganił ich. Kiedy chcieli ściągnąć ogień na Samarytan, również ich zganił. Jezus zganił swoich uczniów siedem razy za niewiarę. Dlaczego? Ponieważ ich kochał. Jeżeli by Go nie obchodzili, wcale by ich nie napominał. Nie obchodziło by Go to czy pójdą do piekła, czy gdziekolwiek indziej.
Widzimy zatem, że Jezus nie bał się mówić prawdy, nawet jeżeli była ona dla innych raniąca, ponieważ miłował ich. Był zainteresowany ich wiecznym dobrem. Nie szukał dobrej reputacji bycia znanym jako uprzejmy człowiek. Nie martwił się o to, że Jego reputacja zostanie zniszczona kiedy będzie wypowiadał mocne słowa. Nie, On miłował ludzi bardziej niż samego siebie. Tak więc, miał pragnienie poświęcenia Swojej reputacji na rzecz pomocy innym. Wypowiadał prawdę zdecydowanie, ponieważ nie chciał, aby ludzie poszli na wieczne zatracenie. Generalnie, jednym zdaniem, możemy powiedzieć, że wieczne dobro ludzi bardziej interesowało Jezusa, niż ich opinie o Nim.
Prawdziwy Chrześcijanin, kiedy na swej drodze napotyka innych ludzi, zachowuje się w ten sam sposób; ich wieczne bogactwo znaczy dla niego więcej niż wszystkie opinie na jego temat. Pewnego razu, kiedy Piotr przebywał w domu Korneliusza, opowiadał o posłudze Jezusa. Podsumował ją jednym zdaniem: „O Jezusie z Nazaretu, jak Bóg namaścił go Duchem Świętym i mocą, jak chodził, czyniąc dobrze i uzdrawiając wszystkich opętanych przez diabła, bo Bóg był z nim.” (Dz. 10:38). Widzicie czym była służba Jezusa? Czynienie dobra, a nie tylko głoszenie. Nie tylko mówienie miłych słów, ale też czynienie dobra ludziom, jak również uwalnianie ich z ucisku szatana. Jezus nie tylko chciał wygrać dusze ludzkie. On kochał całego człowieka – zarówno jego ducha, jak i ciało.
Jezus był zainteresowany ludzkimi fizycznymi potrzebami. Był czas kiedy przez trzy dni było z Nim ponad 4000 osób. Czytamy o tym w 15 rozdziale Mateusza. 3 dni przez które nic nie jedli. Jezus z zatroskaniem rzekł „Dajmy im coś jeść”. Jezus troszczył się również o fizyczne potrzeby ludzi, dlatego też nauczył nas modlić się „chleba naszego powszedniego daj nam na każdy dzień”. Gdziekolwiek szedł, czynił dobro nie tylko ludzkim duszom, ale również ich ciałom. Dbał o ludzi, którzy byli chorzy i cierpiący. Dbał o najgorszych grzeszników tak bardzo, że Jego wrogowie kpili sobie z Niego, że „jest przyjacielem celników i grzeszników” Tak, właśnie takim był. Był przyjacielem najbardziej pogardzanych ludzi w społeczeństwie, prawdziwy Boży sługa również nim będzie.
Ty również możesz takim być. Co cię powstrzymuje od miłowania ludzi, którzy są przez innych pogardzani; od miłowania ludzi, którzy znajdują się na dnie społeczeństwa? Twoje poczucie godności. Nie chcesz być jak Jezus. Chcesz trwać w szanowanym Chrześcijaństwie w towarzystwie samych poważanych ludzi. Nie, nie jest to naturalne dla człowieka, aby zaprzyjaźniać się z marginesem społeczeństwa, ludźmi trędowatymi i innymi tego typu.
A Jezus to robił. My szukamy zawsze takiej znajomości, z której możemy czerpać jakieś korzyści. Nasza miłość jest samolubna. Miłość Jezusa była bezinteresowna, była czysta. Nie poprzez udoskonalanie naszej kultury osobistej i miłe słowa przejawiamy naturę Chrystusa, a poprzez miłość – miłość, która szuka dobra innych. Miłość, która nam umożliwia służyć innym ludziom. Jezus umywał nogi uczniom, nie po to, aby im zaimponować pokorą, ale dlatego, że ich kochał.
Zac Poonen