Autor: maciek

Głód i pragnienie sprawiedliwości

Głód i pragnienie sprawiedliwości

dnia 4 sierpnia 2025

„Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni” (Ewangelia Mateusza 5:6). Na świecie ludzie łakną i pragną wszelkiego rodzaju rzeczy. Jeśli spojrzeć na to czego ludzie na świecie łakną i pragną, są to takie rzeczy jak bogactwo, pieniądze, wygodne życie, domy i ziemie, awans w społeczeństwie, wyższa pozycja w pracy, uatrakcyjnianie swojego wyglądu i wszystko inne, co przyniesie im zaszczyt, komfort i przyjemność na tym świecie. Dotyczy to również wielu chrześcijan.
Większość chrześcijan, nawet ci, którzy twierdzą, że są nowonarodzeni, dąży do tych rzeczy. Ale głód i pragnienie prowadzenia pobożnego życia – głód i pragnienie przezwyciężenia grzechu – jest tak rzadką cechą, że wierzę w to, co powiedział Jezus: bardzo niewielu znajduje tę drogę do życia. Nie jestem zaskoczony, gdy okazuje się, że bardzo mało jest zainteresowanych przesłaniem o całkowitej sprawiedliwości. W rzeczywistości nie dziwi mnie, gdy ludzie odwracają się i mówią: „To niemożliwe”. Kiedy ludzie mówią, że Kazanie na Górze ma niemożliwe do spełnienia standardy, i że nikt nie jest w stanie im sprostać – to jest to dokładnie taka odpowiedź, jakiej spodziewam się od światowego chrześcijanina lub tak zwanych narodzonych na nowo chrześcijan, którzy mają nastawienie na sprawy doczesne. Zastanawiam się, czy taka osoba naprawdę narodziła się na nowo, jeśli zaniedbuje i lekceważy wszystko, czego Jezus nauczał w Kazaniu na Górze. Właśnie dlatego Pan Jezus powiedział: „Czyńcie ich uczniami” zanim rzekł: „Uczcie ich wszystkiego, co wam przykazałem” (Ewangelia Mateusza 28:19-20).
Każdy, który nazywa siebie chrześcijaninem, ale chce tylko pójść do nieba i nie jest zainteresowany przestrzeganiem wszystkiego, co nakazał Pan Jezus, jest daleki od tego. Jeśli ktoś naprawdę staje się uczniem, będzie chciał wiedzieć, co przykazał Pan Jezus. Postawą prawdziwego ucznia Jezusa jest: „Jeśli On chce, abym był ubogi w duchu, chcę wiedzieć, co to znaczy i być posłusznym. Jeśli chce, abym opłakiwał swój grzech lub był łagodny, chcę wiedzieć, co to znaczy. Jeśli chce, abym łaknął i pragnął sprawiedliwości, chcę łaknąć i pragnąć sprawiedliwości”.
Co to znaczy łaknąć i pragnąć sprawiedliwości?
Na przykład, jeśli powiesz: „Chce mi się trochę wody”, ile byłbyś skłonny zapłacić za szklankę wody? A jeśli szklanka wody kosztowałaby 100 000 rupii? Czy powiedziałbyś: „Nie, nie jestem aż tak spragniony, by zapłacić 100 000 rupii za szklankę wody”. Ale pomyśl, gdybyś był osobą, która wędrowała po pustyni przez siedem dni i całe twoje ciało było wysuszone, twoje usta spieczone i jesteś bliski śmierci z pragnienia. Człowieku, byłbyś gotów zapłacić 100 000 rupii za szklankę wody! To jest pragnienie! Byłbyś gotów zapłacić każdą cenę za jedzenie, gdybyś umierał z głodu.
Ten rodzaj głodu i pragnienia, o którym mówi Pan Jezus, to rozpaczliwy głód i pragnienie bycia sprawiedliwym za wszelką cenę, a nie bycia sprawiedliwym tylko wtedy, gdy jest to wygodne lub gdy nie przeszkadza to w realizacji moich planów. Większość ludzi siedzących w kościołach, nawet tych, którzy słuchają przesłania o świętości, chce być święta, jeśli to nie zburzy ich planów, jeśli nie zrujnuje ich ambicji na przyszłość lub jeśli nie przeszkodzi im to w poślubieniu dziewczyny lub chłopaka, którego pragną poślubić. Chcą sprawiedliwości, o ile nie trzeba za nią płacić zbyt wysokiej ceny. Kiedy więc oferujesz im sprawiedliwość, a ich pierwsze pytanie brzmi: „Jaka jest cena?”, to wiesz, że nie są naprawdę głodni. Osoba, która jest rozpaczliwie spragniona lub głodna, nie zapyta o cenę. Powie: „Daj mi tę wodę! Zapłacę! Dam ci wszystko, co mam, bo umieram!”.
To właśnie znaczy szukać Pana Boga całym sercem. Powodem, dla którego wielu ludzi nie znajduje Boga tak, jak inni Go znaleźli, i dlaczego nie mają satysfakcjonującego chrześcijańskiego życia (co jest stanem większości nowonarodzonych chrześcijan), jest to, że nie szukają Boga całym swoim sercem. Jestem chrześcijaninem od 66 lat i gdy przez całe życie podróżowałem do wielu krajów, znalazłem bardzo niewielu chrześcijan, którzy mogliby szczerze powiedzieć: „Jestem naprawdę zadowolony z Pana, jestem zadowolony
z mojego chrześcijańskiego życia, ze wzrostu, jaki mi dał, i jestem wdzięczny za to, jak ono się potoczyło, jestem podekscytowany moim życiem każdego dnia!” Bardzo niewielu może to szczerze powiedzieć. Większość ludzi jest znudzona swoim chrześcijańskim życiem. Może byli podekscytowani w dniu, w którym się nawrócili, ale teraz są bardzo znudzeni. Nie mają czasu na czytanie Biblii, nie interesują się sprawami duchowymi; mogą oddawać się pewnym zajęciom, takim jak chodzenie do kościoła, ewangelizacja czy troska o biednych, ale nie są podekscytowani pójściem w ślady Pana Jezusa.
Aby zrozumieć przyczynę tego stanu rzeczy, musimy zgłębić prawo dotyczące człowieka i Pana Boga. W Jeremiasza 29:13 Pan mówi do swojego ludu Izraela: „A gdy mnie będziecie szukać, znajdziecie mnie. Gdy mnie będziecie szukać całym swoim sercem”. A co jeśli nie szukasz Go z całego serca, a jedynie połowicznie albo w trzech czwartych? Z pewnością miałbyś religię. Miałbyś chrześcijaństwo, które jest zwykłą religią z rytuałami i tymi różnymi rzeczami, które robisz, ale nie poznasz Pana osobiście. Nie poznasz Jezusa Chrystusa jako osobistego przyjaciela i dlatego przegapisz wszystko w życiu chrześcijańskim. Możesz nosić chrześcijańskie imię i należeć do Chrześcijańskiego Kościoła, ale jeśli nie znasz Pana osobiście, przegapiłeś to, co najważniejsze. A powodem może być to, że nie szukasz Pana Boga całym swoim sercem. Jest wiele rzeczy na świecie, których szukasz z całego serca, ale nie Pana.
Zac Poonen
Bądź naśladowcą życia Pana Jezusa Chrystusa

Bądź naśladowcą życia Pana Jezusa Chrystusa

dnia 4 sierpnia 2025

W Nowym Testamencie są dwie osoby, które powiedziały: „Pójdź za mną.” Żaden prorok Starego Testamentu nigdy nie mógł powiedzieć „naśladuj mnie.” Ich życie nie było przykładem godnym naśladowania. Ani Izajasz, ani Mojżesz, nie było nikogo takiego. Oni mogli jedynie głosić: „Słuchajcie, co Bóg mówi przeze mnie. Oto Słowa Boga.” Ale żaden z nich nie mógł powiedzieć: „Podążajcie za moim przykładem.” Spójrzmy chociażby na Mojżesza, pokłócił się ze swoją żoną
i nie był posłuszny Panu Bogu, gdy nie obrzezał swego syna. Wszyscy oni nie byli doskonałymi wzorcami w swoim życiu, chociaż potrafili dokładnie głosić Słowo Boże, mówiąc: „Tak mówi Pan.” Ale w Nowym Przymierzu nie mówimy tylko: „Tak mówi Pan”, ani nie mówimy też: „Przyjdź i posłuchaj, co Bóg mówi.”
W Nowym Przymierzu mówimy: „Przyjdź i zobacz, co Bóg uczynił”, co różni się od proroków Starego Testamentu, którzy mówili: „Przyjdź i słuchaj, co Bóg mówi.” Prorok Nowego Testamentu mówi: „Przyjdź i zobacz, co Bóg uczynił w moim życiu. Przyjdź i zobacz, co uczynił w mojej rodzinie. Przyjdź i zobacz, co Bóg uczynił we mnie. A teraz chcę nauczyć Cię posłuszeństwa wobec tego, co Jezus nakazał, aby mógł uczynić to samo w Twoim życiu. Podążaj za mną.
Jezus był pierwszą osobą w Biblii, która powiedziała: „Naśladuj Mnie.” Następnie czytamy, jak Paweł mówi: „Bądźcie moimi naśladowcami, jak i ja jestem naśladowcą Chrystusa” (1 List do Koryntian 11:1). Dalej w Liście do Filipian 3:17 pisze: „Bądźcie, bracia, wszyscy razem moimi naśladowcami i przypatrujcie się tym, którzy postępują według wzoru, jaki w nas macie.” Chrystus jest jak ten, który wspiął się na szczyt góry wysokiej na 10 000 metrów. On dotarł na szczyt, a my podążamy za Nim. Paweł jest przed nami. Być może pokonał 3000-4000 metrów. Mówi do tych, którzy są za nim: „Naśladujcie mnie.” Może ja przeszedłem tylko do 500 metrów, ale mogę powiedzieć tym, którzy są jeszcze niżej: „Podążajcie za mną.” Mogę też naśladować tych, którzy są przede mną i idą za Chrystusem w kierunku szczytu. Tym szczytem jest całkowite podobieństwo do Chrystusa. To jest cel. Celem nie jest uzdrowienie wszystkich chorych na świecie, lecz ścisłe upodobnienie się do Jezusa Chrystusa w naszym życiu. Z takiego życia wypłynie posługa.
Musimy to dobrze zrozumieć. Jezus nie nakazał nam iść i mówić ludziom, by pełnili tę samą służbę co On. Nie moglibyśmy naśladować Pawła, gdyby chodziło o służbę. Nie mówił przecież, że każdy ma zostać apostołem. Jak wszyscy mogliby być apostołami? Jak każdy mógłby być prorokiem lub ewangelistą tak jak Paweł? On mówił: „Naśladujcie mnie w moim życiu. Naśladujcie mnie tak, jak ja naśladuję Chrystusa.” Nawet apostoł Paweł nie był w stanie naśladować służby Pana Jezusa polegającej między innymi na uzdrawianiu wszystkich chorych, chodzeniu po wodzie czy nakarmieniu 5000 ludzi pięcioma bochenkami chleba. Zdarzało się, że Paweł był głodny (2 List do Koryntian 11:27). Kiedy zmarzł i potrzebował ogrzać się, drżąc z zimna poprosił Tymoteusza o przyniesienie płaszcza (2 List do Tymoteusza 4:13). Pierwszym chrześcijanom również nie szczędzono cierpień. Nie byli ochronieni przed rzucaniem ich lwom na pożarcie, ale oni poszli za Panem Jezusem, który odmówił wszelkiej ochrony gdy go ukrzyżowano. To Jego życie mamy naśladować. Nie możemy naśladować służby Jezusa Chrystusa.
Najbardziej wyraźnym tego przykładem jest fakt, że Jego służba obejmowała śmierć za grzechy świata. Jakże mielibyśmy naśladować taką służbę? Nie możemy. Mamy naśladować Jego życie. Musimy odróżnić życie Jezusa od Jego służby. Jezus w jednym zdaniu mógł powiedzieć, że wypełnił wolę Boga Ojca — zarówno w swoim życiu, jak i w swojej służbie. My również możemy wypełniać wolę Bożą tak w naszym życiu, jak i w naszej służbie. W życiu chodzi o dokładne naśladowanie przykładu Jezusa. Tak właśnie postępował Paweł. W naszej służbie chodzi o wypełnienie konkretnego zadania, jakie zostało nam dane w ciele Chrystusa. Jeśli zrozumiemy tę różnicę między życiem Jezusa a Jego służbą, uchronimy się przed zwiedzeniem i unikniemy wielu fałszywych postaw i obłudy. Jak wiele hipokryzji jest w chrześcijanach, którzy udają, że robią to samo, co Pan Jezus.
Ludzie czasem pytają: Co to znaczy, że Pan Jezus powiedział po Ostatniej Wieczerzy: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto wierzy we mnie, dzieł, których ja dokonuję, i on będzie dokonywał, i większych od tych dokona, bo ja odchodzę do mego Ojca. A ja będę prosił Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby z wami był na wieki;” (Ewangelia Jana 14:12,16)? Pan Jezus chciał przez to powiedzieć, że gdy Duch Święty przyjdzie, to będziecie mogli czynić te same dzieła, które On czynił, a nawet większe od nich. Musimy to dobrze rozumieć.
Gdybyś zapytał kogoś, jakich dzieł dokonał Pan Jezus, natychmiast powiedziałby o uzdrawianiu chorych, wskrzeszaniu umarłych, chodzeniu po wodzie czy nakarmieniu 5000 ludzi pięcioma bochenkami chleba. Ale to tylko ostatnie 10% życia Jezusa! To właśnie zrobił w ciągu ostatnich trzech i pół roku swojego życia. Czy to wszystko, czego dokonał? A co z pozostałymi 90% Jego życia? Co czynił przez te 90% swojego życia? Co robił przez całe swoje życie? W jednym zdaniu: Czynił wolę swojego Ojca. Sam Jezus powiedział w Ewangelii Jana 6:38: „Zstąpiłem bowiem z nieba nie po to, żeby czynić swoją wolę, ale wolę tego, który mnie posłał” — Nie przyszedłem z nieba, aby wskrzeszać umarłych, uzdrawiać chorych i chodzić po wodzie. Przyszedłem z nieba, aby zaprzeć się Mojej własnej woli i pełnić wolę mojego Ojca.
Podsumowując, to są „dzieła Jezusa”. Przyszedł, aby powiedzieć „nie” swojej własnej woli i wypełnić wolę Ojca. Wolą Jego Ojca było głoszenie kazania na Górze, uzdrawianie wszystkich chorych, a czasem uzdrowienie tylko jednej osoby, jak w sadzawce Betesda, chodzenie po wodzie, sprawieniu, że Piotr szedł po wodzie, i nakarmieniu 5000 ludzi pięcioma bochenkami chleba. Boża wola dla Pawła nie dotyczyła chodzenia po wodzie, nakarmienia 5000 osób pięcioma bochenkami czy wskrzeszenia kogoś, kto był martwy od czterech dni, jak Łazarz, ale obejmowała wypełnianie woli Ojca.
O to właśnie chodzi. Dzieła dokonane przez Jezusa Chrystusa były, jednym zdaniem, wolą Pana Boga. Paweł również to czynił. Dla niego wolą Boga było podróżowanie, zakładanie kościołów i pisanie Pisma Świętego. Jezus nigdy nie napisał żadnego Pisma, ale Paweł tak. Nie jesteśmy powołani do pisania Pisma Świętego. Ale jesteśmy powołani do wypełniania woli naszego Ojca. Takie są dzieła Jezusa. To dotyczyło Jego posłuszeństwa Józefowi i Marii w domu. Gdyby Maryja poprosiła Go o przyniesienie wiadra wody ze studni, Jezus przyniósł pełne wiadro wody. To są uczynki Jezusa Chrystusa: posłuszeństwo Ojcu w małych i wielkich rzeczach. Każdy z nas może to zrobić.
Zac Poonen
Głód i pragnienie sprawiedliwości Jezusa Chrystusa

Głód i pragnienie sprawiedliwości Jezusa Chrystusa

dnia 4 sierpnia 2025

Pan Jezus powiedział: „Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni (lub: napełnieni)” – Ewangelia Mateusza 5:6. Kiedy więc ktoś mówi: „Bracia, tak bardzo staram się odnieść zwycięstwo nad grzechem, ale mi się to nie udaje”, mogę mu na podstawie tego wersetu odpowiedzieć, że tak naprawdę nie łaknie i nie pragnie świętego życia. Nie jest naprawdę zdesperowany, by pokonać grzech.
Zastanów się, jak Pan Jezus modlił się, by pokonać grzech. Wiemy, że Chrystus był kuszony na ziemi dokładnie tak jak my i nigdy nie zgrzeszył, ale nie było to dla Niego łatwe. List do Hebrajczyków 5 mówi nam, jak Pan Jezus stawiał czoła pokusom. W Hebrajczyków 4:15 czytamy, że był kuszony we wszystkim, tak jak my, a potem czytamy dalej, że ten Chrystus jest naszym Arcykapłanem na wzór Melchizedeka (List do Hebrajczyków 5:6). W wersecie 7 jest dalej powiedziane: „On za dni swego ciała zanosił z głośnym wołaniem i ze łzami modlitwy i usilne prośby do tego, który mógł go wybawić od śmierci, i został wysłuchany z powodu swojej bogobojności.” Nie chodzi tu o ostatni dzień Jego fizycznego życia w Getsemane, ale o cały okres, gdy żył w ciele na ziemi przez trzydzieści trzy i pół roku – On zanosił modlitwy i błagania.
Błaganie oznacza konkretne prośby do Jego Ojca. To nie były ogólne modlitwy typu: „Pobłogosław mnie”, lecz konkretne prośby. On zanosił te modlitwy z wielkim wołaniem i łzami. Dlaczego Pan Jezus wołał na głos i płakał podczas modlitwy? Czy Jezus mógłby się tak modlić? Czy potrafisz sobie przypomnieć moment w swoim życiu, kiedy modliłeś się ze łzami? Może wtedy, gdy Twoje dziecko było chore, albo gdy straciłeś coś bardzo dla Ciebie ważnego – wtedy być może modliłeś się z płaczem do Pana Boga. Ale Jezus nie modlił się
o nic takiego. Czy kiedykolwiek zdarzyło Ci się modlić głośno wołając? Może wtedy, gdy ktoś umarł albo wydarzyła się tragedia. Ale Jezus nie modlił się w takich okolicznościach. Jest napisane, że modlił się z wielkim wołaniem i łzami do Tego (czyli Ojca), który mógł Go wybawić od śmierci. I został wysłuchany z powodu swojej bogobojności.
Ten werset uczy nas wielu rzeczy o tym, co to znaczy łaknąć i pragnąć sprawiedliwości. Jezus nie otrzymał sprawiedliwości podanej na tacy, w inny sposób niż my. On musiał o nią walczyć, łaknąć jej
i pragnąć, tak samo jak my, ponieważ był Człowiekiem takim jak my, aby być dla nas przykładem. Stawiał czoła każdej sytuacji, każdej pokusie, jakiej my doświadczamy, i mierzył się z nimi w taki sposób, w jaki my powinniśmy, aby je przezwyciężyć. To właśnie oznacza modlić się do Tego, który jest w stanie wybawić od śmierci.
O jakiej śmierci mówi tutaj Pismo Święte? Jezus nie bał się pójścia na Kalwarię. Kochał nas tak bardzo, że byłby gotów pójść na tysiąc Kalwarii, by wybawić nas z naszych grzechów. Nie obawiał się śmierci fizycznej. Wielu chrześcijańskich męczenników ze śpiewem na ustach szło na śmierć. Jak więc Jezus mógłby się tego obawiać? A jednak jest napisane, że Jego modlitwa „została wysłuchana”, choć nie został wybawiony od śmierci fizycznej. Zatem jak została wysłuchana? Oba te stwierdzenia wskazują na to, że modlił się o wybawienie od innego rodzaju śmierci.
Biblia mówi o śmierci fizycznej i śmierci duchowej. W Liście do Jakuba 1:15 czytamy: „A gdy grzech dojrzeje, rodzi śmierć”. Gdy ulegasz pokusie, prowadzi cię to do grzechu, a grzech kończy się śmiercią. To właśnie od tej śmierci Pan Jezus prosi o wybawienie w chwili pokusy, aby nie było nawet śladu woni duchowej śmierci grzechu spowodowanej Jego jakąkolwiek reakcją na pokusę – w myśli, postawie, motywie, słowie czy uczynku. Nie powinno być nawet zapachu grzechu. A ponieważ tak bardzo pragnął być całkowicie czysty, aby podobać się Ojcu, dlatego modlił się z głośnym wołaniem i łzami.
Przez 30 lat w Nazarecie, i przez trzy i pół roku swojej służby (we wszystkie dni swego cielesnego życia), Pan Jezus modlił się: „Ojcze, nigdy nie chcę zgrzeszyć. Nigdy nie chcę pełnić swojej własnej woli (to jest korzeniem wszelkiego grzechu).” O to samo modlił się i zmagał w Getsemane, pocąc się przy tym wielkimi kroplami krwi, ponieważ nigdy nie chciał czynić swojej własnej woli. Został wysłuchany z powodu swojej ogromnej bojaźni Bożej.
Jaki więc jest znak bojaźni Bożej według tego wersetu? Jednym ze znaków bogobojności jest to, że rozpaczliwie wołasz do Boga Ojca, aby w żaden sposób Go nie zasmucić. Pan Jezus Chrystus został zbawiony, Jego modlitwy zostały wysłuchane, On nigdy nie zgrzeszył. Być może jest to powód, dla którego grzeszymy – ponieważ nie jesteśmy aż tak zdesperowani, aby być od tego wybawieni. Biblia mówi: „Uciekajcie od nieprawości.” W tym tkwi sekret prowadzenia pobożnego życia. Pierwszy krok brzmi: „Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości.” I jest obietnica: „oni będą nasyceni”. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości.
Zac Poonen
Moc Zmartwychwstania

Moc Zmartwychwstania

dnia 4 sierpnia 2025

Czy widzieliście wielkość mocy Bożej, którą On może w nas objawić? Największą mocą, jaką Bóg kiedykolwiek objawił w tym wszechświecie, nie było stworzenie, ale zmartwychwstanie Pana Jezusa (List do Efezjan 1:20).
To, co widzimy w otaczającym nas wszechświecie jest pierwszym stworzeniem. W zmartwychwstaniu Pana Jezusa rozpoczęło się drugie stworzenie – nowe stworzenie. Nowe stworzenie jest o wiele potężniejsze niż stare. To, co czytasz w Ewangelii Jana 20, jest jeszcze wspanialsze od tego, co czytasz w Księdze Rodzaju 1. Zmartwychwstanie Chrystusa było największą manifestacją mocy, jaką kiedykolwiek widziano w tym wszechświecie. Moc duchowa jest większa niż siła cielesna.
Paweł modli się, abyśmy otrzymali objawienie dotyczące tego, że Bóg chce, abyśmy doświadczyli tej mocy. Pragnie, byśmy ją poznali najpierw w naszym wewnętrznym życiu. Później, za jakiś czas, doznamy jej także w naszych ciałach. Boże dzieło zawsze rozpoczyna się od wnętrza. Pewnego dnia będziemy zdolni doświadczyć mocy zmartwychwstania Chrystusa w naszych ciałach. Dzisiaj Bóg chce, byśmy poznali moc zmartwychwstania w naszym duchu. Moc zmartwychwstania to siła, która podnosi nas z duchowej śmierci. Prawo grzechu sprowadza nas ku duchowej śmierci. Moc zmartwychwstania podnosi nas wbrew temu prawu.
Moc zmartwychwstania, podnosząca nas ponad prawo grzechu, jest jak podnoszenie książki wbrew sile grawitacji (która stara się ją ściągnąć w dół). Moc zmartwychwstania unosi nas do miejsc niebiańskich. W Liście do Efezjan 2:1–6 czytamy, że kiedy byliśmy martwi w naszych grzechach, to właśnie ta moc wskrzesiła nas i posadziła razem z Chrystusem w miejscach niebiańskich (List do Efezjan 2:6). Niektórzy mogą uważać to za wymyślny, obrazowy język. Ale tak nie jest, gdyż to rzeczywiście prawda. Jeśli nie wierzysz, że to jest prawda, nigdy nie odniesiesz z tego żadnych korzyści ponieważ otrzymujemy według miary naszej wiary. Niech Bóg będzie prawdomówny, a każdy człowiek kłamcą. Nasze uczucia są zwodnicze. Nawet nasz wzrok może nas zwieść.
Przytoczę pewną historię o dwóch małych chłopcach, którzy oglądali zachód słońca. Starszy chłopiec, który miał około 12 lat, powiedział: „Hej, słońce się przesunęło. Rano było na wschodzie, teraz jest na zachodzie.” Młodszy chłopiec, mający zaledwie 6 lat, odpowiedział: „Nie. Przypomnij sobie, co mówił tata. To nie słońce się porusza. To ziemia obraca się wokół własnej osi.” Starszy chłopiec odpowiedział: „Wierzę w to, co widzę i czuję. Widziałem słońce na wschodzie, a teraz jest na zachodzie. I nie czułem, aby ziemia obracała się pod moimi stopami. Była nieruchoma.” Młodszy chłopiec powiedział: „Wierzę tatusiowi.”
Który z nich miał rację – ten, który uwierzył ojcu, czy ten, który uwierzył temu, co widział i czuł? Wielu chrześcijan również żyje według tego, co widzą i czują. Ale nasze zmysły mogą nas zwodzić. Dlatego ja wierzę mojemu Niebiańskiemu Ojcu; a to, co On mówi, jest zawsze prawdą, nawet jeśli tego nie widzę ani nie czuję.
Wierzę więc w to, co mówi Bóg, że zostałem wskrzeszony i posadzony w miejscach niebiańskich w Chrystusie. Nie dbam o to, co mówią mi moje uczucia. Wiem, że moje uczucia są tak samo zwodnicze jak mój wzrok. Odkryłem, że kiedy wierzę w to, co mówi mój Ojciec, który jest w niebie, wtedy wszystko w moim życiu układa się właściwie. Kiedy nie wierzymy naszemu Niebiańskiemu Ojcu, napotykamy wiele problemów. Tutaj czytamy, że ta niesamowita moc zmartwychwstania nie jest dostępna dla wszystkich ludzi, lecz tylko dla tych, którzy wierzą. Jeśli w to nie wierzysz, nie doświadczysz tej mocy. Jezus powiedział Tomaszowi: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (Ewangelia Jana 20:29).
Ja jestem jednym z nich.
Zac Poonen
Hańba Kościoła

Hańba Kościoła

dnia 4 sierpnia 2025

Kościół to Ciało Chrystusa, a nie tylko zgromadzenie wierzących, którzy spotykają się co tydzień. Musimy więc upewnić się, że budujemy właśnie to Ciało, a nie jedynie „religijną grupę chrześcijańską”. Każdy może zorganizować grupę wyznaniową. Aby budować Ciało Chrystusa, potrzeba łaski i namaszczenia od Pana Boga – a to wymaga, byśmy zapierali się samych siebie, byśmy każdego dnia umierali i codziennie byli napełniani Duchem Świętym.
Izraelici pod starym przymierzem stanowili zgromadzenie, ale nie ciało. Obecnie wiele dużych kościołów to także tylko zgromadzenia. Niektóre mniejsze wspólnoty domowe są trochę lepsze, lecz często bardziej przypominają kluby towarzyskie niż prawdziwe Ciało. Tymczasem Jezus buduje swoje Ciało.
Pierwsze Ciało Chrystusa zostało objawione ludziom w żłobie, gdzie karmione były zwierzęta. Właśnie to upokarzające miejsce narodzin było znakiem, po którym pasterze mieli rozpoznać Mesjasza (Ewangelia Łukasza 2:12). I ponownie, gdy na Golgocie Jego Ciało zawisło na krzyżu wśród przestępców. Od narodzin aż po śmierć, pierwsze Ciało Chrystusa było naznaczone hańbą – zarówno ze strony świata, jak i religijnych ludzi.
Każde prawdziwe wyrażenie Ciała Chrystusa dzisiaj również będzie cierpieć z powodu tego samego potępienia zarówno ze strony świata, jak i tzw. „babilońskiego chrześcijaństwa”. Jeśli nasz lokalny kościół nie jest okryty ‚,hańbą Chrystusa”, możliwe, że poszliśmy na kompromis i nie wyszliśmy „poza obóz Babilonu” (List do Hebrajczyków 13:13). Trzeba jednak jasno odróżnić hańbę Chrystusową od hańby, która pochodzi z naszego własnego grzechu, głupoty lub letniości. Nie wolno nam ich mylić.
O Jezusie było napisane: „Nie miał urody ani wdzięku… był wzgardzony i opuszczony” (Księga Izajasza 53:2–3). Jego chwała była w Jego wewnętrznym życiu, pełnym łaski i prawdy, ale to było ukryte dla oczu większości ludzi (Jana 1:14). Nasze lokalne kościoły również nie powinny być atrakcyjne ani dla świata, ani dla religijnego babilońskiego chrześcijaństwa. Kościół musi przyciągać tylko tych, którzy przychodzą do niego w poszukiwaniu pobożnego życia. We wnętrzu Namiotu Przybytku znajdowały się piękne zasłony. Ale jego zewnętrzne pokrycie było wykonane z brunatnych skór baranich, które pokrywał kurz i brud. Całe piękno znajdowało się w środku namiotu, na wewnętrznych zasłonach.
Oblubienica Chrystusa także jest „pełna chwały w swym życiu duchowym” (Psalm 45:13), a „nad jej wewnętrzną chwałą będzie okrycie (hańby)” (Księga Izajasza 4:5).
Zac Poonen
Ucz się pokory i łagodności od Pana Jezusa

Ucz się pokory i łagodności od Pana Jezusa

dnia 4 sierpnia 2025

„Błogosławieni cisi (lub pokorni i łagodni), albowiem oni odziedziczą ziemię” (Ewangelia Mateusza 5:5). Wierzę, że odnosi się to do tych, którzy nie walczą o swoje prawa i nie odpłacają złem za zło. Pan Jezus pokazał, czym jest łagodność, kiedy odebrano Mu Jego prawa, a On się nie bronił. Nie przeklinał tych, którzy Go przeklinali. Nie modlił się o Boży sąd nad tymi, którzy Go ukrzyżowali. W Ewangelii Mateusza 11:29 mówi do nas: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca”. To trudne słowo do oddania w języku angielskim, dlatego w różnych tłumaczeniach występuje jako „cichy”, „pokorny”, „łagodny”. Generalnie chodzi o człowieka, który nie walczy o swoje prawa na ziemi, gdyż jest powiedziane, że pewnego dnia odziedziczy tę ziemię. Bóg daje ziemię tym, którzy o nią nie walczą. To jest Boży sposób działania.
Największe błogosławieństwa nie przypadają ludziom, którzy walczą o swoje prawa, ale tym, którzy z nich rezygnują. Kiedy Pan Jezus poszedł na krzyż oddał wszystkie swoje prawa. Jego pokorę i cichość widzimy w uniżeniu samego siebie oraz w posłuszeństwie aż do śmierci, i to do haniebnej śmierci krzyżowej (List do Filipian 2:8). Został upokorzony i wyśmiany, a ponieważ był gotów tak się uniżyć, dlatego w 9. wersecie tegoż listu czytamy: „Bóg wielce Go wywyższył i darował Mu imię, które jest ponad wszelkie imię”. Chrystus jest dziś wywyższony po prawicy Ojca nie dlatego, że zawsze tam był – jako Bóg był tam odwiecznie – lecz dlatego, że jako człowiek, żyjąc na ziemi, zasłużył na to miejsce. Bardzo ważne jest, aby to zrozumieć. Zasłużył na prawo do powrotu na prawicę Ojca, ponieważ tak doskonale pokazał naturę Boga w swoim ziemskim życiu. Jako człowiek stojący w obliczu wszelkiego rodzaju pokus uniżył się aż do śmierci, nawet śmierci na krzyżu. Nie walczył o swoje prawa i dlatego pewnego dnia cała ziemia będzie Jego własnością.
Zostało Mu nadane imię ponad wszelkie imię, aby na imię Pana Jezusa zgięło się wszelkie kolano na niebie, na ziemi i pod ziemią. To się jeszcze nie wydarzyło. Wielu ludzi gardzi imieniem Pana Jezusa i nie kłania się dziś Jego imieniu. Nie czynią tego demony i nie czyni tego wielu ludzi na ziemi. Ale z pewnością nadejdzie dzień, w którym każde kolano ugnie się przed Jego imieniem i każdy język wyzna, że Jezus Chrystus jest Panem. Cała ziemia będzie Mu dana. Będzie do Niego należeć, ponieważ był cichy i pokorny. Pan Jezus powiedział do tych, którzy podążają za Nim drogą pokory: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca” (Ewangelia Mateusza 11:29). Pokory i łagodności kazał nam uczyć się bezpośrednio od Niego. Tego musimy nauczyć się od samego Pana Jezusa. On nie mówi nam, byśmy uczyli się tego z jakichś książek. Mówi natomiast: „Spójrzcie na Mnie i zobaczcie, że nie walczyłem o Swoje prawa, że zrzekłem się Moich praw, że byłem cichy i pokorny, a znajdziecie odpoczynek dla dusz waszych”. Wierzę, że istnieje jeden główny powód, dla którego wielu chrześcijan żyje w napięciu i lęku, a niektórzy przeżywają nawet załamania nerwowe – jest nim brak pokory. Wewnątrz siebie wciąż o coś walczą. Szukają sprawiedliwości po swojemu i dlatego nie mają pokoju.
Pokora to jedna z cnót, którą najłatwiej podrobić. Prawdziwa pokora nie jest tym, co widzą w nas inni. Widzi ją jedynie Wszechmogący Bóg. To postawa naszego serca. Jej doskonałym przykładem jest życie Pana Jezusa. W Liście do Filipian 2:5–8 czytamy, że Pan Jezus Chrystus wyrzekł się swoich przywilejów i praw jako Bóg, i stał się sługą, a nawet był gotów przyjąć ukrzyżowanie z rąk ludzkich. Powinniśmy podążać za Nim ścieżką pokory.
Pan Jezus uniżył się w trzech krokach:
1. Stał się człowiekiem.
2. Stał się sługą.
3. Na krzyżu był gotów być traktowany jak przestępca.
Widzimy tutaj trzy sekrety chrześcijańskiego życia: POKORA, POKORA i jeszcze raz POKORA.
Aniołowie musieli z podziwem patrzeć, jak Pan Jezus przez 33 lata swojego ziemskiego życia służył innym z pokorą i łagodnością, i jak cierpliwie znosił zniewagi i krzywdy. Przez całą wieczność czcili Go w Niebie, ale dopiero widząc Go na ziemi, zrozumieli coś więcej o naturze Boga – o Jego pokorze i uniżeniu – czego nigdy nie widzieli ani nie rozumieli przez cały czas, gdy Pan Jezus był w Niebie. Teraz Pan Bóg chce objawić zwierzchnościom i władzom w miejscach niebiańskich tego samego Ducha Chrystusa poprzez nas w kościele (List do Efezjan 3:10). Co aniołowie widzą w nas dzisiaj? Czy nasze postępowanie przynosi chwałę Bogu?
Pamiętaj, że pokora jest największą ze wszystkich cnót. Pokora uznaje, że wszystko, czym jesteśmy i co posiadamy, jest darem Pana Boga. Pokora sprawia, że cenimy i szanujemy wszystkich ludzi, zwłaszcza słabych, prostych, odrzuconych i ubogich. Tylko na tej glebie pokory mogą wzrastać owoce Ducha i cnoty Chrystusa. Dlatego musisz więc żyć w ciągłym osądzie samego siebie, aby upewnić się, że żadna trucizna wzniosłych zamysłów, szukania zaszczytów czy odbierania chwały, która powinna być dana Panu Bogu, nigdy nie wejdzie do Twojego serca. Rozmyślaj dużo o pokorze Jezusa. To jest moje najważniejsze napomnienie dla Ciebie.
Zac Poonen
Żal za grzechy swoje i grzechy innych

Żal za grzechy swoje i grzechy innych

dnia 4 sierpnia 2025

„Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni” (Ewangelia Mateusza 5:4). Słowo „pocieszeni” oznacza tutaj „wzmocnieni”. W angielskim wyrazie „comforted” znajduje się rdzeń „fort”, który przywołuje na myśl fortecę czyli miejsce umocnione i chronione. Tak właśnie działa Boże pocieszenie – daje siłę. „Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni”. Ludzie na świecie opłakują różne rzeczy. Większość ludzi opłakuje jakąś osobistą stratę. Albo stracili pieniądze, albo stracili ukochaną osobę, albo reputację, albo coś z tego świata, na przykład godność, stanowisko, pracę lub coś podobnego. Ale Jezus nie mówi o takiej żałobie. Nie jest to żałoba z powodu tego, że ktoś mnie zranił, ani płacz z powodu moich własnych smutków.
Jezus nigdy nie płakał nad swoim losem, ale płakał nad innymi. Ewangelia Łukasza 19:41 mówi, że zapłakał nad Jerozolimą, a w Ewangelii Jana 11:35 o tym, że zapłakał przy grobie Łazarza. Ale nigdy nie zapłakał z powodu tego, jak Go traktowano, ani gdy nazywano Go diabłem, ani gdy pluto na Niego. On nigdy nie płakał nad sobą. Kiedy niósł swój krzyż i potykał się na drodze, czytamy w Ewangelii Łukasza 23:27, że szedł za Nim wielki tłum ludzi. Niektóre kobiety widząc jak jest biczowany i bity, że Jego głowa i plecy spływają krwią, podczas niesienia ciężkiego krzyża i korony cierniowej, głośno go opłakiwały. Czy wiesz, co powiedział im Jezus? Ewangelia Łukasza 23:28 :”Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade mną!”. Nic mi nie jest, wszystko jest w porządku. Moje plecy są rozdarte, a na głowie mam koronę cierniową i niosę ciężki krzyż, za kilka chwil zostanę zabity, ale nic mi nie jest, ponieważ jestem w centrum woli Bożej.
Czy potrafisz mieć taką postawę w swoim największym cierpieniu? Nie płacz nade mną, nic mi nie jest. Ale jeśli chcesz płakać, to płacz nad sobą i nad duchowym stanem swoich dzieci. To faryzeusze, ubrani w szaty i wyglądający bardzo okazale. Lecz spójrzmy na ich duchowy stan. Co się stanie w dniu, gdy Chrystus powróci, a oni powiedzą do gór: „Padnijcie na nas i przykryjcie nas” (Ewangelia Łukasza 23:30)? Taka jest postawa Jezusa. On nie płakał nad własnym cierpieniem, jak mówi pewna pieśń, ale spływał krwią z naszego powodu.
Prawdziwy uczeń Jezusa płacze nad swoim grzechem. Prawdziwie smuci się, że nie jest podobny do Chrystusa, że zawiódł, że upadł. Wierzy, że taki jest jego los na tej ziemi, być zhańbionym ze względu na Chrystusa. I zawsze płacze, gdy zhańbi Pana grzechem lub porażką. Kiedy wznosi się na wyższy poziom duchowy, opłakuje także grzechy innych, ich niepowodzenia, tak jak Jezus płakał nad Jerozolimą. Jest to żałoba, o której mówił Jezus. „Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni”. Być może powodem, dla którego niektórzy z nas nie są wzmacniani, jest to, że nie opłakujemy naszych grzechów.
Jeszcze wyższym poziomem duchowego życia jest opłakiwanie grzechów innych. Apostoł Paweł osiągnął ten wyższy poziom. Mówi do Koryntian, którzy tak żałośnie zawiedli: „Obawiam się, że gdy przyjdę do was, Bóg mój upokorzy mnie przed wami” (2 Koryntian 12:21). Dlaczego Bóg miałby upokorzyć Pawła? Przecież prowadził on tak uczciwe życie i nie był świadomy żadnego grzechu przeciwko sobie. On jednak mówi: „Będę opłakiwał wielu tych, którzy przedtem grzeszyli i nie pokutowali z nieczystości, nierządu i rozpusty, których się dopuścili” (2 Koryntian 12:21). Paweł wymienia niektóre grzechy obecne w kościele: zazdrość, gniew, kłótnie, oszczerstwa, plotki, pychę. Kiedy pomyślał o wszystkich grzechach tych ludzi, którzy nazywali siebie ludem Bożym, zapłakał, ponieważ był ich duchowym ojcem. To tak, jak ziemski ojciec płakałby, gdyby jego syn był bardzo chory. Gdyby ojciec miał duchowe nastawienie, rozpaczałby, że jego syn wchodzi w narkotyki lub złe nawyki.
Paweł był duchowym ojcem dla Koryntian. Każdy prawdziwy chrześcijański pasterz lub pastor powinien być duchowym ojcem dla swojego stada. Jedną z cech duchowego ojca jest nie tylko zdolność do napominania, ale także do opłakiwania grzechu owiec. Tylko taki człowiek nadaje się na duchowego przywódcę. W Księdze Izajasza 49:10 (Księga Izajasza 49 to wspaniały rozdział poświęcony duchowemu przywództwu) czytamy: „Ten, który ma litość nad ludem, poprowadzi go”.
Kto nadaje się na duchowego przywódcę? Jest nim ten, kto ma współczucie dla ludzi. Tak więc „smutek” w Ewangelii Mateusza 5:4 odnosi się do żalu nad samym sobą, nad własnym grzechem, nad brakiem podobieństwa do Chrystusa i opłakiwaniu grzechów innych ludzi. Jeśli to zrobimy i taki smutek zagości w naszym sercu, doświadczymy wzmocnienia i znajdziemy siłę, by wzmacniać także innych ludzi.
Zac Poonen
Błogosławieni ubodzy w duchu

Błogosławieni ubodzy w duchu

dnia 4 sierpnia 2025

W Ewangelii Mateusza 5:3 Jezus mówi: „Błogosławieni ubodzy w duchu”. Słowo „błogosławieni” można przetłumaczyć jako „szczęśliwi”, a Biblia Amplified (AMP) oddaje to jako „ludzie godni pozazdroszczenia”. Jeśli chcesz komuś zazdrościć na tym świecie, nie zazdrość bogatemu, sławnemu ani urodziwemu. Zazdrość temu, kto jest ubogi w duchu, ponieważ do niego należy królestwo niebieskie. Ludzie posiadający wiele innych cech, takich jak charyzma czy bogactwo, mogą panować na ziemi, ale królestwo niebieskie należy do ubogich w duchu. W perspektywie wieczności to oni są naprawdę godni pozazdroszczenia, ponieważ ich bogactwo nie przeminie. Jeśli spojrzymy na nasze życie na ziemi, nawet jeśli trwa ono 70 czy 80 lat, i jeśli wierzymy, że człowiek jest istotą wieczną (a wieczność jest nieskończona – miliony lat są jak jedna sekunda w wieczności), to czym jest 70 lat? Niczym! W 2 Liście Piotra 3:8 czytamy, że „tysiąc lat jest jak jeden dzień przed Panem, a jeden dzień jak tysiąc lat”. W świetle wieczności całe nasze życie na ziemi jest jedynie krótką chwilą.
Człowiek mądry to ten, który szuka swojej przyszłości w Królestwie Bożym. Pan Jezus mówi, że to właśnie ubodzy w duchu będą mieć największe bogactwa w Bożym Królestwie. Wielu chrześcijan nie rozumie tego pojęcia, ponieważ nie starają się zgłębiać tych, pozornie trudnych, słów Pisma Świętego – po prostu je czytają i przechodzą dalej. Pomocne może być zobrazowanie tej prawdy. Sam Pan Jezus często tłumaczył duchowe doktryny za pomocą obrazów, takich jak sól, światło, czy przypowieści.
Możemy porównać „ubogiego w duchu” do „ubogiego w ciele”, ponieważ człowiek jest duchem i ciałem. Wiemy, czym jest ubóstwo fizyczne – człowiek biedny, bezdomny czy żebrak nie ma środków do zaspokojenia swoich podstawowych potrzeb. Żebrak mieszkający na ulicy chodzi od domu do domu, prosząc o jałmużnę, by zdobyć jedzenie na dany dzień, a następnego dnia znów musi prosić. I gdyby hojny człowiek zapytał go: „A co z tym, co ci dałem wczoraj?”, biedak odpowiedziałby: „To było wczoraj – pieniądze, które mi wczoraj dałeś, wystarczyły tylko na wczorajsze potrzeby i znowu potrzebuję pomocy. Jestem bez grosza, pomórz mi”. Jeśli przełożymy ten obraz na duchowość, to zobaczymy, że „ubogi w duchu” to ktoś, kto codziennie jest świadomy swojej duchowej potrzeby. Jezus mówi tu o człowieku, który jak ten żebrak, każdego dnia przychodzi do Pana Boga, by otrzymać duchowe wsparcie.
Człowiek ubogi w duchu przychodzi do Boga i mówi: „Panie, jestem w potrzebie”. Taki człowiek każdego dnia jest świadomy swojej duchowej nędzy i woła do Boga o pomoc , podobnie jak żebrak, który prosi o zaspokojenie swoich doczesnych potrzeb.
W Księdze Przysłów znajdziemy werset opisujący tę postawę. Księga Przysłów 8 to rozdział poświęcony mądrości. Chrystus jest tutaj przedstawiony jako mądrość. Poczynając od 12 wersetu mówi On: „Ja, mądrość…”. Dalej czytamy, że to dzięki mądrości został stworzony świat. Od wersetu 23 czytamy, że była ona obecna jeszcze przed stworzeniem pól, ziemi i niebios (wersety 24-27). Tak więc mądrość jest nam niezbędna. W wersecie 34 jest napisane: „Błogosławiony człowiek, który mnie słucha, czuwając u moich wrót każdego dnia i strzegąc odrzwi moich bram”. Pomyślmy teraz o tym żebraku czekającym u progu Bożych drzwi. Tak jak on codziennie czeka na jałmużnę, tak my powinniśmy jako duchowi nędzarze przychodzić do Pana Boga każdego dnia.
Nie uczynimy tego, jeśli nie będziemy świadomi naszej potrzeby. Bogaci ludzie nie chodzą żebrać do domów innych ludzi; wstydziliby się to robić. Żebrak natomiast nie wstydzi się prosić gdyż jego potrzeba jest większa niż wstyd. Tylko ten, kto codziennie zdaje sobie sprawę ze swojej duchowej nędzy, przychodzi do Boga i woła: „Panie, jestem w potrzebie. Proszę, daj mi mądrość na dziś”. Jak mówi Księga Przysłów 8:35: „Kto mnie znajduje, znajduje życie i otrzyma łaskę od PANA”.
Być ubogim w duchu oznacza ciągłą świadomość swojej duchowej potrzeby. Ten, kto żyje w takiej postawie i nieustannie szuka Bożej mądrości, dzięki temu stanie się dziedzicem całego królestwa niebieskiego. Jeśli postrzegasz królestwo niebieskie jako bogactwo Królestwa Bożego, to Pismo Święte mówi w Liście do Efezjan 1:3, że Bóg pobłogosławił nas wszelkim duchowym błogosławieństwem w miejscach niebiańskich w Chrystusie. Każde jedno błogosławieństwo Ducha Świętego w miejscach niebieskich w Chrystusie jest nasze. Możemy myśleć o wszystkich duchowych błogosławieństwach w królestwie niebieskim jak o ogromnej rezydencji z tysiącem pokoi, a głównym kluczem, który otwiera wszystkie drzwi tej rezydencji, jest ubóstwo ducha. Błogosławiony jest ten, kto jest ubogi w duchu, ponieważ może posiąść całe królestwo niebieskie – to znaczy każdy pokój w rezydencji. Skarby w każdym pokoju będą jego, jeśli będzie mocno trzymał się tego głównego klucza.
Zac Poonen
Uczniostwo – nauka i naśladowanie

Uczniostwo – nauka i naśladowanie

dnia 4 sierpnia 2025

Ewangelia Mateusza 28:20 mówi, że uczniowie muszą uczyć się posłuszeństwa i praktykowania każdego jednego polecenia, jakie dał nasz Pan. To jest droga uczniostwa. Wystarczy przeczytać rozdziały 5, 6 i 7 Ewangelii Mateusza, aby zobaczyć część z przykazań Pana Jezusa, których większość wierzących nawet nie stara się przestrzegać. Uczeń to ten, kto słucha, uczy się i naśladuje.
Potrzeba ludzi powołanych przez Boga do głoszenia całej Jego woli. Ludzi, którzy sami są posłuszni wszystkiemu, co nakazał Pan Jezus, i którzy gorliwie pragną uczyć innych posłuszeństwa Jego przykazaniom. W ten sposób budowane jest Ciało Chrystusa.
Pan Jezus powiedział, że wszyscy Jego uczniowie będą rozpoznawani po jednym znaku – po miłości, jaką mają do siebie nawzajem (Ewangelia Jana 13:35). Zwróć na to uwagę! Uczniów Jezusa Chrystusa nie rozpoznaje się po jakości ich kazań czy muzyki, ani po „mówieniu językami”, ani po noszeniu Biblii na nabożeństwa, ani po tym, jak głośno uwielbiają Boga w swoich zgromadzeniach!! Rozpoznaje się ich po gorącej miłości, jaką mają jedni do drugich.
Ewangelizacja, która przyprowadza ludzi do Chrystusa, musi skutkować powstaniem kościoła w tym rejonie, gdzie uczniowie kochają się nawzajem. Smutne jest jednak to, że w wielu miejscach, w których rok w rok odbywają się kolejne spotkania ewangelizacyjne, trudno jest znaleźć choćby jeden zbór, o którym można by powiedzieć, że jego członkowie nie walczą ze sobą, nie obmawiają się nawzajem itd., ale rzeczywiście się kochają.
Zrozumiałe jest, że nowo nawróceni nie potrafią od razu prowadzić takiego zwycięskiego życia. Ale co powiedzieć, jeśli spory i niedojrzałość charakteryzują nawet starszych i przywódców chrześcijańskich w naszych kościołach?
Jest to jaskrawym dowodem tego, że druga i najważniejsza część wielkiego przykazania (wspomniana w Ewangelii Mateusza 28:19-20) – uczniostwo i pełne posłuszeństwo przykazaniom Pana Jezusa – zostały całkowicie zignorowane.
Czy głosimy tylko połowę Ewangelii? Zwykle wszędzie podkreślana jest jedynie pierwsza część tego przykazania (Ewangelia Marka 16:15), gdzie nacisk kładziony jest na ewangelizację, a jej przesłanie jest potwierdzane znakami i cudami dokonanymi przez Pana.
Jednak w Ewangelii Mateusza 28:19,20 nacisk położony jest na naukę i naśladowanie, uczeń powinien całkowicie przestrzegać przykazaniań Pana Jezusa. Wielu chrześcijan koncentruje się na pierwszej części przesłania, ale bardzo, bardzo niewielu na drugiej. Jednak to pierwsze bez drugiego jest tak niekompletne i bezwartościowe jak połowa ludzkiego ciała. Ale ilu to zrozumiało?
Czytamy w Ewangeliach, że za Panem Jezusem podążały wielkie tłumy z powodu Jego uzdrowień i działalności ewangelizacyjnej. Kiedy Jezus zwracał się do nich, zawsze nauczał by Go naśladować (Ewangelia Łukasza 14:25-26). Oby dzisiejsi ewangeliści robili to samo, samodzielnie czy też we współpracy z apostołami, prorokami, nauczycielami i pasterzami, którzy mogą dokończyć ich rozpoczęte dzieło.
Dlaczego kaznodzieje niechętnie nauczają o uczniostwie? Bo zmniejszyłoby to liczebność w ich zgromadzeniach. Niestety, nie rozumieją, że jakość ich kościołów stałaby się o wiele lepsza!!
Kiedy Pan Jezus głosił tę naukę tłumom, szybko zmniejszyły się one do zaledwie jedenastu uczniów
(porównaj Ew.Jana 6:2 z Ew.Jana 6:70). Reszta uznała to przesłanie za zbyt trudne i odeszła (Ew.Jana 6:60,66). Ale to właśnie z tych jedenastu uczniów, którzy zostali z Nim, Pan Bóg ostatecznie dokonał swojego dzieła na świecie.
Jako Ciało Chrystusa na ziemi dzisiaj, mamy kontynuować to samo dzieło, które rozpoczęli tamci pierwsi apostołowie. Po tym, jak ludzie zostaną przyprowadzeni do Chrystusa, muszą zostać doprowadzeni do uczniostwa i posłuszeństwa. Tylko w ten sposób Ciało Chrystusa będzie budowane.
Droga do życia jest wąska i niewielu jest tych, którzy ją znajdują.
Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha.
Zac Poonen
Aby stać się rybakiem ludzi podążaj za Panem Jezusem

Aby stać się rybakiem ludzi podążaj za Panem Jezusem

dnia 4 sierpnia 2025

Rozważmy proste stwierdzenie: „Uczynię was rybakami ludzi” (Ewangelia Mateusza 4:19). Kto uczyni cię rybakiem ludzi? Pan Jezus Chrystus. Tego nie może uczynić żaden człowiek. Możesz spędzić lata w szkole biblijnej, ale to nie sprawi, że staniesz się rybakiem ludzi. Nie zostaniesz nim studiując Biblię, czy odpowiadając na wezwanie do działalności misyjnej, ani wtedy, gdy na klęczkach wyrażasz chęć poświęcenia swojego życie dla Bożego dzieła. To nie tak. Jeśli chcesz być rybakiem ludzi, Pan mówi: „Pójdź za Mną.” Nie mówi nawet: „Studiuj Biblię”, ale: „Pójdź za Mną.”
Pierwsi chrześcijanie nie mieli Biblii. Jak więc mogli stać się rybakami ludzi? Poprzez naśladowanie Pana Jezusa. Musimy to dobrze zrozumieć. Oczywiście powinniśmy studiować Pismo Święte, bo napisano: „Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Ewangelia Mateusza 4:4). Jednak nie możemy jak bałwochwalcy stać się czcicielami samej Biblii. Pismo Święte ma nam pomóc lepiej naśladować Pana Jezusa. Duch Święty używa Słowa, aby ukazać nam chwałę Jezusa Chrystusa. To podążanie za Nim sprawia, że stajemy się rybakami ludzi. To sam Chrystus czyni nas rybakami ludzi, a nie jakaś szkoła biblijna. Pan Bóg może używać ludzi, ale ostatecznie to Chrystus pragnie mieć osobistą relację z tobą i tylko On może uczynić cię rybakiem ludzi.
Co to znaczy być rybakiem ludzi? Przyrównam to do łowienia ryb, kiedy rybak wypływa na wody i zarzuca sieć, po czym wyciąga złapane w nią ryby na brzeg, i przenosi je z jednego otoczenia do drugiego. Ryba z natury nie czuje się komfortowo na lądzie, gdyż jej środowiskiem jest woda. A rybak wyciąga ją z wody i przenosi na suchy ląd, do zupełnie innego świata.
Ważne jest, aby zrozumieć, że nie jest to jak złapanie lwa czy słonia i umieszczenie go w klatce, bo te zwierzęta już żyją na lądzie. Kiedy łowisz rybę, wyciągasz ją z jednej sfery, a następnie przenosisz do całkowicie nowej. Woda i ląd są jak dwa przeciwstawne światy. Być rybakiem ludzi oznacza więc wyciągać ludzi z „wód tego świata”, zabierać ich stamtąd i wprowadzać ich do zupełnie innego środowiska, do Królestwa Niebios.
Jeśli nie wyciągnąłeś człowieka z królestwa tego świata do Królestwa Bożego, to tak naprawdę nie złowiłeś go. Być może trzymałeś tę rybę w swojej sieci, ale jeśli wciąż jest w wodzie, to tak naprawdę jej nie wyciągnąłeś. Jeszcze nie stałeś się prawdziwym rybakiem ludzi. Jakiż to rybak łapie rybę w sieć i zostawia ją w wodzie, by nadal czuła się dobrze? Ale kiedy tylko wyciągniesz ją na ląd, zobaczysz, jak zachowuje się ryba. Zaczyna się rzucać i walczyć o oddech, gdyż nie czuje się tu wygodnie.
Kiedy człowiek zostaje przeniesiony z królestwa ziemi do Królestwa Niebios, podobnie jak ryba wyciągnięta z wody na ląd, wchodzi w zupełnie nowy świat. Duch Święty sprawia, że zaczyna czuć się wspaniale w Królestwie Niebios. Nie daj się zwieść myśleniu, że wykonałeś swoje zadanie jako „rybak ludzi” tylko dlatego, że sto osób powiedziało: „Panie Jezu, wejdź do mojego serca.” Niestety, wielu wierzących tak właśnie myśli. Nie zastanowili się głęboko nad tym, co to znaczy być rybakiem ludzi, bo to ludzie, a nie Chrystus, próbowali uczynić ich rybakami. Gdyby Chrystus uczynił nas rybakami ludzi, byłoby to na tej samej zasadzie, którą głosił dwa wersety wcześniej: „Nawróćcie się, bo Królestwo Niebieskie jest blisko” (Ewangelia Mateusza 4:17). Musimy nauczyć te „ryby”, aby zawróciły i szukały Królestwa Niebieskiego, i aby weszły w zupełnie inne środowisko niż to, w którym do tej pory się znajdowały.
To właśnie robi rybak ludzi. I tak, jak rybak wyciąga rybę z morza na ląd, tak my mamy wyciągać ludzi z królestwa ziemi do Królestwa Bożego, z królestwa diabła do Królestwa Chrystusa. Tylko wtedy jesteśmy prawdziwymi rybakami ludzi. I tylko Pan Jezus może nas nimi uczynić. Nikt inny.
Ewangelista wykonuje jedynie część pracy rybaka. Prorok, apostoł, nauczyciel, pasterz i pastor również muszą pomóc ludziom odnaleźć się w ich nowym środowisku, którym jest Królestwo Niebios.
Całe zadanie polega na tym, by wyprowadzić człowieka z morza na ląd. Z królestwa ziemskiego do Królestwa Bożego. Sposobem na to jest naśladowanie Chrystusa. Jeśli idę za Panem Jezusem, będę czynił to samo, co On.
Zac Poonen