Aktualności

BRATERSKA MIŁOŚĆ

BRATERSKA MIŁOŚĆ

dnia 30 grudnia 2017

Patrzcie, jaką miłość okazał nam Ojciec, że zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i nimi jesteśmy. Dlatego świat nas nie zna, że jego nie poznał. (1 J. 3,1)

W swoim Pierwszym Liście, Jan apostoł dzieli się z nami niezwykłym przesłaniem. Pisze on: „Patrzcie, jaką miłość okazał nam Ojciec, że zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i nimi jesteśmy. Dlatego świat nas nie zna, że jego nie poznał” (1J.3,1). Cechą charakterystyczną pierwotnego Kościoła była wszechogarniająca braterska miłość. Miłość ta wypełniała serca wierzących i przemieniała ich życie. Przemienione życie Kościoła Jezusa Chrystusa skutecznie natomiast odróżniało Kościół od pozostałych członków ludzkiej społeczności. To rozdzielenie Kościoła i świata znakomicie widać w postawie tych, którzy nie byli związani z Kościołem. Reakcje tych ludzi zostały zanotowane przez Łukasza, autora Księgi Dziejów Apostolskich, w rozdziale 5. tej księgi. Czytamy tam w wersecie 13.: „Z postronnych jednak nikt nie ośmielał się do nich przyłączać; ale lud miał ich w wielkim poważaniu”. Ten lud, o którym wspomina Łukasz, to Żydzi zapełniający regularnie Świątynie Heroda .

W tej właśnie Świątyni (Dz. Ap. 5,12), w części zwanej przysionkiem Salomonowym, gromadzili się wyznawcy Chrystusa, modląc się i wielbiąc Boga. W ten sposób przyciągali uwagę religijnych Izraelitów. W uczniach Chrystusa było coś, czego w żaden sposób nie mogli zrozumieć przyglądający im się Żydzi. To „coś”, co pociągało obserwujących i zachęcało do zadawania pytań, było świadectwem życia Kościoła. Żydów pociągała także postawa uczniów Jezusa wobec Boga (Dz. Ap. 2,42-47) oraz sposób, w jaki naśladowali Zbawiciela. Łukasz pisze: „Przybywało też coraz więcej wierzących w Pana, mnóstwo mężczyzn i kobiet” (Dz. Ap. 5,14). Cuda towarzyszące życiu i służbie wierzących (Dz. Ap. 5,15-16) wzmacniały tylko to niezwykłe przesłanie Bożej miłości. Było to przesłanie o Jezusie Synu Bożym, który zdecydował się pójść na krzyż Golgoty i złożyć pełną miłości ofiarę za grzech każdego człowieka. Nie wszyscy ludzie przyjmowali przesłanie Ewangelii z miłością i nadzieją. Nigdy i nigdzie nie brakowało (i dziś nie brakuje) wrogów Ewangelii Chrystusowej i Chrystusowego Kościoła. Apostoł Jan napisał: „Dlatego świat nas nie zna, że Jego nie poznał” (1J. 3,1b). Dla ludzi tego świata żyjący w Bożej miłości naśladowcy Chrystusa są całkowicie obcym ciałem. Z pozycji świata to ciało jest nieakceptowalne i znienawidzone. Świat odrzucił już Chrystusa i Jego przesłanie. Ten sam świat odrzuca także uczniów Jezusa; są oni bowiem w swym powołaniu obcy i nie utożsamiają się ze sposobem życia ludzi oddzielonych od Boga!

„Świat nie poznał Boga” – co znaczy, że nie przyjął Jego wezwania do pokuty, odwrócenia się od grzechu i pójścia za Zbawicielem. Tylko w ten sposób Bóg chce i może zbawiać grzeszników. Niechęć i nienawiść świata do żyjących w miłości chrześcijan wynika z faktu, że patrząc na Kościół, jak w zwierciadle widzą wszystkie swoje grzechy i swoją niepodważalną winę. Wierzący są wezwani, aby być „światłością i solą” tego świata. Musimy jednak pamiętać, że „światłość” będzie świeciła pełnym blaskiem tylko wtedy, gdy serce ucznia Chrystusa będzie pełne miłości. Podobnie i „sól” będzie pełniła swoją rolę tylko wtedy, gdy będzie świeża i mocna swoim niepowtarzalnym smakiem.

Biblia mówi: „Albowiem nie powołał nas Bóg do nieczystości, ale do uświęcenia” (1Tes. 4,7). Powołanie do świętości ma podwójny wymiar. Ten pierwszy, niezwykle osobisty, został bardzo precyzyjnie opisany w Pierwszym Liście Piotra (1Pt. 1,16). To przesłanie brzmi: „Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty”. Wolą Boga jest świętość Jego dzieci. Tylko w świętości bowiem możemy bezpiecznie zbliżać się do naszego Ojca w niebie i tylko będąc świętymi możemy doświadczać bliskiej z Nim społeczności! Mamy tę świętość z łaski, przez miłosierdzie okazane nam w ukrzyżowanym Synu Bożym. To jest ten pierwszy, osobisty wymiar świętości. Świętość jest jednak pożądanym przez Boga środkiem, poprzez który chce On wylewać łaskę i miłosierdzie na zgubionych ludzi. W ten sposób osobista świętość wierzących wykorzystywana jest przez Boga w dziele zbawienia.

Świadectwo miłości wydawane przez Kościół wypływa wprost ze świętości. Święci w Chrystusie zawsze emanują prawdziwą miłością. Wszyscy, zarówno wierzący jak i niewierzący w Chrystusa, doświadczając takiej miłości, kierują swoje myśli ku jedynemu Bogu. W tej miłości i jedności Kościoła zgubiony świat rozpoznaje samego Boga! Dlatego Zbawiciel modlił się do Ojca: „Aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we mnie, a Ja w Tobie, aby i oni w nas jedno byli, aby świat uwierzył, że Ty mnie posłałeś” (J. 17,21).

Wzajemna i wypływająca wprost ze świętości miłość jest tym drugim, można powiedzieć, społecznym wymiarem świętości. Zgubiony świat podświadomie poszukuje Boga i Jego chwały. Ta chwała musi być widoczna w życiu i służbie wierzących. Tylko wtedy świadectwo Ewangelii będzie nosiło niebiańskie namaszczenie. Tylko wtedy moc i potęga Ducha Świętego będą mogły wylewać się w służbie Kościoła i budzić do życia tych, którzy w swoim duchu już dawno umarli.

Andrzej Cyrikas