Aktualności

Lekcja Kościoła – świadectwo żywej wiary

Lekcja Kościoła – świadectwo żywej wiary

dnia 26 stycznia 2019

„Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie” (J 13,34-35).

Nasz Zbawiciel zapowiadając swoją śmierć, a przez tę śmierć, odejście ze świata do Chwały, pozostawia swoim uczniom wspaniały dar. Tym nowym darem dla świętych miało być nowe przykazanie miłości. Greka biblijna używa słowa kainos, aby podkreślić nowość Chrystusowego przykazania. Słowo kainos oznacza, że zaczynamy używać coś, czego nie używaliśmy, a z powodu nieużywania pozostawało to nieznane i obce. Słowo kainos oznacza również, że coś, co zaczynamy właściwie używać, staje się zdecydowanie lepsze i nabiera doskonałości.

Z pozoru polecenie Chrystusa o wzajemnej miłości uczniów wydaje się nie być czymś nowym. Zakon Mojżeszowy zawierał w sobie dziesięć przykazań, które Mojżesz otrzymał bezpośrednio od Boga, a w treści Tory znajduje się przykazanie, które Chrystus nazwał – największym. Była więc w zakonie zapisana ta niezwykła moralność, etyka i pochodząca wprost z nieba idea miłości; lecz nie było narzędzia, które umożliwiałoby implementowanie tej Bożej miłości do serc, ducha i duszy ludzi, żyjących pod Prawem. To dlatego całe przesłanie Starego Przymierza tak było dalekie od nadchodzącego już Nowego Przymierza opartego na miłości, które przez Chrystusa Bóg chciał zawrzeć ze zbawionym ludem.

Jak twierdził Chrystus, właśnie to Nowe Przymierze realizowane w miłości agapi (miłość agapi jest bezgranicznym oddawaniem siebie do dyspozycji innych) będzie w przyszłości znakiem rozpoznawczym wszystkich uczniów Jezusa.

Przyznać trzeba, że w czasach apostolskich Kościół, któremu nie brakowało różnorakich problemów, nauczył się żyć pełnią tej prawdziwej Bożej miłości agapi.

Miłość tę rozpoznawali wśród wierzących jerozolimscy Żydzi (Dz 4,32-37; Dz 5,12-14) i wielu z nich, będąc pod wrażeniem tej miłości, nawracało się do Zbawiciela.

Księga Objawienia, w treści której znajdujemy także listy do Kościołów w Smyrnie i Filadelfii, zawiera świadectwo wrogów Kościoła, którymi byli podający się za Żydów słudzy szatana i mówi ta Księga o ogromnym wrażeniu, jakie na tych ludziach wywarło, często pozbawione szczególnej mocy, ale pełne miłości i naznaczone wzajemną troską, życie uczniów Chrystusa. Wrogowie Kościoła przyglądając się życiu wierzących, zmuszeni zostali do tego, aby tym świętym w Chrystusie oddać głęboki pokłon i okazać im należny szacunek (Obj 3,7-12).

Musimy także pamiętać, że to właśnie w łonie pierwotnego Kościoła powstał najcudowniejszy w całej historii światowej kultury hymn, traktujący o prawdziwej miłości agapi,  autorstwa apostoła Pawła (1 Kor 13).

Kiedy czytamy Ewangelie, a w szczególności Ewangelię Jana, widzimy jak te księgi wręcz ociekają miłością agapi. Pozostałe księgi Nowego Testamentu, a przede wszystkim: List do Filipian Pawła i Pierwszy List apostoła Jana, są wręcz zanurzone w tej świętej miłości agapi.

Każdy czytelnik Biblii przyzna, że miłość agapi jest obecna w całym Słowie Bożym, zarówno na kartach Starego, jak i Nowego Przymierza. Nie powinno to budzić naszego zdziwienia, albowiem autorem wszystkich tych Ksiąg jest nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus.

Jak wielka i niepojęta jest miłość Boga do człowieka, a także do całego stworzenia, świadczy też niezwykły werset z Ewangelii Jana: „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” (J 3,16).

Bóg w Chrystusie i w swoim Słowie zapisał i uczynił wszystko, co niezbędne, aby uczniów Jezusa wyposażyć w cudowny dar miłości i nauczyć tych świętych, aby we właściwy sposób korzystali z tego niebiańskiego daru.

Wersety, które przytoczyliśmy na początku naszych rozważań, jeśli są uważnie czytane, stawiają jednak pewien warunek wszystkim, którzy zgłaszają swoje pretensje do życia i usługiwania w Bożej miłości. Wersety te bowiem, wbrew pozorom, nie eksponują miłości jako nadrzędnej wartości w życiu naśladowców Zbawiciela; te wersety mówią przede wszystkim o konieczności przyjęcia na siebie przez wierzących daru uczniostwa w Jezusie Chrystusie. Każdy, kto pragnie korzystać z miłości agapi i dzielić się tą miłością musi bowiem najpierw naśladować swojego Mistrza! Prawdziwe uczniostwo w Chrystusie przygotowuje naśladowcę Zbawiciela do takiego rodzaju życia i takiego rodzaju służby, które wypływają wprost z miłości agapi. Wtedy i tylko wtedy naśladowcy Chrystusa mogą pozostawać w prawdziwej relacji miłości agapi z braćmi i siostrami w wierze.

Żaden człowiek, który nie zdecydował się wejść na drogę uczniostwa w Chrystusie, nie jest w stanie zrozumieć, czym jest prawdziwa i pochodząca z nieba miłość. Taki człowiek nigdy też nie nabędzie umiejętności koniecznych, aby taką właśnie miłością kochać innych wierzących, a ostatecznie naśladując Chrystusa, także ludzi niewierzących.

Jeśli ktokolwiek twierdzi, że jest naśladowcą swojego Mistrza, Jezusa Chrystusa, a nikt nie rozpoznaje w nim nawet śladów Bożej miłości agapi, to o takim człowieku można tylko powiedzieć, że jest kłamcą i obłudnikiem. Z całą pewnością człowiek taki nigdy nie skorzystał z zaproszenia Chrystusa i nigdy nie podjął się trudu uczniostwa oraz naśladowania swojego Mistrza.

Uczniów Zbawiciela, zgodnie z Jego zapowiedzią, rozpoznajemy poprzez świadectwo wzajemnej miłości, a nie po rozległej i gruntownej Biblijnej wiedzy oraz po nadzwyczajnej znajomości Słowa Bożego.

Swego czasu Jezus, rozmawiając z faryzeuszami, powiedział im: „Badacie Pisma, bo sądzicie, że macie w nich żywot wieczny; a one składają świadectwo o mnie; ale mimo to do mnie przyjść nie chcecie, aby mieć żywot. Nie przyjmuję chwały od ludzi, ale poznałem was, że nie macie w sobie miłości Bożej” (J 5,39-42).

Z przytoczonego tekstu wynika, że faryzeusze i uczeni w Piśmie badali Boże Słowo i próbowali je zrozumieć, chcieli bowiem posiąść życie wieczne! Nie potrafili jednak pojąć Bożego przesłania, byli bowiem pozbawieni prawdziwej miłości – miłości do świętego Boga! Może zabrzmi to kontrowersyjnie, ale byli oni gotowi zniszczyć i zabić każdego człowieka, zdolnego do powiedzenia im prosto w oczy tej, tak gorzkiej dla nich prawdy. Tym ludziom nigdy bowiem nie chodziło o prawdę, im chodziło tylko o kultywowanie własnej religii i to według ustalonych przez siebie zasad. Ci ludzie nigdy nie kochali Boga – oni byli zakochani tylko we własnej religii.

Nietrudno też zauważyć, że ich postawa przypomina postawę wielu dzisiejszych, religijnych, a czasami wręcz opętanych religią ludzi i w niczym nie pozwala ona w tych ludziach rozpoznać Boga i Jego cudownej miłości.

Boże Słowo relacjonuje, iż żydowski Sanhedryn, który rozpatrywał sprawę Jezusa, stwierdził, że Jezus musi umrzeć, albowiem, jak uważał Sanhedryn: „Jeśli go tak zostawimy, wszyscy uwierzą w niego; wtedy przyjdą Rzymianie i zabiorą naszą świątynię i nasz naród” (J 11,48). Niestety, ale jest to prawdziwe świadectwo głębokiej niewiary ówczesnych Żydów!

Pan Jezus zapowiedział, że prawdziwe oddanie i prawdziwe uczniostwo w Nim będzie rozpoznawalne tylko przez wzajemną miłość i wzajemną troskę wierzących.

Przyjrzyjmy się, studiując Boże Słowo, jak pierwotny Kościół realizował to wspaniałe przykazanie Jezusa. Dzieje Apostolskie, stanowiące oryginalny zapis życia i służby pierwszego Kościoła, zawierają cenne informacje, dotyczące tego, jak ten Kościół rozumiał i jak stosował przykazanie wzajemnej miłości. Boże Słowo mówi, że: „Trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. A dusze wszystkich ogarnięte były bojaźnią, albowiem za sprawą apostołów działo się wiele cudów i znaków. Wszyscy zaś, którzy uwierzyli, byli razem i mieli wszystko wspólne, i sprzedawali posiadłości i mienie, i rozdzielali je wszystkim, jak komu było potrzeba. Codziennie też jednomyślnie uczęszczali do świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali pokarm z weselem i w prostocie serca, chwaląc Boga i ciesząc się przychylnością całego ludu. Pan zaś codziennie pomnażał liczbę tych, którzy mieli być zbawieni” (Dz 2,42-47). 

Przytoczony fragment Słowa Bożego odsłania przed nami cudowny, jakże już dzisiaj zapomniany obraz życia i służby Chrystusowego Kościoła. Można się tylko domyślać, jak wielkim poważaniem, podziwem oraz jak wielką miłością u wielu ludzi przyjmowany był fakt świętego życia Kościoła. Uczniowie Jezusa byli rozpoznawani nie ze względu na swoje werbalne deklaracje, ale dlatego, że ich sposób życia i ich sposób bycia diametralnie odbiegał od tego wszystkiego, co znał i sam przeżywał ówczesny żydowski świat.

Przyjrzyjmy się teraz bliżej życiu i służbie pierwotnego Kościoła przez pryzmat Dziejów Apostolskich i skonfrontujmy te doświadczenia z naszymi osobistymi przeżyciami.

  1. Wierzący trwali w nauce apostolskiej. Greckie słowo proskartereo oznacza: trzymanie się czegoś lub kogoś, czekanie w gotowości, gorliwe trwanie w czymś oraz żarliwe oddawanie się czemuś.

Można wprost wywnioskować, że właśnie taki był stosunek gromadzących się chrześcijan do nauczania, którym usługiwali Kościołowi apostołowie Chrystusa.

Można zadać pytanie: Jaka była treść tego nauczania? Apostołowie, oczywiście, przekazywali wprost nauczanie samego Chrystusa, ale też prowadzeni przez Ducha Świętego, który na nich spoczywał, wyjaśniali nawracającym się, zarówno Żydom, jak i poganom, wszystkie kwestie związane z prowadzeniem życia uwolnionego od oskarżeń Prawa. Kiedy czytamy listy apostolskie, to mamy świadomość, że są one taką praktyczną wskazówką, jak apostolskie nauczanie wyglądało i czego dotyczyło.

  1. Kościół od zarania swego istnienia funkcjonował jako wspólnota – jedno ciało!

Zastosowane w tekście greckie słowo koinonia oznacza nie tylko wspólnotę, ale również wzajemną więź i żywy udział we wspólnocie świętych. Głębsza analiza treści tego słowa pozwala też stwierdzić, iż koinonia w odniesieniu do Kościoła zawiera także przesłanie o jedności wierzących w Chrystusa.

Warto dodać, iż praktyka codziennego życia Kościoła zadaje kłam tym wszystkim, którzy ośmielają się twierdzić, że Zbawiciel nie założył żadnego Kościoła i w związku z tym głoszący te kłamstwa nie są w żaden sposób zobligowani do brania udziału w jakiejkolwiek koinoni.

Ludziom głoszącym takie nauki należy uświadamiać, iż głosząc je, stają w opozycji wobec woli Chrystusa i pozostają daleko poza Jego łaską.

  1. Kościół trwał w łamaniu chleba i w modlitwach.

Greka biblijna celowo użyła słowa klasis, które oznacza: połamanie i łamanie, aby nikt nie miał żadnych wątpliwości, iż chodziło o czynność łamania chleba przez Chrystusa (Łuk 24,35), co pierwotny Kościół, zgodnie z wolą Pana, praktykował.

Z kolei słowo proseuchi, które oznaczało zarówno modlitwę, jak i miejsce wspólnej modlitwy wskazuje, że wierzący w Chrystusa już od pierwszych dni swojego nawrócenia do Zbawiciela, praktykowali wspólną modlitwę!

  1. Ludzie wierzący żyli w głębokiej bojaźni przed Bogiem.

Słowo fowos oznacza: strach, bojaźń, lęk, przerażenie, trwogę oraz szacunek, poważanie i cześć.

Wierzący zarówno lękali się Boga, jak i mieli do Niego ogromny szacunek; zarówno odczuwali przerażenie, jak i bojaźń i cześć. Powodem takiej postawy świętych był fakt, że za sprawą apostołów działy się teraz, czyli: znaki, cuda i dziwy oraz simeion, czyli: znaki, wskazówki i oznaki Bożej obecności.

Bóg poruszał się potężnie pośród swego ludu, a ten lud świadomy Jego świętej obecności, chodził przed Nim w głębokim uniżeniu. Kiedy czytamy te słowa z księgi Dziejów Apostolskich to uświadamiamy sobie, jak bardzo ten biblijny obraz odbiega od wszystkiego, co możemy dzisiaj obserwować w wielu Kościołach.

  1. Wierzący w Chrystusa byli razem i mieli wszystko wspólne.

Kościół pierwszego wieku nie był rozumiany jako miejsce zgromadzeń. Chrześcijanie stanowili wspólnotę wiary i życia (nie tworzyli komuny!), a to czym jako społeczność dysponowali, stanowiło ich wspólny, zarówno duchowy jak i materialny majątek.

Greckie słowo apaz, które oznacza: całość i wszystko, mówi o tym, że we wspólnocie świętych nie było żadnych uprzywilejowanych osób, które miałyby nieograniczony dostęp do wspólnych dóbr, ale cały majątek społeczności był używany wspólnie i w miłości dla dobra wszystkich wierzących.

  1. Chrześcijanie dzielili się tym, co posiadali.

Pierwotny Kościół cechowała nadzwyczajna szczodrobliwość. Dzieje Apostolskie wspominają, że wielu wierzących, którzy posiadali własny majątek, decydowało się na sprzedaż jego części, a uzyskane w ten sposób środki były składane „u stóp apostołów” i służyły jako wsparcie dla najbardziej potrzebujących (Dz 2,44-45; Dz 4,34-37).

Historyczne przekazy z czasów narodzin Kościoła są zgodne w tym, że ówczesny Kościół był bardzo ubogi. Wszyscy ci, którzy nawracali się do Chrystusa, a byli ludźmi majętnymi służyli więc z radością i miłością uboższym od siebie.

Boże Słowo mówi, że darowane w ten sposób Kościołowi środki rozdzielano tylko wtedy, gdy ktoś przejawiał rzeczywistą potrzebę (gr. tiz chreian eichen – Dz 2,45). W ten sposób pełen miłości Kościół troszczył się o tych wszystkich, których Bóg przyprowadzał do Kościoła, aby ta miłość mogła się ujawniać.

  1. Pierwszy Kościół każdego dnia gromadził się w świątyni.

U początków Kościoła wszyscy chrześcijanie byli Żydami. Ich żydostwo nie wynikało jedynie z faktu przynależności do narodu Izraela, ale także z faktu wyznawania przez pierwszych chrześcijan tej samej, opartej na Zakonie Mojżeszowym religii. Wolność, której doświadczali wierzący w Chrystusie, miała być raczej zachętą w celu dzielenia się Ewangelią ze swoimi pobratymcami, a nie pretekstem ku oddzieleniu się uczniów Chrystusa od własnego narodu.

Biblia relacjonuje, że nawróceni Żydzi trzymali się świątyni i gorliwie przy niej trwali (gr. proskartereo); czynili oni to w pełni jednomyślnie i w jasno określonym celu (gr. omothumadon).

Ostatecznie jednak Żydzi pozostający pod Prawem wyrzekli się tej części swojego narodu, która weszła na drogę uczniostwa w Jezusie Chrystusie i zaczęli swoich pobratymców prześladować, a nawet mordować.

  1. Wierzący w Chrystusa codziennie gromadzili się po domach, aby sprawować wieczerzę Pańską i wspólnie spożywali posiłki, będące pretekstem do uwielbiania Boga.

Niezwykłą cechą ówczesnego Kościoła było nieustanne pragnienie, aby jak najczęściej przebywać w społeczności tych, których Chrystus zbawił.

Boże Słowo mówi nam, że wierzący czynili to każdego dnia, co nie musiało oznaczać, że wszyscy każdego dnia gromadzili się w imieniu Chrystusa. Należy raczej odczytywać ten tekst w taki sposób, że w Jerozolimie tamtych czasów każdego dnia odbywały się spotkania, zgromadzenia świętych, a wszyscy, którzy mieli duchowe pragnienie mogli w takich spotkaniach uczestniczyć, a nawet mogli je sami organizować. Można powiedzieć, że w tym czasie na dużym obszarze Izraela odbywało się nieustanne zgromadzenie zbawionych w Chrystusie.

W taki właśnie sposób budowała się niezłomna wiara chrześcijan, wzrastała także święta wspólnota życia i służby dla Pana.

  1. Bóg codziennie pomnażał liczbę zbawionych.

Dzieje Apostolskie relacjonują, że Bóg codziennie (gr. prosetithei touz sozomenuz) czyli: przyłączał tych, którzy dali się zbawiać.

Dla wielu dzisiejszych uczniów Chrystusa, taka wiadomość wydaje się być niemal szokująca! Dzisiaj wiele Kościołów tkwi w duchowym, etycznym i materialnym marazmie, a wiele społeczności przez całe lata nie notuje żadnego progresu, gdy chodzi o ilość swoich członków.

Kiedy czytamy, że w tamtych kościołach każdego dnia przybywało wielu wierzących, to musimy zadać sobie pytanie: Z jakiego powodu tak się działo?

Odpowiedź wydaje się prosta i trudna zarazem. Przypomnijmy sobie, że Jezus Chrystus zapowiedział, iż Jego uczniowie będą rozpoznawani tylko po wzajemnej miłości. Zdajemy sobie sprawę, że aby ta miłość agapi mogła swobodnie funkcjonować w Kościele, to ludzie, którzy taką społeczność tworzą muszą być narodzeni na nowo z wody i z Ducha oraz muszą być prawdziwymi uczniami Jezusa Chrystusa! Mamy świadomość, że w wielu kościołach nie naucza się ludzi naśladowania Chrystusa, a większość chrześcijan zadowala się tak zwanym „chodzeniem do Kościoła”. Zdajemy sobie sprawę, iż duchowa kondycja takiego Kościoła wręcz uniemożliwia Jego członkom dzielenie się prawdziwą miłością agapi. Każde zgromadzenie, które pozbawione jest tej właśnie miłości, z zasady żyje w kłamstwie i nie reprezentuje Chrystusa.

Pan Jezus przemawiając do faryzeuszy powiedział: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że obchodzicie morze i ląd, aby pozyskać jednego współwyznawcę, a gdy nim zostanie, czynicie go synem piekła dwakroć gorszym niż wy sami” (Mt 23,15).

Te straszne słowa Zbawiciela są wielkim ostrzeżeniem dla wszystkich dzisiejszych społeczności chrześcijańskich, które często sporym wysiłkiem i ogromnym nakładem środków pozyskują wyznawców, ale w żaden sposób nie prowadzą ich do Chrystusowej wolności, czyniąc z nich natomiast pełnych nienawiści do innych wierzących, apologetów własnej religii.

Pan Jezus z takimi społecznościami nie ma nic wspólnego, chociażby te społeczności w Jego Imieniu uzdrawiały, uwalniały i wyganiały demony (Mt 7,21-23).

Wszędzie tam, gdzie Kościół nie żyje świętą i piękną miłością agapi, tam Chrystus (musimy być tego świadomi) jest nieobecny w Swojej chwale.

Jak możemy oczekiwać, że do takich społeczności Bóg będzie przyprowadzał tych, którzy dali się uratować?!

Każda wspólnota wierzących będzie cieszyła się nieustannym duchowym i liczbowym wzrostem, jeśli będzie pełnym wzajemnej miłości Kościołem Jezusa Chrystusa! Jak mówił nasz Zbawiciel, po tej właśnie miłości ludzie będą rozpoznawali w Kościele obecność samego Chrystusa oraz będą doświadczali w tej społeczności pokoju i bezpieczeństwa.

Jeśli Ewangelia ma dotrzeć do ludzi niewierzących i skutecznie zmienić ich życie, to najpierw musi Ona dotrzeć do serc i umysłów ludzi wierzących oraz zmienić kulturę ich życia i służby. Tylko wtedy światło przemienionego Kościoła swoim blaskiem przyciągnie tych wszystkich, którzy jeszcze nie poznali Chrystusa.

Andrzej Cyrikas – pastor CHWE Bielsko-Biała