NIE POGARDZAJ SWOIM POWOŁANIEM
dnia 6 stycznia 2018
Albowiem Demas mnie opuścił, umiłowawszy świat doczesny (2 Tym. 4,10a)
„Albowiem Demas mnie opuścił, umiłowawszy świat doczesny” – pisze apostoł Paweł w Drugim Liście do Tymoteusza. Apostoł powoli zbliża się do kresu swojego życia i swojej służby. Ten święty mąż Boży pisząc do Kościoła w Galacji powiedział: „Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie” (Gal. 2, 20). Takie słowa mogły wyjść tylko spod pióra wiernego sługi Jezusa! On tak właśnie rozumiał sens i cel swojego życia. Dla Chrystusa pozostawił wszystko i z powodu Chrystusa wyrzekł się wszelkich przysługujących mu przywilejów. Jego pragnieniem było poznać swojego Zbawiciela i doświadczyć właśnie w Nim pełni życia (Flp. 3, 7-10). Był też Paweł człowiekiem, który ponad swoje życie umiłował Kościół. Kochał ludzi i poświęcił im wszystko, czym Jezus go obdarował. Pisząc do Kościoła w Efezie zawarł w nim taką frazę: „Zginam moje kolana przed Ojcem… żeby Chrystus przez wiarę zamieszkał w sercach waszych, a wy, wkorzenieni i ugruntowani w miłości, zdołali pojąć ze wszystkimi świętymi, jaka jest szerokość i długość, i wysokość, i głębokość, i mogli poznać miłość Chrystusową…” (Ef. 3, 14-19).
Paweł nosił w swoim sercu nadzwyczajne pragnienie – chciał stawić przed Chrystusem każdego człowieka, aby ten doznał zbawienia i mógł uczestniczyć na wieczność w Królestwie Bożym. Bóg wybrał go do tego zadania i odpowiednio wyposażył. Przez cały okres swojej służby współpracował Apostoł z wieloma uczniami Chrystusa. Lista jest długa, ale wymieńmy niektóre imiona: Marek, Tymoteusz, Tychikus, Epafras, Arystarch, Onezym, Tytus, Filemon i wielu, wielu innych. Duchowa dojrzałość Pawła każe nam oczekiwać, iż powoływanie tych ludzi do służby i współpracy nie było działaniem przypadkowym. Paweł wiedział, że to właśnie Bóg wskazuje mu współpracowników i wierzył, iż dokonuje właściwych wyborów. Sam osobiście odebrał lekcję powołania (Dz. Ap. 13, 1-3) i nie pozwoliłby sobie na lekceważenie w stosunku do takich decyzji. Ludzie, z którymi apostoł współpracował, wiedzieli, jakim był człowiekiem. Nie zawsze zgodnie z nim pracowali (vide Marek), ale cenili go i kochali, uznając go za „ojca w wierze”.
Jednym ze współpracowników Pawła apostoła był niejaki Demas. Nie wiemy jak długo współpracowali. Pisząc do Filemona, Paweł wyraźnie zaznacza, że w dziele głoszenia Ewangelii pracuje z Demasem (Fil. 1, 24). Imię Demasa pojawia się także na stronach Listu do Kolosan, którego Paweł jest autorem (Kol. 4, 14). Z treści Listu wynika, że Demas w jakiś sposób był zaangażowany w pracę dla Kościoła w Laodycei, a przynajmniej był świadom duchowego stanu tego Kościoła (Kol. 4, 14-16). Tekst, którym rozpoczęliśmy nasze rozważania (2 Tym. 4, 10), raz jeszcze wspomina Demasa. Tym razem jednak wyznanie Pawła jest niezwykle zwięzłe i smutne. Pisze Paweł: „Demas mnie opuścił”. Demas opuścił swoją służbę i pozostawił Apostoła, ale w rzeczywistości opuścił Chrystusa. Wynika to ze słów Pawła, który stwierdza, iż Demas „umiłował świat”. Trudno dzisiaj dociekać, co było przyczyną tak dramatycznej decyzji Demasa. Ten człowiek niewątpliwie wiele widział, słyszał i przeżył w odniesieniu do Królestwa Bożego. Służył pod przywództwem wielkiego sługi Bożego i był świadkiem Bożego działania.
Boże Słowo mówi nam jednak o Demasie coś, co pozwala wejrzeć w serce Demasa i zrozumieć przyczynę jego upadku. Otóż Demas oddał swoje serce i swoją miłość światu! W służbie dla Pana był zapewne gorliwym współpracownikiem Pawła. Przez jego usta i ręce Bóg zapewne błogosławił ludzi, ale serce Demasa nigdy nie było sercem Pawła. Jak wiemy, Paweł żył tylko dla Chrystusa! Żadne przeciwności nie zniechęcały go do dalszej i coraz doskonalszej służby. Kiedy czytamy Drugi List do Koryntian (11, 21-33), to znajdujemy tam całą, długą listę cierpień i przeciwności, które towarzyszyły Pawłowi w jego usługiwaniu. Paweł jednak wytrwał, bo „umarł dla siebie”, a żył dla Chrystusa i Ewangelii. Trudności, jakie przechodził Apostoł umacniały go i doskonaliły jego służbę. To jednak, co wzmacniało Pawła, skutecznie zniechęcało Demasa w wierności i służbie dla Chrystusa.
List do Hebrajczyków uczy nas: „Pamiętajcie na wodzów waszych, którzy wam głosili Słowo Boże, a rozpatrując koniec ich życia, naśladujcie wiarę ich” (Heb. 13,7). Przyglądając się dzisiaj osobie Demasa, pamiętamy jego upadek i nie wspominamy jego minionej wiary. To imię nie zachęca do wierności naszemu Zbawicielowi, jest ono raczej synonimem zdrady Chrystusa i podeptania chwały Bożego Królestwa. Autor Listu do Hebrajczyków przestrzega nas i zachęca, abyśmy przyglądali się ludziom głoszącym Ewangelię, w kontekście końca ich życia.
Wierność Chrystusowi i oddanie w służbie dla Boga, i to po kres życia, jest klasyczną cechą świętych miłujących swojego Boga. To cecha ludzi, którzy umarli dla siebie i żyją dla Chrystusa. Każdy, kto jest w takiej służbie, musi być świadomy zarówno czyhających na niego niebezpieczeństw, jak i obecności Ducha Świętego wypełniającego sługę Bożego. Zanurzenie w mocy i chwale Ducha Świętego, obumarcie dla dawnego życia i prawdziwa miłość do Zbawiciela oraz ludzi, prowadzą Bożego sługę do zwycięskiego życia i chwały nieba.
Andrzej Cyrikas