W wieku lat 95, chodząc z Bogiem przez ponad 65 lat, apostoł Jan postanowił napisać list – inspirowany przez Ducha Świętego . Tematem listu było ”współuczestnictwo” (1 Jan . 1:3) . Widząc kościoły i liderów , którzy opuścili swoją pierwszą miłość (Obj. 2:04 ), a teraz mają imię, które mówi że żyją (ze wszystkimi ich różnorodnymi zajęciami chrześcijańskimi), ale w rzeczywistości są martwi w oczach Boga (Obj. 3: 1), Jan na pewno widział wielką potrzebę w doprowadzeniu chrześcijan do radości wspólnoty z Ojcem i Jego Synem Jezusem Chrystusem, za rozdartą zasłoną.
Radość może być w kilku obszarach aktywności. Niektórzy znajdują ją w sporcie, niektórzy w muzyce, niektórzy w swoim zawodzie, a niektórzy nawet w pracy chrześcijańskiej. Ale najczystszą radość we wszechświecie znajduje się tylko we wspólnocie z Ojcem (1 J . 01:04).
„Zstąpiłem bowiem z nieba, nie aby wypełniać wolę swoją, lecz wolę tego, który mnie posłał.” (J 6:38). Jezus mówi nam tu swoimi słowami, w jakim celu przyszedł na ziemię. To jedno zdanie zawiera sens codziennego ziemskiego życia Chrystusa. Trzydzieści lat życia Jezusa w Nazarecie określa się jako lata ukryte. Tutaj jednak Jezus objawia nam, co robił każdego dnia przez te 30 lat – zapierał się własnej woli, a wypełniał wolę Ojca. Przez całą przeszłą wieczność, kiedy Jezus przebywał z Ojcem w niebie, nigdy nie musiał zapierać się własnej woli, ponieważ Jego wola była zgodna z wolą Jego Ojca. Kiedy natomiast, w ludzkim ciele, zszedł na ziemię, ciało to również miało swoją własną wolę, która była diametralnie, pod każdym względem, przeciwna woli Ojca. Jedynym sposobem, w jaki Jezus mógł wypełniać wolę Ojca, było ciągłe zapieranie się swej własnej woli. Był to krzyż, który Jezus nosił przez całe swoje ziemskie życie – krzyżowanie Jego własnej woli, o robienie czego również nas prosi Jezus, jeżeli tylko chcemy za Nim podążać. To właśnie konsekwentne zapieranie się swojej własnej woli uczyniło Jezusa duchowym Człowiekiem. My również możemy stać się duchowymi ludźmi poprzez zapieranie się swej własnej woli.
Juda mówi w swoim liście o trzech mężach, którzy byli religijni, a nie duchowi – Kain, Baalam i Korach (Juda 11). Przypatrzmy się im jeden po drugim:
1.Kain
Kain nie był bezbożnikiem. On był głęboko religijnym człowiekiem, który wierzył w składanie ofiar Bogu (1 Mojżeszowa 4:3). Abel również złożył ofiarę Bogu. Jednakże różnica między tymi dwoma ofiarami i między Kainem i Ablem to różnica jak między piekłem, a niebem, różnica między religijnością, a duchowością. Kain i Abel reprezentują dwie drogi po której ludzie chodzą – droga religijności i droga duchowości. Kain jest typem osoby, która ofiaruję zewnętrzne rzeczy Bogu – pieniądzę, służby, czas itp. Abel, z drugiej strony, symbolicznie złożył samego siebie na ołtarzu kiedy zabił baranka i złożył go na ołtarzu.
W Liście do Hebrajczyków 4:12 czytamy: „Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca”. Słowo Boże przenika niczym miecz nasze serca i objawia nam nasze myśli i intencje. W czasach Nowego Przymierza (co podkreśla List do Hebrajczyków), to co ma największe znaczenie to „myśli i zamiary serca”, podczas gdy w czasach Starego Przymiera złe myśli i zamiary nie były uważane za nic poważnego, ponieważ w Izraelitach nie mieszkał jeszcze Duch Święty. Prawo nie było w stanie, ani ujawnić, ani ukarać człowieka za to, że nosił w sobie złe zamiary, bądź myśli. Do czasu, do kiedy wszystko co robił człowiek było dobre na zewnątrz, Prawo go nie osądzało. Pod Nowym Przymierzem natomiast już to tak nie wygląda. Kiedy człowiek znajdował się pod Prawem, Słowo Boże badało go tylko z zewnątrz, tak samo jak lekarz powierzchownie badający pacjenta. Pod Nowym Przymierzem natomiast, Słowo Boże przenika serca jak skaner lub rentgen. To, co teraz interesuje Boga to nasze myśli, postawy, motywy i intencje. Czasem, nawet gdy z zewnątrz wszystko wygląda dobrze, to w środku może się znajdować zło, tak jak wielu ludzi, którzy na pierwszy rzut oka z zewnątrz wyglądają na zdrowych, w ich wnętrzu natomiast może się znajdować poważna choroba, na przykład rak.
Duch Święty przyszedł aby przynieść atmosferę Nieba do naszych serc. W Starym Przymierzu mieli prawa które pozwalały im żyć sprawiedliwym i prawym życiem w porównaniu z resztą ludzkości. Jednakże teraz mamy więcej niż tylko Boskie prawa by nas prowadzić, mamy wewnątrz nas Boskie życie by kierowało naszym postępowaniem.
Niebo jest niebem, ponieważ Boża Obecność jest w nim. Gdziekolwiek Bóg jest, tam jest niebo. Tam gdzie Bóg nie jest obecny, tam jest piekło. Tutaj na ziemi, Obecność Boga jest wciąż obecna wszędzie. Właśnie dlatego znajdujemy dobro nawet w ludziach nienawróconych. Jednakże w piekle te same osoby będą zupełnie inne. Tam ich egoizm i pycha będą bez żadnych ograniczeń i będą tam tacy jacy naprawdę są bez wpływu Bożej Dobroci.
Chciałbym omówić cztery aspekty pełnej Ducha Bożego służby, o których mówił apostoł Paweł.
Niewolnik miłości: Po pierwsze, służba pełna Ducha Bożego jest służbą niewolnika-miłości. W Dziejach Apostolskich 27:23 Paweł mówi: „… Bóg, do którego należę i któremu cześć oddaję”. Paweł był niewolnikiem miłości swojego Boga. Nie zachował dla siebie prawa do własnego życia. Wszystko to oddał swojemu Mistrzowi. Zatem, kiedy człowiek oddaje Bogu całe swoje życie, nie czyni Mu tym samym wielkiej łaski. Nie! On tylko zwraca Bogu, to co Mu wcześniej ukradł. Gdybym ukradł komuś pieniądze, a później, skazany za mój grzech, miał mu je zwrócić, z pewnością nie zrobiłbym temu człowiekowi przysługi. Poszedłbym do niego jako pełen skruchy złodziej. Jest to jedyna właściwa postawa, dzięki której możemy zbliżyć się do Boga, kiedy pragniemy przyjść do Niego, aby oddać Mu swoje życie.
„I usłyszałem głos z nieba jakby szum wielu wód i jakby łoskot potężnego grzmotu; a głos, który usłyszałem, brzmiał jak dźwięki harfiarzy, grających na swoich harfach. I śpiewali nową pieśń przed tronem i przed czterema postaciami i przed starszymi; i nikt się tej pieśni nie mógł nauczyć, jak tylko owe sto czterdzieści cztery tysiące tych, którzy zostali wykupieni z ziemi” (Apokalipsa Św.Jana 14:2-3).
To jest właśnie opis zwycięzców i Oblubienicy Chrystusa. Oni należą do Nieba podczas gdy żyją na ziemi. Ci zwycięzcy zaśpiewali nową pieśń przed Tronem Boga, której nikt się nie mógł nauczyć poza tymi którzy zostali wykupieni z ziemi. Dlaczego nikt nie mógł nauczyć się tej pieśni? Czy dlatego, że ci inni byli pozbawieni talentu muzycznego? Nie. To nie ma nic wspólnego z byciem umuzykalnionym. Wszystko o co tu chodzi to bycie skoncentrowanym na niebie. Jest wielu ludzi w obozie Szatana którzy są umuzykalnieni.
Pierwszy test: Kiedy Abraham miał 75 lat, Bóg wezwał go, aby opuścił Ur Chaldejskie, swe rodzinne miasto oraz krewnych, i z wiarą w Boga, ruszył w nieznane. To był pierwszy test, który Abraham zdał. Nie jest łatwo zerwać relację z ojcem, matką, braćmi i siostrami, ale dopóki ta pępowina, która nas do nich przywiązuje, nie zostanie zerwana, nigdy nie staniemy się uczniami Jezusa! Jezus powiedział: „Jeśli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści ojca swego i matki, i żony, i dzieci, i braci, i sióstr, a nawet i życia swego, nie może być uczniem moim.” (Łk. 14:26). Abraham niezwłocznie dostosował się do Bożego powołania. Zastanawiałem się kiedyś, co by się stało, gdyby Abraham odrzucił to Boże wezwanie. Bóg z pewnością by go do niego nie zmusił. Po prostu znalazłby kogoś innego na jego miejsce, a my już nigdy nie usłyszelibyśmy o Abrahamie. Usłyszelibyśmy, że ktoś inny, kto odpowiedział na Boże powołanie, stał się ojcem wiary i przodkiem Mesjasza! Jak wiele ominęłoby Abrahama, gdyby zawiódł już przy pierwszym teście! Abraham, kiedy wychodził Ur, tym samym zarzucając relacje z bliskimi, nawet nie zdawał sobie sprawy, jak chwalebną przyszłość zaplanował dla niego Bóg. Bóg nadal powołuje ludzi, tak samo jak powołał Abrahama. Niewielu zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji tego, że usłyszeli Boży głos. Historia Kościoła z ostatnich dwudziestu wieków jest pełna niesamowitych historii mężczyzn i kobiet, którzy, tak jak Abraham, niezwłocznie, z radością i gorącym sercem odpowiedzieli na Boże wezwanie, a następnie wypełnili Boże zamysły.
W trzecim rozdziale Księgi Objawienia czytamy, że kościół w Filadelfii był wiernym kościołem. Starszy kościoła był wierny, zatem kościół również był wierny. Pan rzekł do nich: „oto sprawiłem, że przed tobą otwarte drzwi, których nikt nie może zamknąć” (Obj. 3:8).
Kiedy Pan otwiera nam drzwi, nikt nie może ich zamknąć. Mówi: „Mam klucz, Ten, który otwiera, a nikt nie zamknie” (Obj. 3:7). Nie musimy pukać do wszystkich drzwi. Nasz Pan otwiera dla nas właściwe, my nawet nie musimy się ich dotknąć. Są one jak automatyczne drzwi, które widzimy na niektórych lotniskach, które otwierają się, gdy tylko się do nich zbliżysz. Czy szukasz drzwi, które poprowadzą cię ku służbie? Czy próbujesz samodzielnie otworzyć te drzwi, czy szukasz jakiegoś wpływowego człowieka, który otworzy je za ciebie? Czy pożądasz służby, którą sprawuje ktoś inny? To jest złe.
W Księdze Wyjścia 25:8 po raz pierwszy widzimy jak Bóg objawia Swoją wolę, że pragnie mieszkać z człowiekiem. Bóg mówi tam: „I wystawią mi świątynię, abym zamieszkał pośród nich”. Odnosiło się to do przybytku, nad którym spoczął ogień Boży, chwała Boża, która odróżniała tych Izraelitów od innych ludzi na świecie. Najważniejszą rzeczą w tej świątyni była chwała Boża, która spoczywała na niej, a to właśnie wskazywało na Bożą obecność wśród Jego ludu. Najważniejszą rzeczą, którą musimy zrobić my, jest uczynienie naszego domu świątynią dla Boga, nie miejscem, w którym będziemy starali zadowalać siebie nawzajem, chociaż również powinniśmy starać się wzajemnie zadowalać; nawet nie miejscem, który będzie błogosławieństwem dla ludzi, chociaż nasz dom także powinien błogosławić innych ludzi, ale przede wszystkim nasz dom powinien być miejscem, w którym Bóg będzie mógł manifestować swoją obecność, i gdzie Jezus będzie czuł się jak w domu.