Bóg usuwa z Kościoła „pysznych i chełpliwych” (Księga Sofoniasza 3:8-17).

Bóg usuwa z Kościoła „pysznych i chełpliwych” (Księga Sofoniasza 3:8-17).

dnia 19 sierpnia 2025

Apostoł Jan widział, jak to się działo za jego czasów. Powiedział: „Wyszli spośród nas, ale nie byli naprawdę z nas, bo gdyby byli z nas, pozostaliby z nami; ale wyszli, aby się okazało, że nie są z nas” (1 List Jana 2:19).
Starsi każdego kościoła określają, jakie standardy duchowe chcą utrzymać w swoim kościele. Kościoły, które nie mają standardów świętości, nie będą opuszczane przez nikogo. Jednak kościoły, które pragną żyć zgodnie z zasadami nauczanymi przez Pana Jezusa, przekonają się, podobnie jak sam Jezus, że wielu ludzi je opuści. Widzieliśmy to również w naszym otoczeniu.
Pierwszymi, którzy opuścili nasze kościoły, byli bogaci i wpływowi ludzie, którzy poczuli się urażeni, ponieważ nie otrzymali w naszym gronie preferencyjnego traktowania, do którego byli przyzwyczajeni w świecie i w innych kościołach. To nie ich bogactwo ani pozycja społeczna przeszkadzały im w zostaniu uczniami Pana Jezusa, ale ich duma z tych rzeczy. Nigdy nie dbaliśmy o czyjeś ziemskie bogactwo ani o pozycję społeczną innych ludzi. Szanowaliśmy tylko tych, którzy byli pokorni i bogobojni, niezależnie od tego, czy byli bogaci, czy biedni (Psalm 15:4).
Niektórzy nas opuścili, ponieważ chcieli zostać starszymi w naszych kościołach – a nie zostali wyznaczeni na starszyznę! Inni, którzy zostali wyznaczeni na starszyznę, opuścili nas, gdy poproszono ich o ustąpienie ze stanowiska starszego z powodu niewierności wobec powierzonego im zadania. Część z nich chciała zarabiać pieniądze dzięki swoim zdolnościom kaznodziejskim (1 List Piotra 5:2) – a nam nakazano trzymać się z dala od wszystkich, którzy głoszą ewangelię dla zysku (1 Tymoteusza 6:3). Inni rządzili trzodą jako panowie (1 List Piotra 5:3). Znaleźli się tacy, którzy przywiązywali ludzi do siebie, a nie do Pana (Dzieje Apostolskie 20:30)! Bóg zastąpił wszystkich tych starszych lepszymi ludźmi i w ten sposób potwierdził nam, że to On sam ich usunął.
Inni odeszli od nas, ponieważ chcieli być związani z jakimś bogatym, zachodnim kościołem, a nie z biednym kościołem indyjskim, takim jak nasz. Większość indyjskich chrześcijan uważa, że zachodni chrześcijanie są duchowo lepsi, dlatego są wobec nich całkowicie ulegli. Wiele kościołów w Indiach nigdy nie organizuje specjalnych spotkań bez udziału co najmniej jednego amerykańskiego lub europejskiego kaznodziei jako głównego mówcy. Tylko w ten sposób mogą przyciągnąć ludzi na swoje spotkania! My jednak traktowaliśmy ludzi wszystkich ras jako równych sobie i staraliśmy się przyciągnąć ludzi do naszych kościołów poprzez namaszczenie Duchem Świętym oraz głoszone przez nas przesłanie – a nie poprzez kolor skóry kaznodziei !! Wielu indyjskich chrześcijan przyłącza się do zachodnich grup dla korzyści finansowych i darmowych wycieczek na Zachód! Byliśmy przeciwni takiemu „szukaniu własnych korzyści”.
Potem wielu opuściło nas, ponieważ uważali, że standard świętości, który głosiliśmy, był zbyt wysoki! Głosiliśmy uczniostwo, chrzest Duchem Świętym (i Jego darami), zwycięstwo nad wszelkim świadomym grzechem, Kazanie na Górze (Ewangelia Mateusza, rozdziały 5, 6 i 7), dążenie do doskonałości, chodzenie tak, jak chodził Pan Jezus, pobożne życie rodzinne, codzienne branie krzyża, oddzielenie się od ducha świata, wolność od miłości do pieniędzy, post i modlitwę, przebaczanie wszystkim z serca, kochanie innych tak, jak Jezus nas kochał, budowanie lokalnego kościoła jako Ciała Chrystusa itp. Takie nauczanie zraziło wiele osób, które w rezultacie odeszły od nas. Ale to nam nie przeszkadzało, wiedzieliśmy bowiem, że wielu również poczuło się urażonych przesłaniem Pana Jezusa i opuściło Go (Ewangelia Jana 6:60, 66). Zaskoczyło nas jednak, że chrześcijanie, którzy wybierali najlepsze szkoły dla swoich dzieci i najlepsze szpitale dla ich leczenia, wybierali kościoły o niskich standardach świętości dla swojej duchowej wspólnoty. To tylko dowodziło, że bardziej cenili rzeczy ziemskie niż duchowe, a swoje ciała bardziej niż dusze.
Jednak jeszcze bardziej dziwiło nas to, że niektórzy, którzy nie pragnęli życia zgodnego z zasadami wiary, nadal decydowali się pozostać w naszych kościołach. Odkryliśmy jednak, że zostali tylko dlatego, że znaleźli wśród nas dobrą atmosferę dla siebie i swoich rodzin. Nasz kościół był jak dobry klub, który nie pobierał żadnych opłat członkowskich! W ten sposób wielu „babilońskich” chrześcijan nadal pozostało w naszych kościołach. Jezus również miał w swoim kościele Judasza Iskariotę!
Nieustannie dążyliśmy jednak do utrzymania wysokich standardów wśród starszych w naszych kościołach, organizując częste spotkania i konferencje przeznaczone specjalnie dla nich. Bóg powołał kilku wspaniałych mężczyzn, aby pełnili funkcję starszych w naszych kościołach. Wielu z nich nie było elokwentnymi kaznodziejami, ale szukali chwały Chrystusa i szczerze troszczyli się o dobro ludu Bożego (List do Filipian 2:19-21).
Gdybyśmy nie znaleźli nawet jednego takiego brata w danym miejscu, nie zakładalibyśmy tam kościoła – ponieważ zdaliśmy sobie sprawę, że bez pobożnego pasterza owce tylko zbłądzą.
Patrząc na nasze dzisiejsze kościoły, widzimy, że wciąż jesteśmy daleko od tego, czym Bóg chce abyśmy byli. My jednak dążymy do doskonałości i staramy się utrzymać standard świętości, którego nauczał Pan Jezus – niezależnie od tego, kto do nas dołącza, a kto odchodzi.
Kościół jest miejscem zamieszkania Pana Boga – podobnie jak przybytek w Starym Testamencie. Przybytek ten składał się z trzech części: dziedzińca zewnętrznego, miejsca świętego i miejsca najświętszego. Na dziedzińcu zewnętrznym ogromna liczba ludzi tłoczyła się wokół ołtarza i umywalni (symbolizującej przebaczenie grzechów i chrzest wodny). W świętym miejscu liczba ta była jednak znacznie mniejsza. Znajdujące się tam świecznik, stół chlebowy i ołtarz kadzenia symbolizowały namaszczenie Duchem Świętym, studiowanie Słowa Bożego i modlitwę. Ale do najświętszego miejsca nikt nie mógł wejść w czasach Starego Testamentu. To właśnie ta święta przestrzeń jest dziś otwarta dla wszystkich, którzy pragną wspólnoty z Bogiem, którzy oddają Mu wszystko i którzy chcą wielbić Go w duchu i prawdzie.
Te trzy części przybytku reprezentują trzy kręgi bliskości z Bogiem. Każdy kościół (w tym nasz) składa się z ludzi, którzy decydują się żyć w jednym z tych trzech obszarów. Zwycięzcami są jednak ci, którzy decydują się żyć w najświętszym miejscu przez cały czas i przez to pozostać wierni Panu aż do końca. To oni stanowią prawdziwą siłę naszych kościołów – i każdego kościoła.
Zac Poonen
Sam Pan dodaje ludzi do swojego Kościoła

Sam Pan dodaje ludzi do swojego Kościoła

dnia 14 sierpnia 2025

Dwa dowody na to, że Bóg nadal działa w kościele są takie: dodaje do niego oddanych uczniów i usuwa z niego tych, którzy nie są zainteresowani podążaniem za Panem. W Piśmie Świętym czytamy:
„Pan zaś codziennie pomnażał liczbę tych, którzy mieli być zbawieni.” (W tamtych czasach tylko ci, którzy przyjęli przesłanie uczniostwa, byli uważani za „zbawionych”) (Dzieje Apostolskie 2:47).
„Pan mówi: «Usunę spośród was dumnych i pysznych, a pozostawię wśród was lud pokorny i skromny. Pan, wasz Bóg, będzie wśród was i będzie się radował z was głosem radości»” (Księga Sofoniasza 3:8-17).
Od samego początku widzieliśmy, jak nasz Ojciec Niebieski działa na oba te sposoby w naszym kościele.
W kraju takim jak Indie, zamieszkałym przez ponad miliard ludzi, znalezienie tych, którzy chcą być uczniami Pana Jezusa Chrystusa, jest jak szukanie kilku igieł w stu tysiącach stogów siana! Możemy spędzić całe życie przeszukując te stogi, a i tak znajdziemy tylko jedną lub dwie igły. Bardziej efektywną metodą byłoby umieszczenie bardzo silnych magnesów na zewnątrz tych stogów. Wtedy przy minimalnym wysiłku, za pomocą tychże magnesów igły zostaną wyciągnięte ze stogu siana! Jest to najlepszy i najbardziej skuteczny sposób na znalezienie osób, które są oddane sprawie całym swoim sercem. I tak właśnie Bóg chce, aby to zostało zrobione. Pan Jezus powiedział, że inni poznają, że jesteśmy Jego uczniami, gdy zobaczą naszą miłość do siebie nawzajem (Ewangelia Jana 13:33-35). To nasze świadectwo jako Kościoła ma przyciągać innych do nas.
Naszym pragnieniem było, aby nasz kościół (i wszystkie kościoły, które Pan założył poprzez nas) były takimi magnesami przyciągającymi uczniów z tysięcy stogów siana w Indiach i gdzie indziej.
Ponieważ Pan nakazał nam, abyśmy czynili uczniów (a nie nawracali) (Ewangelia Mateusza 28:18-20), od samego początku głosiliśmy trzy warunki uczniostwa (wspomniane w Ewangelii Łukasza 14:26-33) – miłość do Pana Jezusa ponad wszystko, codzienne umieranie dla siebie i wolność od przywiązania do rzeczy materialnych, które posiadamy. Chcieliśmy zgromadzić w naszych kościołach tylko tych, którzy byli zainteresowani spełnieniem tych warunków bycia uczniem.
Modliliśmy się więc, aby Pan powiększył naszą liczbę o tych, którzy chcieli być takimi uczniami. Nigdy nie zapraszaliśmy nikogo do naszych kościołów. Zależało nam, aby ludzie dołączali do nas z własnej woli. Przez te wszystkie lata, od 1975 roku, nigdy nie zaprosiłem ani jednej osoby, aby została członkiem któregoś z naszych kościołów. Przyjmowaliśmy tylko tych, którzy przyszli do nas całkowicie z własnej woli. Wierzyliśmy, że Pan ześle nam tych, do których zostaliśmy powołani, abyśmy byli ich pasterzami i służyli im. To sam Pan dodaje ludzi do swojego Kościoła. Jezus powiedział: Wszystko, co mi daje Ojciec, przyjdzie do mnie, a tego, kto do mnie przychodzi, nie wyrzucę precz (Ewangelia Jana 6:37).
Wierzyliśmy, że będzie to również dotyczyło nas, jako Ciała Chrystusa na ziemi.
Pan w niesamowity sposób powiększył grono swoich uczniów. Oto kilka przykładów.
W sąsiednim kraju wybuchła wojna, w wyniku której wiele osób musiało porzucić wszystko i uciekać wraz z rodzinami na małych łodziach. Część z tych łodzi zatonęła na morzu, a wielu ludzi utonęło i zginęło. Jednak niektórzy przeżyli i dotarli do wybrzeży Indii. Rząd indyjski umieścił tych uchodźców w obozie. Kilkoro naszych braci z dwóch kościołów znajdujących się w pobliżu tego obozu odwiedzało ich (emigranci byli nienawróconymi nominalnymi chrześcijanami). Dzielili się z nimi ewangelią. W rezultacie wielu spośród nich narodziło się na nowo. Nasi bracia regularnie odwiedzali ich w obozie i założyli tam kościół. Przez około dwa lata uczestniczyli również w wielu naszych konferencjach w Bangalore i w innych miejscach. Ich chęć do dzielenia się swoimi świadectwami była tak wielka, że podczas naszych konferencji pędzili do ambony i odważnie świadczyli. Inni członkowie naszego kościoła prawie nie mieli okazji, żeby złożyć świadectwa, kiedy tam byli! Wszyscy byliśmy pod wrażeniem ich gorliwości. Podczas jednej z konferencji, po tym jak opowiedziałem o tym, jak Biblia uczy, że żony powinny być posłuszne swoim mężom, tak jak Kościół jest posłuszny Chrystusowi, jedna ze świeżo poślubionych żon, płacząc, modliła się do Pana i błagała Go, aby dał jej łaskę bycia posłuszną żoną od samego początku jej małżeństwa. Nigdy w życiu nie słyszałem, aby żona płakała i modliła się prosząc o to tak żarliwie!
Po około dwóch latach rząd indyjski postanowił odesłać uchodźców z powrotem do ojczyzny. Ale do tego czasu wierzący ci byli już mocno ugruntowani w wierze i mogliśmy wyznaczyć spośród nich trzech starszych, zanim wrócili do swoich domów. Tak więc Bóg idealnie zaplanował czas ich pobytu w Indiach. Wkrótce po powrocie do ojczyzny w ich regionie ponownie wybuchła wojna i zostali oni rozproszeni po trzech różnych obszarach. Ale co zadziwiające, w każdej z tych trzech grup był jeden ze starszych, których wyznaczyliśmy spośród nich! Tym sposobem mogły one funkcjonować jako trzy kościoły pod przewodnictwem tych starszych. Wielu innych również dołączyło do tych kościołów dzięki ich świadectwu. Jeden z naszych braci odwiedził ich kilka razy, organizował spotkania i wspierał ich.
Kolejny z naszych braci postanowił osiedlić się w nowym miejscu, aby założyć tam małą firmę. Tutaj również od czasów Chrystusa nie było ani jednego kościoła. Dzięki świadectwu tego brata niektórzy stali się uczniami i dziś istnieje tam piękny kościół – po raz pierwszy od 2000 lat.
Największym cudem, jaki Bóg dokonał wśród nas w ciągu ostatnich 50 lat, nie jest jednak zakładanie kościołów tam, gdzie przez 2000 lat ich nie było, ale powołanie pobożnych starszych, którzy przewodzą wielu kościołom. Znalezienie duchowo nastawionych przywódców, którzy są gotowi służyć i paść owce Boże bez żadnego wynagrodzenia, jest niesamowitym cudem w kraju takim jak Indie, gdzie większość pracowników chrześcijańskich to pracownicy najemni, a pieniądze pochodzą głównie ze źródeł zagranicznych. Bóg jednak zesłał nam ludzi, którzy od dziesięcioleci służą w naszych kościołach jako starsi i pasterze, nie pobierając za to żadnego wynagrodzenia. Ponieważ nie płacimy żadnemu starszemu pensji, jesteśmy chronieni przed wieloma „chrześcijańskimi oszustami”, którzy w przeciwnym razie dołączyliby do nas. Jest to problem, z którym boryka się obecnie wiele innych kościołów i organizacji chrześcijańskich.
Nasze magnesy rozsiane po całym kraju wyciągnęły kilka dobrych i prawdziwych igieł z stogu siana. Mamy nadzieję, że w najbliższej przyszłości uda nam się wyciągnąć ich jeszcze więcej.
Chwała Panu !!!
Zac Poonen
Nie obniżajmy Bożych standardów

Nie obniżajmy Bożych standardów

dnia 14 sierpnia 2025

Powinniśmy przyjmować nauczanie Pana Jezusa dokładnie tak, jak jest napisane, gdyż wielu rozwodniło je lub nadało mu znaczenie, którego nie ma. Ponieważ nie są w stanie sprostać Bożym standardom, wielu nauczycieli obniżyło Jego standardy do swojego poziomu. Ilekroć widzisz w Słowie Bożym coś, czego nie osiągnąłeś lub co jest wyższe niż twój poziom życia, masz dwie opcje. Jedną z nich jest powiedzenie: „Cóż, Słowo Boże tak naprawdę tego nie oznacza. Oznacza coś w sposób ogólny, ale nie dokładnie to”. Na przykład: „Wiem, że w Liście do Filipian 4:4 jest napisane: » Radujcie się zawsze w Panu«, ale tak naprawdę nie oznacza to »zawsze«. Oznacza to „ogólnie rzecz biorąc”, „przeważnie” lub „przez większość czasu””. W ten sposób udało ci się zniżyć Słowo Boże do twojego cielesnego poziomu i zadowalasz się wyobrażeniem, że jesteś mu posłuszny. Ale uduchowiony chrześcijanin pozostawia Słowo Boże tam, gdzie ono jest i mówi: „Powinienem radować się w Panu 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu” i przyznaje z pokorą: „Panie, jeszcze tam nie jestem. Raduję się przez jakiś czas, narzekam przez jakiś czas (lub przez większość czasu) i często się złoszczę, ale nie raduję się we wszystkich okolicznościach. Nie dziękuję za wszystko, jak mówi Biblia, więc przyznaję się do tego. Proszę, zaprowadź mnie tam”.
Oto osoba, która osiągnie Boży standard. Druga osoba, która obniżyła Boży standard do swojego poziomu, nigdy go nie osiągnie. Pewnego dnia obudzi się w wieczności i odkryje, że przez całe życie była nieposłuszna Bogu. Dobrze jest więc pozostawić Słowo Boże tam, gdzie jest, i przyznać, że albo go nie zrozumieliśmy, albo do niego nie dotarliśmy. Wtedy jest nadzieja, że tam dotrzemy.
Musimy o tym koniecznie pamiętać, gdy dochodzimy do Mateusza 5:20: „Albowiem powiadam wam: Jeśli sprawiedliwość wasza nie będzie obfitsza niż sprawiedliwość uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do Królestwa Niebios.”
Prawość faryzeuszy była dość wysokim standardem. Przestrzegali dziesięciu przykazań. Bogaty młodzieniec przyszedł do Pana Jezusa i powiedział: „Przestrzegałem wszystkich przykazań”, a Jezus tego nie zakwestionował. (Oczywiście nie mogli przestrzegać dziesiątego przykazania, ale nikt nie mógł go przestrzegać, ponieważ dziesiąte przykazanie dotyczy naszych wewnętrznych pragnień i myśli). Ale oni przestrzegali pozostałych dziewięciu przykazań i wszystkich praw Starego Testamentu, które obejmowały ponad 600 przykazań). Faryzeusze szczycili się tym, że modlili się regularnie, prawdopodobnie trzy razy dziennie, pościli dwa razy w tygodniu i oddawali dziesięcinę ze wszystkich swoich dochodów. Co zatem oznacza werset mówiący, że wasza sprawiedliwość musi przewyższać ich sprawiedliwość?
Czy to znaczy, że musisz modlić się więcej niż trzy razy dziennie, pościć więcej niż dwa razy w tygodniu i dawać więcej niż 10 procent swoich dochodów? Nie o to chodzi. Zawsze myślimy w kategoriach ilości, ponieważ nasz umysł jest światowy. Im bardziej jesteśmy światowi, tym bardziej myślimy w kategoriach liczb, statystyk i ilości. Oceniamy kościół na podstawie liczby ludzi, a nie na podstawie jakości życia tych ludzi. Myślimy, że Pan Jezus powiedział: „Wszyscy ludzie poznają, że jesteście Moimi uczniami, gdy 30 000 z was spotka się w jednym kościele”. Ale On powiedział coś innego. Powiedział swoim jedenastu uczniom: „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie.” (Ewangelia Jana 13:35). Liczba ludzi nie ma znaczenia. Miłość do siebie nawzajem jest głównym znakiem prawdziwego lokalnego kościoła uczniów.
Pan Jezus zawsze kładł nacisk na jakość. Dzisiejsze chrześcijaństwo, takie jak organizacje misyjne i mega kościoły, kładzie nacisk na liczby. Ilu ludzi jest w naszym kościele? Do ilu miejsc dotarliśmy? Ile wynosi nasza roczna ofiara? To są rzeczy, z których wewnętrznie się chlubią. Albo kaznodzieje powiedzą: Do ilu krajów podróżowałem? Ile kazań wygłosiłem? Ile książek napisałem? W ilu programach telewizyjnych wystąpiłem? To są rzeczy, którymi chlubią się cieleśni ludzie.
Pan Jezus zawsze kładł nacisk na jakość: jakość soli i jakość światła. Pod koniec swojego życia miał tylko jedenastu uczniów. Nie jest to duża liczba, ale spójrzmy na jakość ich życia. Tych jedenastu uczniów wywróciło świat do góry nogami. Gdzie można znaleźć takich uczniów, którzy porzucili wszystko, którzy nie interesują się pieniędzmi i tym podobnymi rzeczami? W dzisiejszym świecie bardzo rzadko można znaleźć choćby jednego takiego kaznodzieję.
To właśnie na jakość kładł nacisk Pan Jezus gdy mówił: „Sprawiedliwość wasza musi przewyższać sprawiedliwość faryzeuszów”. Jakość, a nie liczba czynności, w które się angażujesz. Nie ma to nic wspólnego z pieniędzmi. Nie ma to nic wspólnego
z modlitwą. Nie ma to nic wspólnego z postem. To ma związek z jakością życia.
W pozostałych wersetach (w rzeczywistości prawie do końca Kazania na Górze) Pan Jezus wyjaśnia ten jeden werset. Można powiedzieć, że przez większość Kazania na Górze wyjaśnia Ewangelię Mateusza 5:20. Czy chcesz wejść do Królestwa Niebieskiego? W takim razie twoja sprawiedliwość musi przewyższać sprawiedliwość uczonych w Piśmie i faryzeuszy. Nie wolno nam obniżać Bożych standardów.
Zac Poonen
Niezbędne kwalifikacje do bycia sługą Bożym

Niezbędne kwalifikacje do bycia sługą Bożym

dnia 4 sierpnia 2025

Nauczanie Balaama kwitło w kościele w Pergamonie, ponieważ tamtejszy starszy stał się niewolnikiem ludzi (Księga Objawienia 2:14).
Sługa Boży musi zawsze pozostać wolny. „Drogoście kupieni; nie stawajcie się niewolnikami ludzi.” (Pierwszy Koryntian 7:23).
Nauczanie Balaama składa się z dwóch części. Piotr wspomina o nich w 2 Piotra 2:14,15
– chciwość i cudzołóstwo.
Pan Jezus powiedział, że ten, kto kocha pieniądze, NIENAWIDZI BOGA, a ten, kto trzyma się pieniędzy, POGARDZA BOGIEM (przeczytaj uważnie Ewangelię Łukasza 16:13).
Jeżeli nie zaczniemy tego jasno nauczać, w naszym kościele rozkwitnie nauczanie Balaama, a bracia i siostry staną się miłośnikami pieniędzy.
Ale jeśli mamy nauczać tego, czego nauczał Pan Jezus, musimy najpierw sami uwolnić się z więzów pieniądza. Czy łatwiej jest uwolnić się od gniewu i pożądliwości oczu, niż wyzwolić się z niewoli pieniędzy? Tylko poprzez ciągłą walkę możemy pokonać to zło.
Czy miłość do pieniędzy postrzegamy jako „korzeń wszelkiego zła” (1 Tymoteusza 6:10)? Podczas gdy gniew i pożądliwość oczu są uznawane za zło, z miłością do pieniędzy tak nie jest. W rezultacie wielu jest zniewolonych pieniędzmi, nie zdając sobie sprawy, że w ten sposób nienawidzą i gardzą Panem Bogiem.
Zdecydowana większość tak zwanych „pracowników pełnoetatowych” jest zniewolona miłością do pieniędzy, podobnie jak Balaam. Odwiedzają domy bogatych wierzących, ponieważ wiedzą, że otrzymają od nich prezenty. Dlatego zamykają usta, gdy ci bogaci i wpływowi ludzie muszą być upominani za swoje grzechy. Podróżują, by głosić w kościołach, gdzie wiedzą, że otrzymają sowite ofiary. Jak tacy kaznodzieje mogą kiedykolwiek służyć Bogu? To niemożliwe. Służą Mamonowi. Pan Jezus powiedział, że nikt nie może służyć dwóm panom.
Istnieją trzy podstawowe kwalifikacje dla każdego, kto chce być sługą Boga pod nowym przymierzem:
Musi być uwolniony od grzechu w swoim życiu
osobistym (List do Rzymian 6:22).
Nie może starać się podobać ludziom
(List do Galacjan 1:10).
Musi nienawidzić pieniędzy i gardzić nimi
(Ewangelia Łukasza 16:13).
Powinniśmy stale sprawdzać nasze życie w tych trzech obszarach, aby zobaczyć, czy kwalifikujemy się do bycia sługami nowego przymierza, czy nie.
Pieniądze i rzeczy materialne nie mogą mieć wpływu na nasze życie, jeśli chcemy być prawdziwie skuteczni dla Pana Boga.
Musimy również nienawidzić otrzymywania darów, ponieważ Jezus powiedział, że „bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać aniżeli brać.” (Dzieje Apostolskie 20:35).
Jeśli nie uwolnimy się z więzów pieniędzy w naszym życiu, nigdy nie będziemy w stanie kochać Pana Boga ani służyć Mu tak, jak powinniśmy. Nie będziemy też w stanie prowadzić innych do miłości do Boga. I nie będziemy w stanie uwolnić ich od nauk Balaama.
Drugim aspektem nauczania Balaama jest niemoralność. Nauka ta zachęca braci i siostry do swobodnego obcowania ze sobą, bez żadnych ograniczeń. W Księdze Objawienia 2:14 czytamy, że Balaam zachęcał moabickie dziewczęta do swobodnego obcowania z izraelskimi młodzieńcami. W efekcie doprowadziło to do takiej niemoralności wśród Izraelitów, że Pan Bóg w ciągu jednego dnia zabił 24 000 osób (Księga Liczb 25:1-9).
Dopiero gdy Pinechas podniósł włócznię i położył temu kres, Boży gniew przeciwko Izraelowi ustał. Kiedy Pan Bóg zobaczył czyn Pinechasa, był tak zadowolony, że dał mu przymierze wiecznego kapłaństwa (Liczb 25:11-13). Pan Bóg zawsze honoruje tych, którzy radykalnie sprzeciwiają się swobodnemu mieszaniu się braci i sióstr w kościele.
Również pod tym względem, jako starszyzna, powinniśmy być przykładem poprzez nasze osobiste zachowanie. Musimy być poważni w naszym zachowaniu wobec sióstr i unikać wszelkich frywolnych i niepotrzebnych rozmów z nimi. Powinniśmy szczególnie uważać na te siostry, które zawsze chcą z nami rozmawiać. Jeśli uwielbiamy rozmawiać z siostrami, nie nadajemy się do prowadzenia Bożego Kościoła. NIGDY nie wolno nam rozmawiać z kobietami sam na sam w zamkniętym pomieszczeniu. Zawsze najlepiej jest doradzać siostrom wraz z żoną lub z innym starszym bratem.
Kiedy uczniowie zobaczyli Pana Jezusa rozmawiającego z kobietą przy studni w Samarii, napisano, że „dziwili się, że rozmawiał z kobietą” (Ewangelia Jana 4:27) – ponieważ Jezus zazwyczaj nigdy nie rozmawiał z kobietą sam na sam. Uważał, by nie czynić niczego, co mogłoby mieć choćby pozory zła. Oto przykład do naśladowania dla nas wszystkich.
Zac Poonen
Światowe nauczanie nie powinno być tolerowane

Światowe nauczanie nie powinno być tolerowane

dnia 4 sierpnia 2025

Starszy w Pergamonie został upomniany za to, że pozwalał ludziom nauczać doktryn, które prowadziły kościół do światowości i pobłażliwego stosunku do grzechu (Księga Objawienia 2:14, 15). On sam mógł być dobrym człowiekiem. Ale pozwolił innym nauczać doktryny Balaama. Był więc winny.
Pan nakłada na starszych odpowiedzialność za dopilnowanie, aby w kościele nie były głoszone żadne nauki, które prowadziłyby ludzi do lekceważenia grzechu. Jest „nauka, która prowadzi do pobożności” (do pobożnego życia na wzór Chrystusa) i tylko ona jest „higienicznym nauczaniem” (1 List do Tymoteusza 6:3 – margines). Każde inne nauczanie jest w mniejszym lub większym stopniu niewłaściwe.
Dlaczego ten starszy pozwalał na tak swobodne nauczanie w swoim zborze? Prawdopodobnie nigdy nie korygował braci i sióstr za nic, ponieważ chciał mieć reputację pokornego i łagodnego brata. Jeśli tak, to bardziej zabiegał o własny honor niż o dobro zboru.
„Pokora” i „łagodność” to cnoty, których musimy uczyć się na przykładzie Pana Jezusa, tak jak On sam nam to nakazał (Ewangelia Mateusza 11:29). W przeciwnym razie możemy błędnie zrozumieć ich znaczenie.
Pokora i łagodność Jezusa nie przeszkodziły Mu w wypędzeniu ze świątyni handlarzy pieniędzmi ani w skarceniu Piotra mocnymi słowami: „Idź precz ode mnie, szatanie!”, gdy Piotr wygłosił fałszywą naukę, że Jezus powinien unikać krzyża (Ewangelia Mateusza 16:22-23).
Szatan może wykorzystać nawet takiego dobrego brata jak Piotr, by sprowadzić kościół na manowce. Albowiem brat ten może przemawiać na zebraniach w taki sposób, by rozcieńczyć słowo krzyża. Takie głoszenie powinno być zawsze rozpoznawane jako głos szatana – ponieważ w ten sposób szatan może odwrócić kościół od kierunku, który Bóg chce, aby obrał.
Jednym z największych obowiązków, jakie mamy jako starsi kościołów, jest określenie kierunku, w jakim powinien podążać nasz kościół. Nie może to być kierunek światowości i kompromisu. Nie może to być również kierunek faryzeizmu i legalizmu. Ale musi to być droga krzyża – kierunek woli Bożej.
Kaznodzieje podobni do Balaama zazwyczaj mają wielką siłę duszy i mogą wywierać niezdrowy wpływ na ludzi w kościele. Kaznodzieje, którzy posiadają potężną ludzką osobowość, niezmiennie przytłaczają innych i utrudniają im połączenie się z Chrystusem jako ich Głową. Wpływają również na innych w taki sposób, że odciągają ich od prawdziwej duchowości w kierunku powierzchownej, światowej religijności.
Kiedy kaznodzieja nie rozumie, czym jest uśmiercenie mocy swojej duszy, będzie łączył wierzących z samym sobą, a nie z Chrystusem – Głową. Wierzący będą podziwiać i naśladować kaznodzieję, ale nigdy nie pokonają grzechu ani świata w swoim życiu.
Pomiędzy mocą duchową a mocą duszy jest ogromna różnica i musimy być w stanie je rozróżnić. Dana osoba może mieć dużą wiedzę biblijną i dar przemawiania. Może nawet być bardzo gościnna dla braci i sióstr oraz pomagać im na wiele praktycznych sposobów. Ale jeśli łączy ludzi ze sobą, a nie z Chrystusem, będzie przeszkodą w budowaniu Ciała Chrystusa.
Kaznodzieje pokroju Balaama chętnie przyjmują dary od innych (Księga Liczb 22:15-17). Dar może zaślepić nasze oczy (Księga Przysłów 17:8) i uczynić nas zobowiązanymi wobec ludzi, tak że staniemy się ich niewolnikami. Może to powstrzymywać nas od głoszenia prawdy Bożej i korygowania naszych dobroczyńców.
Sługa Boży zawsze musi pozostać wolny. „Zostaliście kupieni za wysoką cenę, nie bądźcie niewolnikami ludzi.” (1 List do Koryntian 7:23).
Zac Poonen
Jesteś światłem świata

Jesteś światłem świata

dnia 4 sierpnia 2025

„Wy jesteście światłością świata; nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapalają też świecy i nie stawiają jej pod korcem, lecz na świeczniku, i świeci wszystkim, którzy są w domu. Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.” (Ewangelia Mateusza 5:14-16)
Światło to kolejna ilustracja lub obraz słowny, którego użył Pan Jezus. W czasach Jezusa używano lamp. Knot lampy jest bardzo, bardzo małą rzeczą (dzisiaj żarówka jest bardzo małą rzeczą). Ale oświetla cały pokój! Nie liczył się rozmiar knota ani rozmiar żarówki, ale intensywność światła, które z niej wychodziło. Ponownie nacisk nie jest kładziony na ilość, ale na jakość. Są żarówki o zerowej mocy, które emitują tak słabe światło, że prawie nic nie widać, a są też potężne żarówki o tym samym rozmiarze, takie jak żarówki halogenowe, które oświetlają całą ulicę. Żarówka może mieć bardzo niską lub bardzo wysoką moc. Ważną rzeczą nie jest jej rozmiar, ale jej moc – intensywność mocy, z jaką może coś oświetlić. Pan Jezus mówi: „Wy jesteście światłem świata”.
Świat jest pogrążony w ciemności, ale we mnie nie może być nic z tej ciemności. Jeśli jestem żarówką, a ciemność świata jest we mnie, to jestem jak zepsuta żarówka. W wielu kościołach chrześcijanie są jak zepsute żarówki. Kiedyś płonęli, ale teraz są zepsuci: są odstępcami i ich światło już nie świeci. Czym jest to światło? Tutaj jest napisane: „Tak niech świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”. W tamtych czasach światło pochodziło z lampy, która stale płonęła olejem, dzięki któremu knot mógł się palić, a olej jest obrazem Ducha Świętego.
Jedną z cech osoby namaszczonej Duchem Świętym jest czynienie dobra. W Dziejach Apostolskich 10:38 czytamy, że kiedy Jezus został namaszczony Duchem Świętym i mocą, zaczął czynić dobro. Nie chodził i nie zbierał od ludzi pieniędzy na swoją posługę, jak robi to dziś wielu tak zwanych „namaszczonych” kaznodziejów. On był dokładnym przeciwieństwem tego. Czynił dobro i nigdy nie pobierał za to opłat. Ludzie dobrowolnie dawali Mu dary bez Jego prośby, a On je przyjmował, ale nigdy nie przedstawiał nikomu swoich potrzeb. Czynił dobro bez żadnych opłat.
Powiedział: „Niech wasze światło tak świeci ludziom, aby widzieli wasze dobre uczynki i nie chwalili was, ale Pana Boga!”. Jeśli wykonujesz dobre uczynki, aby zdobyć zaszczyt dla siebie, aby zdobyć chwałę dla siebie, to w rzeczywistości jest to ciemność. A wiele dobrych uczynków, które czyni wielu chrześcijan, to w rzeczywistości reklamy dla nich samych, aby zdobyć dla siebie zaszczyty. Ich organizacja lub służba jest w rzeczywistości ciemnością, ponieważ nie ma chwały, która idzie do Ojca w niebie. Zamiast tego chwała spływa na tę konkretną organizację lub tego konkretnego człowieka. Ale Jezus powiedział: „Niech ludzie widzą wasze dobre uczynki i chwalą Ojca waszego, który jest w niebie”. To jest prawdziwe światło, w którym człowiek czyni dobro i w wyniku tego chwała spływa na Chrystusa, a nie na konkretną osobę.
To właśnie oznacza manifestowanie światła. W Ewangelii Jana 1:4 światło to zostało opisane w następujący sposób: „W Jezusie Chrystusie było życie, a to życie było światłością ludzi”. Tak więc światło nie jest doktryną, nauczaniem czy określonym przesłaniem – jest życiem. Jest to życie Jezusa, które wychodzi z nas przez Ducha Świętego. Życie Jezusa wypływające z nas jest jak stara lampa, która została zapalona olejem, dając światło.
Pan Jezus powiedział bardzo wyraźnie w Ewangelii Jana 8:12: „Ja jestem światłością świata; kto idzie za Mną, nigdy nie będzie chodził w ciemności”. Ilekroć ktoś chodzi w ciemności, zgodnie z Ewangelią Jana 8:12, możemy bez wątpienia powiedzieć, że ta osoba nie podąża za Jezusem. Jeśli mówisz: „Cóż, jestem teraz trochę w ciemności”, powodem jest to, że być może nie podążasz za Panem Jezusem. Proszę, nie myl chodzenia w ciemności z brakiem pewności co do Bożej woli. Nawet Jezus był zdezorientowany co do woli Ojca, w ogrodzie Getsemane był pełen wątpliwości. Dlatego modlił się przez godzinę: „Ojcze, jaka jest Twoja wola, czy mam pić ten kielich, czy nie?”. To nie jest ciemność. Rozterka jest częścią życia wiary, ale ciemność jest czymś innym, czymś sprzecznym z życiem Jezusa. Jezus powiedział: „Kto idzie za Mną, nigdy nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia, ponieważ Ja jestem światłością świata”.
Później powiedział, że był światłością świata tylko przez pewien czas. „Dopóki jestem na świecie, jestem światłością świata” (Ewangelia Jana 9:5). Jak długo był na świecie? Był na świecie przez 33 ½ roku. To wszystko.
Ludzie mogą być bardzo uduchowieni i mówić: „Czy Chrystus nie jest teraz na świecie?”. Cóż, jeśli przeczytasz Jana 17:11, On mówi: „Nie jestem już na tym świecie”. Musimy pozbyć się naszej super-duchowości. Tuż przed tym, jak Pan Jezus opuścił ziemię i udał się do nieba, w przeddzień ukrzyżowania, powiedział: „Nie ma Mnie już na tym świecie. Ale ci uczniowie są tutaj na świecie. Oni są na świecie, ale Mnie już tu nie ma. Idę do Ciebie, Święty Ojcze, więc nie jestem już na świecie”. Kiedy więc powiedział w 9 rozdziale Ewangelii Jana: „Dopóki jestem na świecie”, mówił o okresie 33 ½ roku, w którym objawił swoje życie. Po tym, jak wstąpił do nieba, kto dziś jest światłością świata?
Ewangelia Mateusza 5:14 mówi: „Wy jesteście światłością świata”. Gdyby ktoś zapytał mnie: „Kto jest światłością świata?”, biblijna odpowiedź brzmiałaby: „Ja. Ja jestem światłością świata wraz z innymi, którzy podążają za Panem Jezusem”. Czy kiedykolwiek myślałeś o tym w ten sposób? Czy kiedykolwiek myślałeś o odpowiedzi na pytanie: „Kto jest światłością świata?”, mówiąc: „Ja i inni, którzy naśladują Jezusa”? To jest właściwa odpowiedź.
Bardzo łatwo jest powiedzieć: „Och, nie patrz na mnie. Spójrz tylko na Jezusa”. Ale Jego nie ma na ziemi! On powiedział: „Jestem światłością świata tylko tak długo, jak długo jestem na świecie”. Tak wielu chrześcijan nie czyta Pisma Świętego we właściwy sposób i mają w głowach wiele błędnych idei, które pochodzą z ich własnego zrozumienia i są całkowicie błędne. Tak jak Bóg polegał w 100% na Jezusie Chrystusie podczas tych 33 ½ roku, aby doskonale zamanifestować swoje życie, tak teraz polega na swoim kościele – swoich uczniach na ziemi – aby doskonale zamanifestować to samo światło.
„Niech ludzie widzą wasze dobre uczynki i chwalą Ojca waszego, który jest w niebie”.
Zac Poonen
Prawdziwi uczniowie zawsze będą nieliczni

Prawdziwi uczniowie zawsze będą nieliczni

dnia 4 sierpnia 2025

„Wy jesteście solą ziemi” (Ewangelia Mateusza 5:13). Pan Jezus nie powiedział tego do tłumów. Pamiętajmy, że Kazanie na Górze jest skierowane przede wszystkim do Jego uczniów, a zgromadzeni tam ludzie również przysłuchiwali się Jego słowom. Tłumy z pewnością nie są solą ziemi – nie mają soli. Natomiast uczniowie mają być solą ziemi. Pan Jezus był mistrzem w używaniu obrazów słownych, pozostawił je nam byśmy zrozumieli znaczenie, jakie kryje się pod nimi, gdy szukamy inspiracji i objawienia Ducha Świętego. „Wy jesteście solą ziemi; jeśli tedy sól zwietrzeje, czymże ją nasolą? Na nic więcej już się nie przyda, tylko aby była precz wyrzucona i przez ludzi podeptana.”
On używa tego obrazu, aby pokazać nam, że Jego uczniowie zawsze będą nieliczni. Jeśli masz cały talerz ryżu i curry, to ile soli wsypiesz do niego ? Nie dałbyś nawet pół łyżeczki. Potrzeba bardzo mało soli, aby cały talerz smakował dobrze. Ale jeśli sól jest bez smaku, to choćbyś wsypał do niej 20 łyżek, nie zrobi to żadnej różnicy w smaku. Nie chodzi więc o ilość, ale o jakość. Kiedy Pan Jezus mówi: „Jeśli sól stała się bez smaku” (Ewangelia Mateusza 5:13), nie mówi wcale o ilości soli.
Proporcja ilości soli w stosunku do żywności jest mniej więcej taka sama, jak odsetek prawdziwych uczniów na ziemi w stosunku do populacji świata (a czasem nawet liczby ludzi w kościele!). Prawdziwych uczniów jest bardzo niewielu.
Tylko ci prawdziwi uczniowie są nazywani solą ziemi. To dzięki nim ziemia jest zachowana od sądu. Abraham modlił się kiedyś do Pana Boga w sprawie złego miasta Sodomy, o którym Pan powiedział, że je zniszczy. Zapytał Pana (czy nadal będzie chciał ją zniszczyć) „Przypuśćmy, Panie, że znajdziesz w Sodomie tylko dziesięciu sprawiedliwych?”. (Księga Rodzaju 18:32), Pan odpowiedział: „Nie zniszczę Sodomy, jeśli w tym mieście będzie dziesięciu sprawiedliwych”. Dziesięć osób wystarczyło, aby uchronić miasto przed zagładą, ale nie było tam nawet dziesięciu, więc zostało unicestwione.
W czasach Jeremiasza Pan jeszcze bardziej zmniejszył tę liczbę. Jeremiasz prorokował w czasie, gdy Izrael miał być wzięty do niewoli przez króla babilońskiego (to była kara Boża), ale wcześniej Jeremiasz poszedł tam prorokować. Głosił i ostrzegał ich przez 40 lat, ale oni nie chcieli go słuchać. Pan powiedział Jeremiaszowi: „Przebiegnijcie ulice Jerozolimy, wypatrujcie teraz i zobaczcie, szukajcie po jej ulicach, czy znajdziecie człowieka, kogoś, kto by wymierzał sprawiedliwy sąd i szukał prawdy, a przebaczę jej”. (Księga Jeremiasza 5:1). To niesamowite, ale nie było ani jednego sprawiedliwego, więc całe miasto poszło do niewoli.
Pan Bóg bardzo często rozgląda się w ten sposób. Ezechiel również był prorokiem w czasach Babilonu, a Bóg powiedział przez Ezechiela: „Szukałem wśród nich męża, który by potrafił wznieść mur i przed moim obliczem stanąć w wyłomie, wstawiając się za krajem, abym go nie zniszczył, lecz nie znalazłem.” (Księga Ezechiela 22:30). Bóg wypowiedział te same słowa: jakość, nie ilość. Nie szukał 10 000 ludzi. Szukał choćby jednego człowieka.
To niesamowite, co Bóg może uczynić przez jednego człowieka, jeśli tylko jest on całym sercem posłuszny i radykalnie nastawiony. Pomyślmy o Mojżeszu – jednym człowieku w Starym Testamencie, przez którego Bóg wyzwolił 2 miliony Izraelitów. W Izraelu nie było nikogo innego, kto nadawałby się na przywódcę. W czasach Eliasza, mimo że było 7000 ludzi, którzy nie ugięli kolan przed Baalem (obraz 7000 wierzących, którzy nie czczą bożków), był tylko jeden człowiek (Eliasz), który mógł sprowadzić ogień z nieba. Podobnie jest dzisiaj. Wśród 7000 wierzących można znaleźć tylko jednego, który może sprowadzić ogień z nieba poprzez swoją służbę lub modlitwę.
7000 może powiedzieć: „Nie robię tego i nie robię tamtego”. To nie wystarczy ! „Nie chodzę do kina, nie piję, nie uprawiam hazardu i nie palę papierosów”. Nie czczą Baala, ale kto może sprowadzić ogień z nieba? Ten, kto żyje przed obliczem Boga, tak jak Eliasz; Eliasz miał sól.
Tak samo jest w Nowym Testamencie. Czy możesz sobie wyobrazić stratę, jaką poniósłby Kościół i jaką ponieślibyśmy my, gdyby apostoł Paweł nigdy nie istniał? Ile Pisma Świętego by brakowało? On był jednym człowiekiem! Oczywiście Boże dzieło nie będzie utrudniane przez to, że jeden człowiek zawiedzie (Bóg mógł użyć kogoś innego), ale w Piśmie Świętym widzimy, że Pan Bóg często osiąga więcej przez jedną osobę, która jest oddana całym sercem, niż przez 10 000 osób idących na kompromis. To własnie podkreśla Pan Jezus, gdy mówi swoim uczniom: „Jesteście jak sól”. Nigdy nie narzekaj: „Jest nas tak mało!”.
Zac Poonen
Raduj się, gdy jesteś prześladowany ze względu na Pana Jezusa

Raduj się, gdy jesteś prześladowany ze względu na Pana Jezusa

dnia 4 sierpnia 2025

„Błogosławieni jesteście, gdy ze względu na mnie będą was lżyć i prześladować, i mówić wszystkie złe słowa, kłamiąc przeciwko wam” (Ewangelia Mateusza 5:11). Ten werset jest podobny do poprzedniego, który mówi: „Błogosławieni, którzy są prześladowani dla sprawiedliwości…”, ale jest jedna ważna różnica, którą czyni Pan Jezus.
Różnica pomiędzy wersetem 10 a wersetem 11 polega na tym, że w wersecie 10 opowiadasz się za tym, co słuszne. Czasami nawet niechrześcijanie stają w obronie tego, co słuszne. Są ludzie, którzy stracili pracę, sędziowie, którzy zostali zabici za wydanie właściwego wyroku, biznesmeni, politycy i inni, którzy zostali zabici przez swoich wrogów za to, że stanęli w obronie tego, co słuszne. Nie tylko chrześcijanie to robią i jest rzeczą haniebną, że niechrześcijanie są czasami bardziej skłonni do stawania w obronie prawości niż wielu tych, którzy twierdzą, że są chrześcijanami. Wierzę, że czeka nas wiele niespodzianek w dniu sądu, gdy tacy chrześcijanie, którzy wyobrażali sobie, że wkraczają do Królestwa Bożego, zostaną zdemaskowani jako idący na kompromis i odstępcy. Jeśli jesteś sprawiedliwy i chcesz być prześladowany ze względu na sprawiedliwość, Królestwo Niebieskie należy do ciebie.
Ewangelia Mateusza 5:11 mówi o byciu prześladowanym ze względu na Pana Jezusa. Jeśli przemilczysz fakt, że jesteś uczniem Jezusa Chrystusa, możesz uzyskać pewne korzyści w miejscu pracy. Być może jesteś sprawiedliwy i jest to doceniane przez innych, ale milczysz o tym, że wierzysz w Pana Jezusa Chrystusa jako drogę zbawienia, ponieważ boisz się, że nie dostaniesz awansu. Być może wolisz pozwolić innym uwierzyć, że nie jesteś chrześcijaninem i wstydzisz się być świadkiem Chrystusa – na przykład przed Twoimi przełożonymi. Widziałem urzędy i banki, w których niechrześcijanie wieszali kalendarze ze zdjęciami swojego ulubionego bożka, ale bardzo rzadko można znaleźć chrześcijanina, który chętnie powiesiłby kalendarz ze Słowem Bożym i tym samym zaświadczył, że jest on chrześcijaninem. Dzieje się tak, ponieważ obawia się tego, co ludzie o nim powiedzą. „Czy mój szef to zobaczy i uniemożliwi mi otrzymanie awansu albo będzie mnie w jakiś sposób nękał?”.
„Błogosławieni, którzy są prześladowani z Mego powodu i nie wstydzą się Mnie”. Czy wstydzisz się Pana Jezusa w swoim miejscu pracy? Nie chlub się tym, że jesteś zewnętrznie sprawiedliwy, ponieważ wielu niechrześcijan również jest zewnętrznie sprawiedliwych. Pójdź o krok dalej i wyznaj: „Ja również jestem chrześcijaninem. Jestem uczniem Jezusa Chrystusa.” Jeśli stajesz w obronie Pana Boga i Jego Słowa (i to nie tylko w miejscu pracy, nawet jako kaznodzieja, jeśli stajesz w obronie wszystkiego, co jest nauczane w Słowie Bożym), jeśli jesteś chętny do ujawnienia oszustwa w dzisiejszych kręgach chrześcijańskich, ludzie będą cię obrażać, prześladować i fałszywie opowiadać o tobie wszelkiego rodzaju złe historie, ponieważ stajesz w obronie prawdy.
Co powinieneś zrobić, gdy tak się stanie? Czy mamy użalać się nad sobą? Wcale nie! Jest napisane: „Radujcie się i weselcie, bo wielka jest wasza nagroda w niebie” (Ewangelia Mateusza 5:12). Nie otrzymasz nagrody na ziemi – możesz być prześladowany i wyrzucony – ale twoja nagroda w niebie jest wielka, ponieważ dokładnie tak prześladowali wszystkich proroków, którzy byli przed tobą. Jeśli spojrzymy na proroków Starego Testamentu, zobaczymy, że prawdziwi prorocy Pana Boga byli prześladowani. Nie zawsze jednak wspomina się o prześladowaniach, jakie ich spotykały. Weźmy na przykład takiego człowieka jak Izajasz, który wypowiedział mocne słowa przeciwko ludowi Izraela. Księga Izajasza nie mówi nam, w jaki sposób umarł, ale tradycja mówi nam, że znajdował się wewnątrz pustej, wydrążonej kłody drewna, a jego prześladowcy przepiłowali go na dwie części.
Izajasz jest jedną z osób wspomnianych w Liście do Hebrajczyków 11, która została rozcięta. Wszyscy opowiadający się za Chrystusem, będą prześladowani. Szczepan stojący przed arcykapłanami, pod koniec swojego długiego przesłania zadaje tłumowi bardzo ważne pytanie: „Którego z proroków nie prześladowali wasi ojcowie? Pozabijali też tych, którzy przepowiadali przyjście Sprawiedliwego” (Dzieje Apostolskie 7:52). „Którego z proroków izraelskich nie prześladowali wasi ojcowie? Czy potrafisz wymienić choć jednego?”. Szczepan opisywał historię Izraela. Studiował historię Izraela i doszedł do wniosku, że w całej historii Izraela nie było ani jednego proroka, który nie byłby prześladowany. Żaden prawdziwy prorok nie był popularny ani w Starym, ani w Nowym Testamencie.
Pastorzy mogą być popularni, ewangeliści mogą być popularni, a nawet apostołowie mogą być czasami popularni. Nauczyciele mogą być bardzo popularni, ale prorok prawie nigdy nie jest popularny, ponieważ przychodzi, aby zdiagnozować i ujawnić błędy w kościele lub w ludziach. Przychodzi do kościoła, by mówić to, co ludzie powinni usłyszeć, a nie to, co chcieliby usłyszeć. Pokaże im obszary Słowa Bożego, które ignorują. Pokaże im obszary w ich życiu, w których nie spełniają Bożych standardów, po czym będzie prześladowany. Zdarza się tak nawet dzisiaj. Oto, co oznacza stawanie w obronie Pana Jezusa: „Ze względu na Mnie i Moje Słowo” – jeśli jesteś prześladowany, jesteś błogosławiony i należy ci zazdrościć. W innej wersji jest napisane: „Skaczcie z radości!”. Powinieneś się cieszyć ponieważ podążasz śladami proroków i Pana Jezusa Chrystusa.
Zac Poonen
Prześladowanie za sprawiedliwość prowadzi do Królestwa Niebieskiego

Prześladowanie za sprawiedliwość prowadzi do Królestwa Niebieskiego

dnia 4 sierpnia 2025

„Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie z powodu sprawiedliwości, albowiem ich jest Królestwo Niebios” (Ewangelia Mateusza 5:10). Wcześniej, w trzecim wersecie widzieliśmy słowa: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy Królestwo Niebieskie”. Kiedy przyjmujemy postawę pokory i dążymy do pokoju oraz łakniemy i pragniemy sprawiedliwości, dążymy do łagodności i nie walczymy o swoje prawa, przekonamy się, że napotkamy na świecie ludzi, którzy są złymi prześladowcami. Wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie, będą prześladowani. Tak więc, jeśli staramy się żyć w sprawiedliwości, będziemy prześladowani.
2 Tymoteusza 3:12 jest absolutnym oświadczeniem natchnionym przez Ducha Świętego. Paweł mówi: „Tak, też wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, będą prześladowani”. On nie mówi „niektórzy”; nie mówi „wielu”; ani nie mówi „większość”. Wtedy mogliby to być niektórzy, wielu, większość lub wszyscy. Jest napisane „wszyscy”. Słowo wszyscy obejmuje każdego wierzącego w Chrystusa Jezusa (nie każdą osobę, która nazywa siebie wierzącą, ale każdego, kto pragnie prowadzić pobożne życie).
Co to znaczy być prześladowanym za sprawiedliwość? Musimy zastanowić się, co to znaczy stanąć w obronie sprawiedliwości. Oznacza to, że na przykład w miejscu pracy lub w jakiejś sytuacji mówimy: „Nie będę postępował tak źle”. Jest wiele miejsc pracy, w których ludzie idą na kompromis – kłamią, oszukują i dają łapówki, aby załatwić coś niesprawiedliwego. Jeśli chrześcijanie pójdą tą drogą, oczywiście nie spotkają się z prześladowaniami. Ale jeśli odmówią pójścia w tę stronę, jeśli odmówią przyjęcia łapówki lub zrobienia czegoś niesprawiedliwego, mogą spotkać się z groźbami ze strony ludzi stojących powyżej nich, którzy oczekują części tej łapówki lub czegoś innego. Jest wiele takich przypadków. Kiedy opowiadasz się za prawością, kiedy stajesz w jej obronie, możesz stracić pracę lub znaleźć się w niełasce u swoich szefów, ale Królestwo Niebieskie należy do Ciebie. W takim postępowaniu możesz stracić coś ziemskiego – może stanowisko, być może awans – ale w zamian otrzymasz coś niebiańskiego. Czy to jest tego warte?
Czy w porządku jest, że ktoś dopuszcza się kłamstwa, aby dostać się na studia lub otrzymać pracę? To nie jest tego warte! Dla chrześcijanina nigdy nie jest to tego warte. O wiele lepiej jest, by tego nie robił, ponieważ będzie to niezgodne z wolą Bożą. Jeśli dostaniesz się do jakiejś instytucji, kłamiąc, możesz być pewien, że Bóg Cię tam nie zaprowadził. Kiedy stajesz w obliczu trudnej sytuacji, diabeł może ci powiedzieć: „Powiedz kłamstwo, ponieważ kłamstwo jest wszechmocne; może ci załatwić wszystko”. A Duch Święty mówi: „Nie, to kłamstwo; Bóg jest Wszechmogący. Mówienie kłamstw nie jest najpotężniejszym sposobem na zdobycie tego, czego pragniesz. Stań w obronie Pana Boga. Pan Bóg ma moc dać Ci to, co chce, abyś otrzymał”. Wtedy przekonasz się, że Bóg da ci to, co powinieneś dostać.
Pamiętam tak wiele sytuacji podczas mojej pracy w marynarce wojennej, gdy musiałem stanąć przed starszymi oficerami i powiedzieć: „Przykro mi, sir, nie mogę tego zrobić, ponieważ nie pozwala mi na to moje sumienie. Jestem chrześcijaninem”. To bardzo ryzykowna i niebezpieczna rzecz do powiedzenia w wojsku. Jeśli powiesz to w świeckiej pracy, po prostu zostaniesz zwolniony i wyrzucony z posady. Ale kiedy mówisz to w wojsku, grozi ci postawienie przed sądem wojennym, co oznacza, że zostaniesz postawiony przed sądem i prawdopodobnie trafisz do więzienia, ponieważ niewykonanie rozkazów w wojsku jest bardzo poważną rzeczą. Mam w pamięci liczne tego rodzaju przypadki, w których tak się stało i musiałem zaufać Panu Bogu, że się o mnie zatroszczy. Jeśli prosili mnie o zrobienie czegoś, co naruszało moje sumienie, mówiłem: „Przepraszam, sir, jestem chrześcijaninem, nie mogę tego zrobić”. Nie miało znaczenia, jak wysoki rangą był oficer.
Możliwe, że w jakiś sposób poniósłbym z tego powodu straty, co oznaczałoby, że dowódca nie dałby mi dobrej rekomendacji do awansu. Raz zostałem przeniesiony w ciągu pół godziny na inne stanowisko. Mogłem cierpieć z powodu niedogodności, ale to jest w porządku. Nie można tego w ogóle nazwać prześladowaniami; są one jak małe ukąszenia komara w porównaniu z lwami, które pożerały pierwszych chrześcijan. Ale pierwsi chrześcijanie też musieli stawić im czoła.
Pan Bóg wystawi Cię na próbę. Wiem, że Bóg testował mnie w różnych momentach i wierzę, że gdybym nie przeszedł tego testu w tych miejscach, nie byłbym tam, gdzie jestem dzisiaj i nie miałbym posługi, którą dał mi Pan Bóg. Być może mógłbyś pełnić swoją służbę, gdybyś był uczciwy i był gotów ponieść ziemską stratę w niektórych sytuacjach ze względu na sprawiedliwość. Królestwo Niebieskie byłoby do pewnego stopnia bardziej Twoje, ale Ty część z tego straciłeś. Nie możesz nic zrobić z przeszłością; to, co straciłeś, przepadło i nie możesz tego odzyskać. Ale możesz zrobić coś z przyszłością. Powiedz: „Panie, pragnę w nadchodzących dniach stanąć w obronie tego, co prawe i sprawiedliwe”. Chrześcijanin nie powinien być nieuczciwy w żadnej dziedzinie. Chrześcijanin nie powinien kłamać ani oszukiwać dla jakiegokolwiek zysku. Pan Bóg szuka tych, którzy będą stać niewzruszenie, aby mógł im powierzyć większą służbę.
Zac Poonen
Miłosierdzie musi zwyciężyć nad sądem w naszych sercach

Miłosierdzie musi zwyciężyć nad sądem w naszych sercach

dnia 4 sierpnia 2025

„Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Ewangelia Mateusza 5:7).
Pan Jezus nauczył nas modlić się: „Ojcze nasz, który jesteś w niebie, odpuść nam nasze winy, tak jak i my odpuszczamy naszym winowajcom” (Mateusza 6:12; Łukasza 11:4). Co oznacza ta modlitwa? Oznacza to, że jeśli nie przebaczę komuś jego winy wobec mnie, Pan nie przebaczy mojej winy. Tak naprawdę modlę się do Boga: „Panie, przebacz mi w taki sam sposób, w jaki ja przebaczyłem tej drugiej osobie.” Ale jeśli nie wybaczyłem tej osobie, to w rzeczywistości proszę Boga, aby mi nie wybaczył.
Czy zdajesz sobie sprawę, że kiedy modlisz się Modlitwą Pańską, prosisz Boga, aby przebaczył ci w dokładnie taki sam sposób, w jaki ty przebaczyłeś innym? Gdy odmawiasz przebaczenia drugiemu człowiekowi, modlisz się: „Przebacz mi w taki sam sposób, w jaki ja przebaczyłem tej osobie; a skoro jej nie przebaczyłem, Ty też mi nie przebaczaj.” Albo: „Przebaczyłem mu, ale mam do niego straszny żal za to, co mi zrobił, więc Panie, kiedy Ty mi przebaczasz, zachowaj też urazę wobec mnie.”
Zawsze, gdy ktoś wyrządzi nam krzywdę lub nas zrani w jakiś sposób, pojawiają się w naszym umyśle dwie sprzeczne myśli. Jedna to myśl o miłosierdziu, druga o sądzie. Duch Święty mówi nam, aby przebaczyć i być miłosiernym, ale nasze ciało mówi nam, aby być surowym wobec tej osoby i ją osądzić, a nawet modlić się, by Bóg ją osądził. Ale w Liście Jakuba 2:13 czytamy: „Nad tym, który nie okazał miłosierdzia, odbywa się sąd bez miłosierdzia” Jeśli jestem bezlitosny wobec kogoś, Pan Bóg będzie bezlitosny wobec mnie. I w dniu sądu spotka nas wielkie zaskoczenie, gdy Bóg surowo osądzi wierzących, którzy nie przebaczyli innym – nie wejdą do Królestwa Bożego.
List Jakuba 2:13 dalej mówi: „Miłosierdzie góruje nad sądem.” To znaczy, że gdy w moim sercu pojawia się konflikt między osądzaniem kogoś a okazaniem mu miłosierdzia – niech zatriumfuje miłosierdzie, a nie sąd. To jest znak rozpoznawczy człowieka Bożego. Miłosierdzie triumfuje nad sądem.
W Liście do Rzymian 12:19 czytamy: „Nie mścijcie się sami, umiłowani, ale pozostawcie to gniewowi Bożemu.” Bóg mówi: „Pomsta należy do Mnie. To nie twoja sprawa.” „Pomsta należy do Mnie, Ja odpłacę – mówi Pan.” Dlatego, jeśli twój wróg jest głodny, nakarm go. Jeśli jest spragniony, daj mu pić. Nie wolno nam się mścić. Mamy być miłosierni
i starać się czynić dobro wszędzie tam, gdzie możemy. W dniu sądu przekonamy się, że jeśli nie przebaczyliśmy innym, Pan Bóg nie przebaczy nam. Pan Jezus powtarza tę samą naukę w Modlitwie Pańskiej:
„Bo jeśli nie przebaczycie ludziom ich przewinień, i Ojciec wasz Niebiański nie przebaczy waszych przewinień” (Ewangelia Mateusza 6:15). Zwróć uwagę – Jezus mówi „Ojciec wasz Niebiański”, czyli zakłada, że Bóg już jest Twoim Ojcem, a Ty jesteś dzieckiem Bożym. Nie powiedział: „Bóg wam nie przebaczy.” Gdyby użył słowa „Bóg”, moglibyśmy uznać, że to odnosi się do niewierzących. Ale On mówi: „Ojciec wasz.” Czy Bóg jest Ojcem niewierzących? Nie! Ale jeśli jesteś narodzonym na nowo dzieckiem Bożym, wtedy Bóg jest Twoim Ojcem. I tu jest powiedziane: „Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych win.” Dlaczego? Bo nie przebaczyłeś komuś innemu.
Jeśli Twoje przewinienia nie zostały Ci wybaczone, to jakim cudem możesz wejść do Królestwa Bożego? Czy myślisz, że będą przebaczone po śmierci? Czy jest druga szansa po śmierci? Jeśli umrzesz, nie przebaczywszy komuś, jaki będzie Twój los w wieczności? Nie mam co do tego żadnych wątpliwości, że pójdziesz do piekła, ponieważ nikt nie może wejść do nieba z nieprzebaczonymi grzechami. Nie ma możliwości, by grzechy zostały przebaczone po śmierci. Muszą być przebaczone teraz, i dlatego tak ważne jest, by być miłosiernym dla innych. To nie jest tylko akt dobroci wobec kogoś innego – to jest dobroć, którą czynisz samemu sobie, ponieważ chcesz, aby Pan Bóg był miłosierny wobec Ciebie.
Zac Poonen