NAJWIĘKSZA JEST MIŁOŚĆ
dnia 19 sierpnia 2017
- Teraz więc pozostaje wiara, nadzieja, miłość, te trzy; lecz z nich największa jest miłość. (1Kor. 13, 13)
Gdy po raz pierwszy spotykamy autora tych słów to trudno uwierzyć, iż w jego życiu miłość zajmuje poczesne miejsce. Oto bowiem widzimy go jako świadka kamienowania Szczepana. Gorliwie pilnuje szat, które złożyli u jego stóp mężczyźni miotający kamieniami w bezbronną ofiarę. Sądzić należy, iż skoro powierzyli mu swoje cenne ubrania to mu ufają – tak naprawdę jest jednym z nich. Po latach sam przyznał jak bardzo nienawidził Chrystusa i jego uczniów. Był gotów tych wiernych naśladowców Chrystusa aresztować, zamykać w więzieniach, prześladować w każdy dostępny sposób a nawet mordować ich bez żadnych wyrzutów sumienia.
Jak pisał, był przekonany iż wykonuje wolę samego Boga. W jego życiu nastąpił jednak przełom. W drodze do Damaszku został rzucony na ziemię przez Ducha Świętego, a zapytany przez Pana dlaczego go tak zajadle prześladuje, nie potrafił udzielić sensownej odpowiedzi. W jednej chwili oślepł i odprowadzony do celu swej podróży odzyskał wzrok dopiero wtedy, gdy wierny sługa Chrystusa – Ananiasz, włożył na niego ręce i modlił się do Jezusa o nowe życie dla Saula. W swojej łasce Chrystus dał Saulowi zobaczyć jak przeklęte życie prowadził, przebaczył mu i namaścił go Duchem Świętym. I tak Saul stał się nowym człowiekiem z nowym imieniem nadanym mu przez Zbawiciela. Od tej pory miał nosić imię – Paweł.
Wiele osób spotkało w swoim życiu Chrystusa a nie mało odrodziło się przez Ducha Świętego do nowego życia. Z łaski Bożej stali się jego dziećmi i dziedzicami Królestwa Bożego. Jednakże tak niewielu poszło drogą apostoła Pawła. Nie chodzi wcale o służbę apostolską przez niego sprawowaną, ponieważ każdy z wierzących ma swój dar łaski i osobiste namaszczenie do służby. Chodzi raczej o drogę Chrystusowej miłości, którą apostoł obrał jako swoją własną. Bóg objawił najpierw Ananiaszowi a później samemu Pawłowi, jak wiele apostoł musi wycierpieć dla imienia Chrystusa (Dz. Ap. 9, 16).
U zarania nowego życia Paweł zrozumiał jak bardzo nienawidził Zbawiciela i jak wiele krzywd wyrządził Kościołowi. Z tego powodu Kościół starał się trzymać Pawła z dala od siebie, nie ufając mu i nie wierząc w jego autentyczne nawrócenie (Dz. Ap. 9, 26).
W takiej sytuacji apostoł będąc jeszcze nie w pełni przemienionym człowiekiem, każdego dnia w swoim sercu doznawał bólu i cierpień, które ostatecznie złamały jego starą naturę i uczyniły go człowiekiem przepełnionym miłością. Ta właśnie droga Bożej miłości jest niechętnie wybierana przez tych, którym darowano łaskę zbawienia. Ta wąska ścieżka ogranicza bowiem starą i zepsutą naturę człowieka a w końcu ją niemal całkowicie eliminuje.
Niewielu decyduje się wejść na tą ścieżkę. Apostoł, który był człowiekiem gniewu i nienawiści oraz niemądrej gorliwości, stał się człowiekiem pełnym cierpliwości, dobroci i delikatności. Nauczył się wybaczać, wyzbył się pychy i potrafił w pokorze czekać na Boże prowadzenie. Uczył i to w niezwykły sposób co znaczy żyć w wierze, zachęcać Kościół do życia w nadziei, a przede wszystkim uczył Kościół jak poznać tajemnicę miłości.
Drogi przyjacielu!
Jeżeli uważasz się za ucznia Jezusa Chrystusa to odpowiedz sobie na następujące pytania.
Czy jestem wypełniony miłością Chrystusową?
Czy kocham ludzi – a przede wszystkim czy kocham Kościół?
Pamiętaj, że człowiek pozbawiony Chrystusowej miłości nie ma prawa usługiwać pośród Bożego ludu. Wszystko co osiągnie taki człowiek to tylko głębokie rany zadane Kościołowi.
Widziałem już w Kościele ludzi służących w starej i nie przemienionej naturze. Pełni religijnej gorliwości i przeświadczeni o Bożym prowadzeniu. Jednak z Chrystusem nie mieli wiele wspólnego. Dla Pawła niedoścignionym wzorem był sam Zbawiciel.
Przyjacielu – kto jest dla Ciebie wzorem usługiwania w Kościele?
Jeśli Twoje serce nie zostało złamane to uważaj, możesz udręczyć swój Kościół! Nie jest łatwo pokochać ludzi a jeszcze trudniej jest kochać ich nieustannie. To może czynić tylko człowiek, którego serce należy do Boga. Musimy być świadomi co nas motywuje i zachęca do służby Pańskiej. Apostoł Jan zapisał w swoim pierwszym Liście następujące słowa: „ kto mówi, że jest w światłości, a brata swego nienawidzi, w ciemności jest nadal. Kto miłuje brata swego, w światłości mieszka i nie ma w nim zgorszenia” (1J. 2,9-10).
Drogi przyjacielu!
Czy miłujesz świętych i wybranych w Chrystusie?
Czy potrafisz im wszystko wybaczać?
Czy gotów jesteś być ich sługą?
Jeśli Twoje serce potrafi uniżyć się tak jak serce samego Zbawiciela to wiedz, że jesteś na tej wąskiej ścieżce prowadzącej do pełni Królestwa Bożego i pełni obecności samego Pana.
Andrzej Cyrikas