DUCH ZAŚLEPIENIA cz. I
dnia 26 sierpnia 2017
Zaślepisz ich serce; niech twoja klątwa spadnie na nich! (Tr. Jer. 3,65)
Zaślepił oczy ich i zatwardził serce ich, aby nie widzieli oczami swymi i nie rozumieli sercem swym, i żeby się nie nawrócili, i żebym ich nie uzdrowił. (J. 12,40)
Słowo Boże wspomina o dwóch rodzajach zaślepienia, które może dotknąć ludzi deklarujących publicznie swoją wiarę w Boga.
Czytamy w Biblii, iż ludzie ci mogą mieć zaślepione serce (Tr. Jer. 3,65), a także mogą mieć zaślepione oczy ( 1J. 2,11). Jeśli z należytą uwagą przyjrzymy się problemom wynikającym z życia w takiej słabości, to musimy wyciągnąć zatrważający wniosek – ludzie, którzy tak funkcjonują, nie są zdolni do wykonywania woli Bożej. Jak mówi apostoł Jan w swoim Pierwszym Liście (1J.2,11): „Nie wiedzą, dokąd idą”.
Aby takich ludzi przywrócić na drogę prawdy Słowa Bożego, wszyscy uczniowie Jezusa, posługując się ogromnym taktem i cierpliwą miłością, winni usłużyć im, zdecydowanie wskazując na niezmienną wartość Bożego Objawienia.
W przeciwnym wypadku może bowiem się okazać, iż można wygrać ważną teologicznie dysputę tracąc jednocześnie błądzących braci. Pamiętajmy, że Bóg darzy miłością także tych błądzących i także dla nich ma obfitość życia przez łaskę zbawienia. Kościół nie może zachowywać się tak, jakby jedynym „biblijnym” rozwiązaniem problemu błądzących było usuwanie tychże w imię czystości doktryny. Taka postawa jest bowiem zaprzeczeniem zasad objawionej Chrystusowej miłości. Warto też zawsze najpierw głęboko wejrzeć w siebie i zastanowić się, czy to aby nie nasza postawa przyczyniła się do upadku tych, których tak ochoczo chcielibyśmy osądzić.
Nie mniej pamiętać należy, iż najlepszym skarbem Kościoła – jego fundamentem i życiem – jest Słowo Boże. Dlatego też musi to Słowo pozostać w niczym nienaruszone. Dopóki świat jest pogrążony w grzechu, dopóty Boże Słowo będzie atakowane, a naśladowcy Jezusa będą celem manipulacji i oszustw mających oddzielić ich od Chrystusa.
Przyjrzyjmy się więc krótko tym dwom rodzajom zaślepienia z nadzieją, iż dobry Bóg uchroni nas w swej łasce od podobnego przekleństwa. Prorok Jeremiasz mówi nam o ludziach, których serce zostało zaślepione (Tr.Jer. 3,65). Ten straszny stan był wynikiem Bożego sądu. Warto zapytać, czego konsekwencją był taki właśnie wyrok Świętego Boga. Czytając Treny, a w szczególności wersety poprzedzające ten kluczowy – sześćdziesiąty piąty z trzeciego rozdziału, trudno nie zauważyć, jak podły i pełen nienawiści był stosunek Izraelitów do głoszącego im Boże Słowo człowieka. Jeremiasz powiada, że polowali na niego, zmuszali go do milczenia, wrzucili do dołu i chcieli zasypać go kamieniami. Dalej mówi, że chcieli go utopić, pogardliwie o nim mówili, a w myślach spiskowali przeciwko niemu. Ich nienawiść wzrastała, im bardziej Jeremiasz ostrzegał ich przed Bożym gniewem. Uznali więc, że lepiej się pozbyć tego niewygodnego proroka niż, pokutując, wyznać swoje grzechy i powrócić na drogę łaski i zbawienia. Bóg widząc ich zatwardziałe serca wydał ich na łup grzechu i pozwolił, aby ich serca pogrążyły się w ciemności.
Jaki był owoc tego sądu?
Ich stolica, Jerozolima, została zdobyta przez Babilończyków, a cały lud został wygnany i uprowadzony do Babilonu. Zaślepione serce jest nieczułe na Boży głos, pogrążone w ciemności i niezdolne do życia w woli Bożej. Dlatego kiedy Bóg przez innego proroka – Ezechiela, zapowiada zawarcie z narodem Izraela Nowego Przymierza, to nie czyni im złudzeń i mówi: „Dam im nowe serce i nowego ducha włożę do ich wnętrza; usunę z ich ciała serce kamienne i dam im serce mięsiste, aby postępowali według moich przepisów, przestrzegali moich praw i wykonywali je. Wtedy będą mi ludem, a ja będę im Bogiem” (Ez. 11,19-20).
Słowo Boże wyraża się jasno – jeśli nie masz nowego, przemienionego przez Boga serca, to nie jesteś zdolny żyć z Bogiem, dla Boga i przez Boga. Nie przemienione serce zawsze będzie miłowało ten świat – świat pełen grzechu, zła i obrzydliwości (1J. 2,15). W takim sercu nie ma miejsca dla Zbawiciela i nie ma zrozumienia dla Bożego Słowa. Bóg o takich ludziach mówi: „Lecz tym, których serce idzie za ich ohydami i obrzydliwościami, włożę ich postępki na ich głowy” (Ez. 11,21).
Czy można mieć tak zaślepione serce i jednocześnie deklarować swoją przynależność do Chrystusa?
Myślę, że najlepszą ilustracją takiego stanu ludzkich serc jest opisany w Bożym Słowie Kościół w Laodycei (Obj. 3,14-22). Kościół ten był przeświadczony o swojej wartości w Chrystusie; był przekonany o duchowym bogactwie i zaspokojeniu wszelkich swoich potrzeb. Biblia jednakże mówi, że tenże właśnie Kościół trzymał Chrystusa daleko od swoich zgromadzeń, a jeszcze dalej od swojego serca!
Czy można mieć bardziej zaślepione serce?
Wielu komentatorów Biblii zgodnie twierdzi, iż obraz laodycejskiego Kościoła jest obrazem Kościoła czasów ostatecznych. Widzimy dzisiaj wielu zadowolonych z siebie a niewierzących chrześcijan, gotowych uczestniczyć w rozrywkach uznanych za wartościowe przez ten świat. Ludzie ci chętnie uprawiają sporty, lubią wesołe towarzystwo, dzielą się doświadczeniami ze swoich podróży, ale zaproponowanie im w tym samym czasie wspólnej modlitwy lub studium Bożego Słowa nie spotka się z aprobatą. Serce tych ludzi jest nieczułe na Boży głos i zamknięte dla Bożego Słowa. To, co musi zdumiewać, to fakt, iż ci, którzy uważają się za Boże dzieci, nie posiadają tożsamości Bożego dziecka. Nie posiadając takiej tożsamości nie mają pragnienia, aby nieustannie przebywać ze swoim Ojcem i Zbawicielem.
Pomyślmy więc, jak potraktują ludzi, którzy będąc w autorytecie Bożego Słowa chcą im to Słowo przekazać i przyprowadzić ich na powrót do społeczności z Chrystusem. Los Jeremiasza jest ich reakcji obrazem. Wiele razy, przyglądając się życiu wierzących, odczuwam w swoim sercu głęboki ból z powodu tego, co widzą moje oczy. Czasami cierpienie jest nie do zniesienia. Powód jest oczywisty – oczami wiary widzę, jak lekceważąc ostrzeżenia zmierzają nieuchronnie do duchowej katastrofy.
Andrzej Cyrikas