Aktualności

Ochocze serca do błogosławienia innym

Ochocze serca do błogosławienia innym

dnia 27 września 2017

W Ewangelii Łukasza 9:49,50 , Jezus naucza nas w jaki sposób powinniśmy postępować kiedy spotykamy kogoś pełniącego służbę różniącą się od naszej.

Pewnego razu uczniowie Jezusa spotkali człowieka, który wyganiał demony, lecz nie chodził razem z nimi. Jan poprosił zatem Jezusa, aby go powstrzymał. Jednak Jezus mu odrzekł, aby zostawić go w spokoju i pozwolić kontynuować mu swą służbę. Trzymaj się własnego powołania, a innym pozwól pełnić swoją.

Wielu Chrześcijan jest tak przejętych powagą swojej służby, że zaczynają myśleć, że wszyscy powinni tak samo postępować.  „Jeśliby całe ciało było okiem, gdzież byłby słuch? A jeśliby całe ciało było słuchem, gdzież byłoby powonienie?” 1 Kor. 12:17  Dojrzały Chrześcijanin rozumie, że Bóg przydziela ludziom różne rodzaje służby.

Jeżeli jeden chce ewangelizować, a kto inny pełnić służbę społeczną, pozwólcie, aby każdy z nich pełnił swą służbę. W obydwu może zostać objawiony Chrystus. Nie krytykujmy się nawzajem. Wśród stworzenia jest różnorodność. Bóg nie stworzył każdego kwiatka w takim samym kolorze, kształcie, ani rozmiarze. Tęcza również posiada wiele kolorów. Tak samo jest z ciałem Chrystusa. Niektórzy uważają, że nie powinno się chodzić do szkoły biblijnej, ponieważ oni sami tam nie poszli. Inni natomiast uważają, że powinno się pójść, ponieważ oni do niej chodzili. Oboje są w błędzie. Bóg może poprowadzić zarówno jedną, jak i drugą z tych dróg, w zależności od powołania jakie przygotował dla danego człowieka. Wąsko myślący ludzie jednak nie zauważają nic poza swoją własną służbą. Oto słowo skierowane do takich ludzi: „Dziękuj Bogu za każdą służbę i pilnuj się swojej”.

W Ewangelii Łukasza 9:52, widzimy Jezusa zmierzającego do Samarii. Było to miasto, w którym rok wcześniej doszło do wielkiego przebudzenia. Przez jedną grzeszną nawróconą kobietę, całe miasto zostało przyprowadzone do Jezusa (J. 4). Jezus wysłał zatem przed sobą posłańców, aby mu przygotowali gospodę. Jednak tym razem nie przyjęli Go (werset 53). Prawdopodobnie wielu nawróconych w Samarii postanowiło pozbyć się własnych uprzedzeń do Żydów, porzucić martwą religię na rzecz pójścia za Panem. Przywódcom religijnym musiało to pewnie przeszkadzać, więc postanowili tym razem nie wpuszczać Jezusa do miasta. Jakub i Jan chcieli zesłać ogień z nieba na Samarytan. Jezus skarcił ich mówiąc, że nie przyszedł po to, aby zniszczyć ludzkie życie, ale aby je zachować (werset 55). Jeżeli jakiś kościół cię wyrzuca, uniż się i odejdź do innego. Ja tak postąpiłem już nie raz.

W obydwu powyższych historiach, Jezus próbował rozpalić serca Swych uczniów. W wielu Chrześcijańskich grupach widziałem liderów o wielkich sercach, ich podopieczni jednak nie byli tacy, ponieważ nie poznali Boga w taki sposób, w jaki poznał Go ich lider.

John Wesley i George Whitefield byli wielkimi kaznodziejami Anglii XVIII wieku. John Wesley i jego zwolennicy wierzyli i głosili, że człowiek może utracić zbawienie. George Whitefield i jego zwolennicy natomiast, że człowiek raz zbawiony, jest zbawiony na zawsze. Pomimo tego, Wesley i Whitefield byli dobrymi przyjaciółmi i kiedy Whitefield umarł, to Wesley był tym, który poprowadził jego pogrzeb. Jeden ze zwolenników Wesley’a zapytał go później „Czy spotkasz Whitefield’a w niebie?”, on odrzekł „Whitefield był jaśniejącą gwiazdą na firmamencie Bożej chwały i będzie stał tak blisko Bożego tronu, że ktoś taki jak ja, który jest najmniejszym z najmniejszych, nawet nie będzie mógł go dojrzeć.”  Zwolennicy Wesley’a byli twardego serca, lecz sam Wesley był człowiekiem pokornym, o wielkim sercu, który wywyższył Whitefield’a ponad siebie.

Zac Poonen