Aktualności

LEKCJA MIŁOŚCI – doświadczenie Kościoła

LEKCJA MIŁOŚCI – doświadczenie Kościoła

dnia 12 maja 2018

Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie. (J. 13,34-35)

Poznaliśmy już biblijne fundamenty, na których zasadza się miłość „agapi”. Boże Słowo objawia nam, iż miłość, która od Boga pochodzi, ma funkcję przesłaniania wszystkiego, co Bóg w swej woli chce miłością przykryć. Objawia nam też Biblia, że miłość Chrystusowa jest wielowymiarowa, to znaczy, że wypełnia całą przestrzeń ludzkiej aktywności. Poznaliśmy również prawdę o tym, że miłość „agapi” nie jest zdefiniowana uczuciami, lecz ukrywa się w sferze decyzji. Dlatego każdy prawdziwy uczeń Jezusa nie powinien zawodzić w okazywaniu takiej miłości.

Jan Ewangelista, w trzynastym rozdziale swojej Ewangelii, zapisał słowa Jezusa o nowym przykazaniu, które daje on swoim uczniom (J. 13,34). Co do frazeologii jest to rzeczywiście zupełnie nowe przykazanie, ale co do duchowego przesłania to treść tego przykazania wypływa wprost z głębi objawienia, które zawiera się w największym z przykazań (Mat. 22,37-40).

Musimy dodać, iż zgodnie ze słowami Zbawiciela, ta wzajemna miłość pełni również funkcję wskazywania drogi do Kościoła Chrystusowego tym, którzy Pana szukają. Jezus Chrystus zapewnia, że świat jego uczniów rozpozna po wzajemnej miłości! Kościół, który ośmiela się nie praktykować i nie doświadczać Bożej miłości, nie ma zbyt wiele wspólnego ze Zbawicielem, na którego się powołuje.

Często ludzie wierzący pytają, w jaki sposób przymusić siebie i lokalną wspólnotę do wzajemnej miłości. Tego rodzaju pytanie wskazuje, że ludzie ci nigdy miłości się nie nauczyli. Przypomnijmy, że miłość „agapi” nie lokuje się w uczuciach, ale w sferze decyzji. Zbawiciel nie oczekuje od nas rozbudzonych uczuć, ale raczej poruszania się drogą jego przykazań!

Każdy nowozrodzony chrześcijanin, wypełniony obecnością samego Boga, posiada tę pochodzącą wprost z nieba zdolność miłowania siebie i ludzi. Dlatego też Boże Słowo uczy nas: „Wszystko niech się dzieje u was w miłości” (1Kor. 16,14). Biblijna greka mówi w tym miejscu: „Wszystko wasze niech się staje w miłości”.

Werset ten odczytywany w kontekście wskazuje nam, iż czegokolwiek podejmujemy się w relacjach z innymi wierzącymi, powinno się odbywać na płaszczyźnie miłości. Cel, który chcemy wspólnie osiągnąć, wymaga wzajemnej uległości i pełnego pokory szacunku. Wymaga to od świętych nieustannego zapierania się siebie, uniżenia i cichości, lecz pamiętajmy, że rozpoczynając drogę uczniostwa w Chrystusie wyraziliśmy na to pełną zgodę (Mat. 11,28-30; Mat. 16,24-26).

Nie możemy więc się dziwić, gdy Słowo Boże wzywa nas, abyśmy zawsze dążyli do miłości (1Kor. 14,1).

W biblijnej grece zapisano to bardziej dynamicznie: „ścigajcie się w miłości”. Słowo „diokete” użyte w greckim tekście mówi o gonieniu za czymś, zabieganiu o coś i staraniu się, aby coś osiągnąć. Biblia objawia nam więc prawdę o tym, że sprawowanie miłości wymaga aktywności, a nie postawy pełnej obojętności. Ten, kto wypełniony jest Bożą miłością, nosi w swoim sercu głębokie pragnienie, aby dzielić się tą miłością z każdym napotkanym człowiekiem.

W każdym miejscu, czasie i okolicznościach gotów jest taki człowiek usługiwać całym sobą, aby tylko imię Jezusa było uwielbione, a ci, którzy nie znają Zbawiciela, mogli osiągnąć przebaczenie swoich grzechów. Taka miłość nigdy nie ustaje (1Kor. 13,8).

Apostoł Paweł pisząc do Kościoła w Koryncie, poświęca wiele słów, aby uporządkować nauczanie na temat darów i umiejętności posługiwania się nimi. Kończąc swój wywód tak pisze: „Starajcie się tedy usilnie o większe dary łaski; a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą” (1Kor. 12,31).

Ten sam werset w dosłownym tłumaczeniu brzmi: „Jeszcze w nadmiarze drogę wam pokazuję.” Ten nadmiar, o którym wspomina Apostoł, to nic innego jak miłość „agapi”.

Cały kolejny rozdział Pierwszego Listu do Koryntian nazywany jest często hymnem o miłości. Ten hymn zaczyna się od niezwykłego stwierdzenia. Pisze Apostoł, że ktoś, kto potrafiłby operować wieloma językami (także w trakcie nauczania i ewangelizowania), a pozbawiony byłby prawdziwej miłości, wydawałby z siebie tylko głos, co prawda donośny, lecz szybko przemijający.

Oznacza to, że głoszenie Ewangelii Chrystusowej, przez nieprzemienionego tą Ewangelią człowieka, brzmi jak fałszywa muzyka i prowadzi ludzi na manowce poznania. Zwróćmy i dzisiaj uwagę na tych wszystkich, którzy broniąc swoich przekonań religijnych nie stronią od nienawiści i pogardy. W ten sposób dają dowód na to, że są tylko: „Jak cymbał brzmiący i miedź brzęcząca” (1Kor. 13,1).

Podobnie opisuje Paweł postawę tych wszystkich, którzy przekonani o swojej wyższości w rozumieniu Słowa Bożego i pewni poznania wszelkich duchowych tajemnic, z pogardą patrzą na ludzi, którzy w swej prostocie całą swoją ufność położyli w Chrystusie Zbawicielu.

Paweł mówi, że tacy ludzie pozbawieni Bożej miłości, są niczym. Grecki tekst Nowego Testamentu mówi o takich ludziach, że są nic nie warci, bez znaczenia i bez wartości. Warto wspomnieć, że ludzie ci w swoich oczach zawsze lokują siebie bardzo wysoko w duchowej hierarchii; jednakże w konfrontacji z Bożym Słowem wszystkie ich pretensje muszą sprowadzić się do pokuty i milczenia. Apostoł wspomina także o ludziach, którzy jako zasadę w życiu i służbie przyjęli postawę wyzbywania się wszystkiego – gotowi nawet na poniżenie i oddanie siebie samych dla głoszonej przez nich prawdy. Jednakże jak wspomina Paweł, ludzie ci, pozbawieni miłości, nie mogą w niczym pomóc sobie i innym. Być może takich właśnie ludzi miał na myśli Apostoł pisząc do Tymoteusza: „A Duch wyraźnie mówi, że w późniejszych czasach odstąpią niektórzy od wiary i przystaną do duchów zwodniczych i będą słuchać nauk szatańskich, uwiedzeni obłudą kłamców, naznaczonych w sumieniu piętnem występku, którzy zabraniają zawierania związków małżeńskich, przyjmowania pokarmów, które stworzył Bóg, aby wierzący oraz ci, którzy poznali prawdę, pożywali je z dziękczynieniem. Bo wszystko, co stworzył Bóg, jest dobre, i nie należy odrzucać niczego, co się przyjmuje z dziękczynieniem” (1Tym. 4,1-4).

Wszelka asceza pozbawiona miłości do siebie i innych ludzi zawsze przeradza się w pełną pychy i nienawiści religię, fałszującą rzeczywisty obraz Boga. Warto więc przyjrzeć się bliżej pełnemu opisowi Bożej miłości, który zawarty jest w Pierwszym Liście do Koryntian. Pozwoli nam to zrozumieć pełnię jej obfitości w życiu każdego chrześcijanina.

Przyjęcie przesłania tej miłości pozwoli nam zbadać głębokości naszych serc, przyjrzeć się, jak funkcjonuje nasz umysł i ocenić, czy podejmowane przez nas decyzje mają swoje uzasadnienie w miłości „agapi”.

Apostoł wymienia szesnaście funkcji tej Bożej miłości. Przyjrzyjmy się każdej z nich na tyle blisko, aby wejść w rzeczywistość tej Bożej miłości.

  1. „Miłość jest cierpliwa” (gr. wielkoduszna).

To słowo kryje w sobie funkcję oczekiwania, które to oczekiwanie studzi wszelką gwałtowność i niecierpliwość. Cierpliwa miłość rozumie bowiem, że na wszystko przychodzi właściwy czas, jeśli tylko człowiek podąża właściwą drogą. Cierpliwość będzie więc zawsze dbała o to, aby człowiek, którego miłuje, chodził Bożymi drogami.

  1. „Miłość jest dobrotliwa” (gr. łagodna, użyteczna, dobroczynna, życzliwa, uprzejma i łaskawa).

Sięgając do greckiego tekstu dowiadujemy się, że wszystkie wymienione cechy są potrzebne, są wręcz powinnością, jeśli miłość ma ujawnić całe swoje piękno.

  1. „Miłość nie zazdrości” (gr. przeciwieństwo aktywnego zabiegania o coś, co jest udziałem i w posiadaniu kogoś).

Miłość „agapi” jest wolna od takich zachowań.

  1. „Miłość nie jest chełpliwa” (gr. miłość nie przechwala się i nie chełpi czymkolwiek).

Jeśli rozumiemy biblijne znaczenie miłości, to w szczególny sposób przechwalanie się i chełpienie grożą nam wtedy, gdy przekonani o naszej duchowej dojrzałości, dajemy innym odczuć tę naszą ekskluzywność, traktując ich tak, jakby nie było w nas miłości.

  1. „Miłość nie nadyma się” (gr. nie napełnia się próżnością, nie wynosi się). Bardzo ciekawa jest etymologia tego słowa. Słowo to zawiera bowiem element, który mówi o wietrze, wzdęciu, bańce mydlanej czy miechu kowalskim. Wskazuje to, że nadymanie się i wynoszenie może być nawet ogromne, ale tylko czasowe. Nasze życie z Bogiem zawsze jest weryfikowane, a nasze pretensje do wielkości i chwały najczęściej pozostawiają wstyd. Miłość „agapi” sprawia, że człowiek dowartościowany w Chrystusie nie potrzebuje się wynosić nad innych, aby komukolwiek zakomunikować swoją wartość. Cichym i spokojnym jest ten, który miłuje w Jezusie Chrystusie.
  2. „Miłość nie postępuje nieprzystojnie (gr. nie jest niedostojna).

Ta cecha Bożej miłości wskazuje na pewną powagę, dostojność, a nawet „sacrum” w postawie ucznia Jezusa Chrystusa. Uczeń Jezusowy nie ma potrzeby rubaszności czy głupiej żartobliwości, reprezentuje on przecież samego Chrystusa. Pełna powagi postawa przysparza też autorytetu Słowu Bożemu i Kościołowi. Miłość jest zbyt święta i prawa, aby traktować ją bez świętości. Każdy, kto nosi w sobie depozyt miłości „agapi”, winien być świadomy skarbu, jaki mu darowano.

  1. „Miłość nie szuka swego” (gr. nie domaga się dla siebie, nie żąda dla siebie, nie żąda czegokolwiek od kogokolwiek dla siebie, nie pragnie dla siebie).

O Chrystusie napisał Jan: „Do swej własności przyszedł, ale swoi Go nie przyjęli” (J. 1,11). Apostoł Paweł z kolei napisał o Chrystusie: „W Nim zostało stworzone wszystko… Dla Niego zostało stworzone, On też jest przed wszystkimi rzeczami i wszystko na Nim jest ugruntowane” (Kol. 1,16-17). Nasz Pan miał pełne prawo do wszystkiego. Lecz On, jak zapisał to Paweł: „Wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi… uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci” (Flp. 2,7-8). Postawa Zbawiciela jest najlepszym obrazem tego, co oznacza „nie szukać swego”. Boża miłość, która wypełnia uczniów Chrystusa, nigdy nie jest egocentryczna. To miłość, która szuka dobra i błogosławieństwa dla innych, w szczególności dla współwierzących.

  1. „Miłość nie unosi się” (gr. nie jest ostra, nie zżyma się, nie oburza, nie unosi się gniewem, nie jest gwałtowna).

Kiedy oburzamy się na ludzkie słabości, wykazujemy w ten sposób absolutny brak miłości. Gdy unosimy się, w naszym mniemaniu, słusznym gniewem na braci czy siostry w Chrystusie, dajemy dowód na to, że nie nauczyliśmy się miłości. Traktując ostro i gwałtownie wszelkie duchowe niedociągnięcia współwierzących, zadajemy im tylko ból i cierpienie. Zapominamy, że nasz Zbawiciel w czasie swojej służby nigdy „nie dogasił tlejącego się knota i nie dołamał trzciny już nadłamanej”. Prawdziwa miłość nigdy nie zadaje ran w Imieniu Jezusa. Takie rany z lubością zadają ludzie przekonani o wyższości swojej religijności i, jak sądzą, niepodważalnej doktryny. Miłość Jezusa unosi nas, a nie nasze ego, ku błogosławieństwom nieba.

  1. „Miłość nie myśli nic złego” (gr. nie liczy zła, nie czyni zła oceniając, myśląc, uważając i licząc cokolwiek komukolwiek).

Apostoł Paweł w Liście do Filipian zapisał: „Wreszcie, bracia, myślcie tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały” (Flp. 4,8). Przemienione serce i przemieniony umysł tego, kto naśladuje Chrystusa, zawsze pozwalają z miłością patrzeć na tych, których Bóg stawia na drodze życia. Jeśli nasze myśli są inspirowane dążeniami ciała, zawsze zrodzą podejrzliwość, a ona skutecznie zatruje radość miłości. Nasze pełne miłości myśli zawsze powinny poprowadzić nas do społeczności z braćmi i siostrami w wierze.

  1. „Miłość nie raduje się z niesprawiedliwości” (gr. z nieprawości). Przejawianie radości z niesprawiedliwości jest tak naprawdę jej akceptacją. Żaden uczeń Jezusa nie może akceptować niesprawiedliwości w jakiejkolwiek formie. Nasz Zbawiciel pobłogosławił wszystkich, „którzy łakną i pragną sprawiedliwości” (Mat. 5,6). Uczeń Jezusa zawsze miłuje sprawiedliwą miłością. Właśnie dlatego jest zdolny miłować także swoich nieprzyjaciół. Pamiętajmy, że wtedy, gdy zasługiwaliśmy na sąd i pogardę, Chrystus pokochał nas miłością, której sprawiedliwość zaprowadziła Go na krzyż!
  2. „Miłość raduje się z prawdy” (gr. współraduje się z prawdą).

Prawdziwa miłość „agapi” jest zakochana w Prawdzie. Pan Jezus Chrystus sam o sobie powiedział, że jest Prawdą! (J. 14,6). Wszystko więc winniśmy oceniać przez pryzmat Osoby Zbawiciela. Tak jak On, esencja Prawdy, radujemy się, gdy Prawda rozsiewa się w nas i wokół nas. Ten, kto prawdziwie miłuje, nie lęka się i nie boi się prawdy. Miłość bowiem pozbawiona jest lęku, a przez to jest niczym nieograniczona w swych dążeniach (1J. 4,18).

  1. „Miłość wszystko zakrywa” (gr. wszystko wytrzymuje, wszystko znosi, i jest w stanie wszystko ścierpieć).

Miłując tak jak Chrystus, zniesiemy wszelki ciężar miłości. Ten ciężar w wielu sytuacjach może być trudny do uniesienia. Miłość to jednak nie trudne do zdefiniowania uczucie, ale święta „agapi”, którą mamy moc okazywać nieustannie. Chrystusową miłością możemy przykryć wszystko, co Bóg pragnie, aby zakrytym pozostało. Tak właśnie nasz Pan przykrył każdy nasz grzech, a tym przykryciem okazała się Jego święta krew.

  1. „Miłość wszystkiemu wierzy” (gr. daje wiarę, wierzy, przyjmuje za prawdę).

Jak wyraźnie wskazuje na to kontekst, dawanie wiary wszystkiemu odnosi się do pełnych miłości relacji uczniów Jezusa. Ci ludzie nie mają żadnego powodu ani żadnej potrzeby żyć w podejrzliwości. Patrzą oni na swych braci w wierze z pełną ufności miłością, a ta relacja uświęca rzeczywistość Kościoła i zmienia otaczający świat przez pełną miłości służbę Kościoła.

  1. „Miłość wszystkiego się spodziewa” (gr. w stosunku do wszystkiego ma nadzieję).

W bliskich relacjach z naszymi braćmi i siostrami w wierze zawsze mamy nadzieję i spodziewamy się tylko tego, co święte i czyste. Naśladujący Chrystusa, tak jak ich mistrz, spodziewają się po zgromadzeniu wierzących wszystkiego co najlepsze. Apostoł Paweł w Liście do Rzymian napisał: „A nadzieja nie zawodzi, bo miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który jest nam dany” (Rz. 5,5). To sam Bóg, w Osobie Ducha Świętego, zaszczepia w nas nadzieję pochodzącą wprost z Jego serca. Możemy mieć nadzieję i mamy prawo „wszystkiego się spodziewać”, bo sam Bóg w tym oczekiwaniu jest z nami.

  1. „Miłość wszystko znosi” (gr. w stosunku do wszystkiego jest wytrwała, wszystko wytrzymuje, znosi, trwa w ucisku i przeciwnościach).

Boża miłość rozlana w sercach oddanych Chrystusowi zawsze ma swój cel. Tym celem jest stawienie wszystkich, których miłujemy, w gotowości, aby weszli do Królestwa Bożego. Dla tego celu gotowi jesteśmy wszystko znieść i wszystko wytrzymać. Gotowi też jesteśmy na wszelki ucisk i wszelkie przeciwności z powodu miłości, która nas ogarnia. Ludzie nieświadomi funkcji miłości „agapi”, dążąc do relacji z innymi, oczekują społeczności pełnej ciepła i serdeczności. Nie rozumieją, że prawdziwa miłość jest służbą na rzecz innych, oddawaniem siebie do ich dyspozycji, a wszystko w celu przyprowadzenia człowieka pod krzyż Zbawiciela. Za dar i korzystanie z miłości „agapi” trzeba zapłacić wysoką cenę. Niewielu to rozumie, lecz ten, kto chce być uczniem Jezusa Chrystusa, musi pozwolić, aby ta prawda głęboko przeorała jego serce.

  1. „Miłość nigdy nie ustaje” (gr. miłość nigdy nie pada, nie ginie, nie ulega zniszczeniu, nigdy nie staje się nieważna).

Ostania z funkcji definiujących miłość „agapi” odnosi się do jej niezniszczalności. Każdy chrześcijanin, który kiedykolwiek i w jakichkolwiek okolicznościach poznał miłość „agapi”, poznał także Chrystusa. To oznacza, że ten, który chodzi w miłości, chodzi w pełni Chrystusowej obecności. Kościół w Efezie, porzucając swoją pierwszą miłość, porzucił Zbawiciela (Obj. 2,4). Podobnie pisze Jan w swoim Pierwszym Liście (1J. 4,20). Miłość „agapi” to miłość samego Boga. Ci, którzy powierzyli swoje życie Bogu, mogą w pełni Mu zaufać. Bóg miłuje nas bowiem miłością, która nie dezaktualizuje się. Dlatego też z miłością i ufnością w swoich sercach możemy czytać: „Któż nas odłączy od miłości Chrystusowej? Czy cierpienie, czy ucisk, czy prześladowanie, czy głód, czy nagość, czy niebezpieczeństwo, czy miecz” (Rz. 8,35). Apostoł Paweł nie składa nam obietnicy w Imieniu Boga, że te wszystkie trudności nas w życiu nie spotkają. On twierdzi wszakże, iż żadna z nich nie jest w stanie sprawić, że miłość naszego Boga nie będzie mogła do nas dotrzeć! Wręcz przeciwnie, takie sytuacje uwalniają nieograniczone zasoby Bożej miłości, poprzez którą Bóg nieustannie nas obdarowuje swoją Osobą i pełnią błogosławieństw. Uczeń Jezusa Chrystusa jest zawsze pewien Bożej miłości. Dlatego też wraz z Apostołem Pawłem może z radością wyznawać: „Albowiem jestem tego pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani potęgi niebieskie, ani teraźniejszość, ani przyszłość, ani moce, ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz. 8,38-39).

Andrzej Cyrikas