LEKCJA ODRODZONEGO ŻYCIA – SŁABOŚĆ CIAŁA
dnia 3 listopada 2018
„Ale wy nie jesteście w ciele, lecz w duchu, jeśli tylko Duch Boży mieszka w was” (Rz 8,9a).
List do Rzymian zawiera wiele wersetów, które wskazują wierzącym, w jaki sposób mają prowadzić swoje nowe, a zrodzone z Ducha Świętego życie.
Jak powinniśmy rozumieć słowa apostoła?
Boże Słowo uczy nas, że z chwilą, gdy zostaliśmy wzbudzeni przez Ducha Świętego ku Bogu i zrodzeni z Ducha Świętego do nowego życia, przestaliśmy być ludźmi, którzy kierują się w swoim życiu pragnieniami ciała. Staliśmy się ludźmi świadomymi duchowej rzeczywistości i koncentrujemy nasze życie na osobie Ducha Świętego, poddając się Jego prowadzeniu.
Jezus Chrystus w rozmowie z Nikodemem stwierdza: „Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest” (J 3,6). W prologu swojej Ewangelii Jan pisze o ludziach: „Którzy narodzili się nie z krwi ani cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga” (J 1,13). Obydwa fragmenty Biblii wskazują, iż w życiu człowieka, o ile to życie zmierza ku wieczności z Chrystusem, musi nastąpić coś, co Biblia nazywa „nowym narodzeniem” (J 3,3). To nowe narodzenie z wody i z Ducha jest konieczne, albowiem w innym przypadku człowiek nie może wejść do Królestwa Bożego.
List do Rzymian wzywa nas: „Niechże więc nie panuje grzech w śmiertelnym ciele waszym, abyście nie byli posłuszni pożądliwościom jego” (Rz 6,12). Biblia objawia nam bolesną prawdę – kiedy nie znaliśmy Boga, żyliśmy w grzechu i w śmierci i byliśmy niewolnikami pożądliwości mieszkających w naszym grzesznym ciele. Grzech panował nad nami niepodzielnie i prowadził nas prostą drogą na potępienie. Kiedy byliśmy niewolnikami grzesznego ciała, pozostawaliśmy bezsilni wobec swoich słabości i to aż do dnia, w którym narodziliśmy się na nowo. O takich ludziach Boże Słowo mówi że: nie są już w ciele, lecz w Duchu (Rz 8,9a).
Nauczanie Bożego Słowa w interesującym nas temacie, musi być dla nas w pełni zrozumiałe. Tylko wtedy bowiem pojmiemy dzieło Chrystusa w naszym życiu i będziemy mogli w całej pełni doświadczać radości oraz cieszyć się zwycięskim życiem.
Tuż przed swoim męczeństwem i śmiercią, Zbawiciel zabrał swoich uczniów do ogrodu Getsemane. Poprosił ich, aby pozostali blisko Niego, a wraz z Piotrem, Janem i Jakubem oddalił się dla modlitwy. Kiedy wybrał już ustronne miejsce, poprosił trzech wybranych uczniów, aby razem z Nim czuwali i odszedł nieco dalej, aby w modlitwie zjednoczyć się ze swoim Ojcem. Po jakimś czasie powrócił do trzech uczniów, ci jednak spali i nie pamiętali o Jego prośbie, aby wspomagać Mistrza swoją modlitwą. Wypowiedział wtedy Jezus znamienne słowa: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie; duch wprawdzie jest ochotny, ale ciało mdłe” (Mt 26,41). Kiedy spoglądamy do biblijnej greki, to dowiadujemy się, iż określa ono ciało jako astenis i wyjaśnia to słowo jako: słabość, bezsilność, chorowitość i stan nędzy (Mt 26,41).
Uczniowie mieli zapewne jak najlepsze intencje. Z radością towarzyszyli Jezusowi w ogrodzie Getsemane, ale w żaden sposób nie byli jeszcze gotowi, aby towarzyszyć Mu także w modlitwie. Ciało potrafi skoncentrować się na fizycznym wysiłku, ale nie nadaje się do realizacji duchowych dzieł. Każdy, kto pragnie doświadczać zwycięskiego życia w Chrystusie musi pozwolić, aby jego odnowiony duch, namaszczony obecnością Ducha Świętego, dominował nad słabościami i pragnieniami ciała. Nasze codzienne życie skoncentrowane na Chrystusie, możemy realizować w świętości i radości tylko mocą Ducha Świętego. Sam Zbawiciel potwierdza, że taka droga jest właściwa: „Duch ożywia, ciało nic nie pomaga…” (J 6,63a).
Kiedy przyglądamy się dzisiejszym wierzącym, odnosimy nieodparte wrażenie, iż wielu z nich, pomimo jak najlepszych intencji, nie prowadzi jednak życia, o którym można byłoby powiedzieć, że jest życiem zwycięskim. Ludzie ci zapewne zupełnie inaczej wyobrażali sobie swoją codzienność, lecz ta, którą żyją, często daleka jest od ich oczekiwań. Pozostawanie w tej frustrującej rzeczywistości może jednak skutkować goryczą i zniechęceniem, skutecznie zatruwając duchowe życie Chrystusowego ucznia.
Słowo Boże uczy nas, że od chwili nowego narodzenia chodzimy w duchu, ponieważ wypełnia nas Duch Chrystusowy (Rz 8,9). Każdy więc, kto uważa się za ucznia Jezusa Chrystusa, winien być w pełni świadomym uczestnikiem rzeczywistości uczniostwa. Taki człowiek powinien wiedzieć o wybaczonych mu grzechach, musi doświadczać daru nowego życia oraz musi chodzić w jednym jarzmie z Nauczycielem, wspomagany przez Ducha Świętego. Jeśli ktoś deklaruje swoją przynależność do Chrystusa, nie może, bez ponoszenia konsekwencji, chodzić własnymi drogami. Takie nieposłuszeństwo zasadom, które obowiązują uczniów Jezusa oznacza, że tacy ludzie żyją życiem pełnym grzechu i nie nastąpił jeszcze w ich życiu akt nowego narodzenia z wody i z Ducha.
Wielu ludzi zapewne sympatyzuje z Chrystusem i z Jego Kościołem i być może sądzą, że są uczniami Zbawiciela. Muszą jednak ci ludzie pamiętać, że ich życie poddane jest ciągłej weryfikacji, a upływający czas zawsze ujawnia motywacje i pragnienia inspirowane dążeniami ciała.
Warto sobie uświadomić, iż Pan nie poszedł na krzyż Golgoty po to, aby nieco tylko poprawić jakość życia każdego z nas i w ten sposób nasze życie uczynić znośnym zarówno dla innych, jak i dla nas samych. Człowiek jest zniszczoną przez grzech istotą i jako grzesznik, który dopuścił się przestępstw wobec Boga, musi umrzeć.
Apostoł Paweł napisał: „Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie” (Gal 2:20). Wypowiadając te słowa, apostoł utożsamił się z Chrystusem w Jego śmierci, a przez to umarł ze Zbawicielem i dlatego jego późniejsze życie w ciele było już tylko życiem pełnym wiary i oddania swemu Zbawcy. W życiu Pawła to nie ciało i pragnienia ciała były czynnikiem decydującym, ale zakorzeniona głęboko w Chrystusie wiara, która wypływała wprost z faktu Jego nawrócenia, ze świadomości przebaczonych grzechów oraz łaski zbawienia. Ten sam Paweł, tuż po swoim nawróceniu nie „radził się ciała i krwi” (Gal 1,16), lecz prowadzony przez Ducha Świętego poszedł natychmiast głosić Ewangelię do Arabii. Ten niezwykły człowiek, prowadząc zwycięskie życie, miał świadomość istniejącego napięcia pomiędzy duchem, a ciałem; napisał wręcz, że duch i ciało są sobie przeciwne (Gal 5,17). Jednakże w przeciwieństwie do powszechnej wśród wierzących ludzi opinii, apostoł nie uznawał tego stanu duchowego napięcia za jakieś szczególne obciążenie. Z jego słów wynika, że takie napięcie może być błogosławieństwem, a czasami jest wręcz pożądane „abyśmy nie czynili tego co chcemy” (Gal 5,17). Paweł mógł cieszyć się zwycięskim życiem w Chrystusie, gdyż jak sam napisał: „Ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje wraz z namiętnościami i żądzami” (Gal 5,24).
Pomimo możliwych cierpień, niezrozumienia wśród ludzi oraz możliwego osamotnienia, możemy przeżywać życie pełne duchowej satysfakcji. Ta prawda dotyczy jednak tylko tych ludzi, którzy tak jak Paweł postanowili na swoim ciele nosić śmierć Jezusa po to, aby także na ich ciele mogło ujawnić się w całej pełni życie Świętego Zbawiciela (2 Kor 4,10).
Kościołowi w Koryncie wyznaje apostoł: „…umartwiam ciało moje i ujarzmiam” (1 Kor 9,27a), a wyznanie to uczynił w kontekście pełnego oddania i poświęcenia życia dla Chrystusa.
Słowo Boże piórem apostoła Pawła wskazuje nam, że życie, które prowadzimy w Jezusie Chrystusie nie jest i nie może być inspirowane dążeniami grzesznego ciała.
List do Rzymian przestrzega nas, mówiąc: „Bo ci, którzy żyją według ciała, myślą o tym, co cielesne…” (Rz 8,5a). Biblia objawia nam, że żyjąc pragnieniami ciała będziemy realizować uczynki tego ciała. List do Galacjan wymienia te uczynki, a są to: wszteczeństwo, nieczystość, rozpusta, bałwochwalstwo, czary, wrogość, spór, zazdrość, gniew, knowania, waśnie, odszczepieństwo, zabójstwa, pijaństwo i obżarstwo (Gal 5,19-21). Z treści tego listu dowiadujemy się także, że wszyscy, którzy tak żyją nie odziedziczą nigdy Królestwa Bożego! (Gal 5,21).
List do Kolosan ostrzega wierzących, aby nie pokładali ufności w obrzędach wymyślonych przez ludzi oraz w poniżaniu siebie i umartwianiu swojego ciała; droga taka bowiem nie ma żadnej wartości i tylko z pozoru wygląda na właściwą (Kol 2,23).
Także w tym przypadku biblijna greka przychodzi nam z pomocą ku właściwemu zrozumieniu Bożego Słowa. Paweł pisze o pozornej mądrości „w upodobaniu religii”. Słowo etelotriskia świadczy bowiem o upodobaniu w kulcie i oddawaniu czci i wyraźnie akcentuje wszystko to, co w takim kulcie jest zewnętrzne! Ponieważ ciało potrafi się zdyscyplinować, stąd tak wielkie powodzenie wszelkich uroczystości, pielgrzymek i konferencji; w ten sposób ciało odnosi złudzenie dobrego, religijnego wysiłku (świetnie się w tym czuje) i nie musi wymagać od siebie żadnej trwałej przemiany, co przyjmuje z wielką radością. Wielkim marzeniem, cielesnych i religijnych zarazem ludzi, jest uprawianie uporządkowanego kultu, bez koniecznej potrzeby odwoływania się do sfery ducha. Ludziom religijnym absolutnie wystarczają emocje, lecz ich zmysłowość pozostaje nieprzemieniona i nieopanowana! W tym samym wersecie Listu do Kolosan (Kol 2,23) Paweł wspomina także o „umartwianiu” ciała. Ponownie biblijna greka przychodzi nam z pomocą opisując umartwianie ciała słowem afidia. Słowo to mówi o nieoszczędzaniu ciała i surowym traktowaniu tegoż ciała. Apostoł Paweł jednak twierdzi, że takie traktowanie siebie i umartwianie swojego ciała nie ma przed Bogiem żadnej wartości.
Rzeczywistość, w której żyjemy, pozwala nam zaobserwować, że wielu ludzi gotowych jest na religijne trudy i niedogodności w przekonaniu, że w ten sposób podobają się Bogu. Także w tym przypadku twierdzi apostoł – takie działanie jest pozbawione jakiejkolwiek mocy i nie ma wpływu na opanowanie ludzkich słabości.
Warto jednak dodać, że trzymanie w dyscyplinie swojego ciała, przez ludzi pełnych Ducha Świętego, jest istotnym czynnikiem kształtującym piękno i moc duchowego życia.
List do Filipian mówi nam, że my, którzy chlubimy się Jezusem Chrystusem i czcimy Boga w Duchu, nigdy nie pokładamy ufności i jakiejkolwiek nadziei w naszym ciele (Flp 3,3).
Duch Święty wyraźnie ostrzega Kościół, że nadchodzą czasy, w których ludzie zwrócą szczególną uwagę na zewnętrzną religijność i „uwiedzeni obłudą kłamców” przystaną ochoczo do demonów i będą słuchać nauk szatańskich (1 Tym 4,1-3).
Jeśli pragniemy zwycięskiego duchowego życia, nie sięgajmy po arsenał naszych cielesnych możliwości, aby mobilizować, a czasami wręcz mobingować ludzi do naśladowania Chrystusa. Jeśli ktoś dopuszcza się takich działań, nie wykonuje Bożej woli; musi być jednak świadomy, że swoim działaniem uniemożliwia wręcz ludziom, wchodzącym na drogę wiary, możliwość dorastania do wielkości Chrystusowej. Dobre chęci i starania ciała nie mogą niczego zmienić w życiu ludzi, a tym bardziej w życiu ludzi nienarodzonych na nowo. Natomiast ludzie narodzeni na nowo potrzebują bliskości Pana oraz chodzenia z Nim w jednym jarzmie.
Chrystus ma moc, aby wyrwać każdego z nas z każdej cielesnej słabości i wprowadzić swoich uczniów w pełnię duchowego życia.
Andrzej Cyrikas