Historia Samuela zaczyna się od jego matki, Anny, która była bezpłodna (1 Sam. 1:2). Interesujące jak wiele kobiet, o których jest mowa w Słowie Bożym, było przez wiele lat bezpłodnych, przed tym jak urodziły dzieci – Sara, Rebeka, Rachela, Anna. Wszystkie one szukały Boga w modlitwach i każda z nich urodziła syna, który miał szczególną rolę w Bożym planie. One nie akceptowały swojej bezpłodności. Gorliwie modliły się do Boga o dzieci. Bóg wysłuchał ich prośby, a każda z nich poczeła dziecko, przez które Bóg wypełniał swój wyjątkowy plan.
“Potem rzekł: Pewien człowiek miał dwóch synów. I rzekł młodszy z nich ojcu: Ojcze, daj mi część majętności, która na mnie przypada. Wtedy ten rozdzielił im majętność. A po niewielu dniach młodszy syn zabrał wszystko i odjechał do dalekiego kraju, i tam roztrwonił swój majątek, prowadząc rozwiązłe życie. A gdy wydał wszystko, nastał wielki głód w owym kraju i on zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł więc i przystał do jednego z obywateli owego kraju, a ten wysłał go do swej posiadłości wiejskiej, aby pasł świnie. I pragnął napełnić brzuch swój omłotem, którym karmiły się świnie, lecz nikt mu nie dawał”. (Łuk. 15, 11-16)
Ozeasz prorokował północnemu królestwu Izreala. Przedmiotem jego proroctwa było duchowe cudzołóstwo i Boża niezmienna miłość. Jego proroctwo ukazuje, że Boży stosunek do swojego ludu jest taki sam, jaki ma mąż, który kocha swoją niewierną żonę.
„…bo usłyszeliśmy o wierze waszej w Chrystusie Jezusie i o miłości, jaką żywicie dla wszystkich świętych…” (Kol. 1, 4)
W dzisiejszym świecie, naznaczonym deficytem miłości, świadectwo Pawła winno pobudzić nas do refleksji. Co to jest miłość, co jest jej źródłem, jaki jest jej charakter – to pytania, które każdy chrześcijanin powinien sobie postawić. Odpowiedź, której sobie udzielimy, jednoznacznie określi nasz duchowy stan i naszą duchową przynależność.
Kraina Kanaan, w Księdze Jozuego, nie jest obrazem nieba (jak to niektórzy wierzący śpiewają w swych pieśniach), ponieważ w niebie nie ma żadnych gigantów, których należy zabijać! Kanaan jest właściwie opisem, pełnego Ducha życia zwycięstwa, gdzie giganci grzechu – pożądliwości naszego ciała – są ukrzyżowani. Wszyscy giganci nie są jednak zabijani w jednej chwili. Są oni zabijani jeden po drugim.
Bo mąż jest głową żony, jak Chrystus Głową Kościoła, ciała, którego jest Zbawicielem. Ale jak Kościół podlega Chrystusowi, tak i żony mężom swoim we wszystkim. Mężowie, miłujcie żony swoje, jak i Chrystus umiłował Kościół i wydał zań samego siebie, (Ef. 5, 23-25)
W dzisiejszym sfeminizowanym świecie prawda o tym, że “mąż jest głową żony” wydaje się być zapomnianą. W wielu środowiskach uprawiających społeczny progresizm, ta prawda zostałaby dzisiaj określona mianem wstecznictwa i przyjęta z nieukrywaną nienawiścią. Duch feminizmu krąży bowiem dzisiaj pośród społeczeństw i zbiera przeklęte żniwo w postaci rozbitych małżeństw i zniszczonych rodzin. Tak upada nasza postchrześcijańska cywilizacja.
Kiedy Bóg stworzył Ewę, miał w zamyśle, by była odpowiednią pomocą dla mężczyzny (I Księga Mojżeszowa 2:18). Chwała tej służby jest widoczna kiedy zwrócimy uwagę na słowo „Pomocnik”, które Jezus użył w odniesieniu do Ducha Świętego (Jana 14:16)! Tak jak Duch Święty, niewidzialnie i bezgłośnie a jednak z mocą pomaga wierzącemu, tak samo również kobieta została stworzona by pomagać mężczyźnie. Służba Ducha Świętego odbywa się „ poza sceną’’. Taka również powinna być służba kobiety.
“Albowiem gniew Boży z nieba objawia się przeciwko wszelkiej bezbożności i nieprawości ludzi, którzy przez nieprawość tłumią prawdę. Ponieważ to, co o Bogu wiedzieć można, jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił. Bo niewidzialna jego istota, to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronę, dlatego że poznawszy Boga, nie uwielbili go jako Boga i nie złożyli mu dziękczynienia, lecz znikczemnieli w myślach swoich, a ich nierozumne serce pogrążyło się w ciemności. Mienili się mądrymi, a stali się głupi”. (Rz. 1, 18-22)
W 2 rozdziale Dziejów Apostolskich widzimy, że gdy 120 ludzi czekało na Ducha Świętego, nie wiedzieli, jak długo będą musieli czekać, ponieważ Pan Jezus im nigdy tego nie powiedział. Jeżeli wiedzieliby, że to będzie trwało tylko 10 dni, byłoby łatwiej im czekać. Kiedy Bóg stawia nas w okresie oczekiwania, zazwyczaj nie mówi nam, jak długo będziemy musieli czekać na odpowiedź. Bóg chce, abyśmy żyli z wiary, ponieważ jest to jedyny sposób, aby wzrastać duchowo – a czekanie jest jedną z dróg, którą nasza wiara jest umacniania. Jeżeli wiedzielibyśmy, jak długo musimy czekać, wiara nie byłaby tam potrzebna. I dopiero, kiedy patrzymy wstecz, możemy powiedzieć: „Musiałem czekać na to trzy dni (lub trzy lata)”.
„Lud, pogrążony w mroku, ujrzał światłość wielką, i tym, którzy siedzieli w krainie i cieniu śmierci, rozbłysła jasność” (Mat. 4,16)
Ewangelia wyprowadza nas z niewoli religii do cudownej wolności dzieci Bożych.