Jeśli ktoś nie odwróci się skutecznie od swojej grzesznej przeszłości, to tym samym stanie się trwale niezdolnym do usługiwania Bogu w dziele przyszłości.
Służba, którą Święty Bóg pragnie powierzyć swojemu słudze, musi realizować się w światłości samego Chrystusa; a to wyklucza pozostawienie we własnej decyzyjności jakichkolwiek przestrzeni swojego jestestwa.
Powyżej zacytowany zwrot, w środowiskach uważających się za chrześcijańskie, poczynił w ostatnich latach niebywałą wprost karierę. Odwiedzam wiele kościołów i wspólnot, prowadzę rozmowy z wieloma ludźmi i nieustannie dowiaduję się jak wiele osób otrzymuje od Boga nadzwyczaj szczegółowe instrukcje.
„On musi wzrastać, ja zaś stawać się mniejszym” (J. 3,30).
Oddając się w ręce Chrystusa zbawieni i oczyszczeni Jego świętą krwią, stajemy się solą i światłością tego świata. Winniśmy jednak pamiętać, że nasza światłość musi być ukryta głęboko w cieniu Jezusa Chrystusa.
To On i tylko ON jest prawdziwą i nigdy nie przemijającą światłością pochodzącą wprost z nieba.
„Bo wy do wolności powołani zostaliście, bracia; tylko pod pozorem tej wolności nie pobłażajcie ciału, ale służcie jedni drugim w miłości” (Gal. 5,13).
Uczeń Jezusa Chrystusa to człowiek powołany do wolności. To niezwykłe powołanie czyni z takiego człowieka istotę, która swoje człowieczeństwo objawia w całej pełni dopiero w przemienionej przez Chrystusa naturze. Człowiek taki charakteryzuje się pełną świętości wolnością w Zbawicielu. Zwolennicy praw i zasad wywodzących się (jak twierdzą) ze Słowa Bożego, podnoszą zazwyczaj głośne larum o herezję, zwiedzenie i fałszywą naukę; w ten czy inny sposób próbują oni na powrót zakuć „nowego człowieka” w kajdany religijności i trzymać go w „bezpiecznych” ryzach prawowierności wyznaczonej przez ich zniewolone sumienie.
Na początku objawiło się Logos
Odwieczny zrodził to Słowo
i wszystko położył w Jego Istnieniu
Na początku stworzonego czasu
to co tajemne pozostało ukryte
objawione zostało to co w światłości
i tylko tym
którym zechciano uchylić zasłonę
„Widzimy więc, że nie mogli wejść z powodu niewiary” (Heb. 3,19).
Niebezpieczeństwo niewiary, to ostatnie z ostrzeżeń, które Bóg kieruje pod naszym adresem. Jeśli uznamy, że niewiara jest przeciwieństwem wiary, to otrzymamy taką jej definicję: niewiara niczego się nie spodziewa i nie ma pewności ani przeświadczenia, że istnieje cokolwiek czego ona nie jest w stanie zobaczyć. Jednakże w przypadku tych, którzy rozpoczęli swoją wędrówkę z Bogiem, zarówno Żydów, jak i gromadzących się wokół Chrystusa ludzi Nowego Przymierza, niewiara nie jest prostą funkcją doświadczania rzeczywistości. Wielu z tych ludzi poznało przecież moc Ducha Świętego i przeżyło nowe narodzenie; wielu także było świadkami cudów i manifestowania się Bożej Obecności (np. Izrael na pustyni). Można powiedzieć więc, że w przypadku takich osób niewiara stała się funkcją oszustwa wynikającego z grzechu i pragnień złego, zatwardzonego pożądliwościami ciała – serca.
„Którym zaś przysiągł, że nie wejdą do odpoczynku Jego, którzy Mu nie ulegli” (Heb. 3,18).
Tym razem Bóg ostrzega nas, że możemy nie dotrzeć do darowanego nam miejsca odpocznienia. Greckie słowo katapawsis oznacza miejsce takiego odpoczynku należące do Boga, a jest to miejsce, które On właśnie nam przygotował.
„A tylko niektórzy słyszeli, że ten, który niegdyś nas prześladował, teraz szerzy wiarę, którą dawniej zwalczał, i wysławiali Boga za mnie.” (Gal. 1,23-24)
Paweł apostoł składa osobiste świadectwo nawrócenia. Przypomina, że niektórzy pamiętają go jeszcze jako prześladowcę i mordercę, a wiedząc o przemianie jego życia – wielbią Boga! Cóż za wspaniałe Boże dzieło dokonało się w tym człowieku!
Chcę zadać dzisiaj pytanie – Czy ludzie wielbią Boga z naszego powodu? Czy nasze życie jest zachętą dla innych, aby dziękowali Bogu?
Mój Chrystusie
jedyna moja miłości
w Tobie odnajduję pokój
i w Tobie moje odpocznienie
Szuka mnie nienawiść wrogów moich
próbują dopaść i zabić moją duszę
lecz ty pocieszasz swoją miłością
a moje usta namaszczasz milczeniem
Cóż czynisz mój Boże
cóż czynisz święty Zbawicielu
za nic masz słabość
za nic bezsilność
za nic zwątpienia moje
Cóż czynisz święty Panie
zlewając bogactwa nieba
mam serce
lecz struny jego zerwane
i nie potrafią w miłości Ci śpiewać